sobota, 4 lipca 2015

To już minął rok?!

Uwaga post publikowany automatycznie.
_______________________________________________________________________

R: Chodź idioto!

K: No poczekaj! Tort trzeba przenieść.

Ro: Długo wam to zajmie?!

R/K: Wieczność!

L: Koniec tych romansów! Przynieście to wreszcie, bo nie zdążymy - jęknął białowłosy wyglądając na swoich znajomych z okna.

R: Ta dwójka razem jest nie do wytrzymania - zaśmiała się Rozalia.

Kv: Jaka dwójka? - Do pokoju wszedł uśmiechnięty Kevin, a za nim Shon i kilka innych osób.

Ro: Tamta co miała się tortem zająć - prychnęła i wróciła do mieszania sosu.

K: Nie obgaduj nas Roza - rzeczona para właśnie wnosiła karton z wielkim tortem w środku.

R: Cicho bądź, nie mamy drugiego na zapas - pognała chłopaka i po chwili postawili towar na stole.

S: Mogę spróbować? - Podniósł lekko wieko aby spróbować lukru, ale natychmiast dostał po łapach od Laeti.

La: Nie dotykaj tego ćwoku!

W: My tez chcemy spróbować! - Jak synchronizowani jęknęli wszyscy chłopcy w pomieszczeniu.

Ro: Nic nie dostaniecie przed imprezą! - Krzyknęła i oblizała palec z sosu - Wynocha! Zostają same dziewczyny. My zajmiemy się kuchnią, a wy ustawcie sprzęt grający i ogarnijcie tam trochę.

Lo: Macie alkohol?

K: Dobre pytanie.

R: Nie ma picia - warknęła.

N: Wyluzuj Roxy. To ja zawsze gram sztywniaka - zaśmiał się Nataniel.

K: Hahah.. Dokładnie. Nawet Srajtaniel ma ochotę na kilka procent - zaśmiał się.

R: Nie chcę mieć z tym nic wspólnego - westchnęła zrezygnowana, a chłopcy opuścili pomieszczenie.


Półtorej godziny później ..

Dziewczyny w kuchni szybko i sprawnie działały, a w tym samym czasie chłopaki wyzywali się i dobrze bawili rozstawiając stoły i sprzęt. Wszystko odbywa się na podwórku Rozalii. Ma duży dom i ogród, a altanka to idealne miejsce dla DJ-a  nawet gdyby zaczęło padać. Wszystkie stacje telewizyjne obiecały piękna pogodę i tego się trzymajmy. W tej chwili właśnie zastanawiają się kto ma sprowadzić główną zainteresowaną.

Lo: Ja pójdę. Ponoć mnie lubi - uśmiechnął się zadziornie.

- Jak każdego z nas - odezwała się jakaś dziewczyna z tyłu.

R: Najbardziej lubi mnie i Kastiela - wtrąciła i podeszła do czerwonowłosego - Nas pierwszych wymyśliła i opublikowała - pokazała im język, a chłopak z triumfalnym uśmiechem objął ją ramieniem.

K: To już chyba wiadomo kto idzie. Do zobaczenia później - zaśmiał się i zostawił rozbawione sytuacją towarzystwo. Jedynie Roxy miała skwaszoną minę gdyż ja olał - Idziesz czy masz zamiar sterczeć jak panienka pod latarnią?! - Krzyknął sprzed domu, dziewczyna dopiero po chwili zrozumiała,  że o nią chodzi i pobiegła  do chłopaka - Jedziemy samochodem czy się boisz?

R: Nie mam czego - prychnęła i wsiadła szybko do środka co rozbawiło chłopaka, który zaraz zrobił to samo i bez zbędnych komentarzy ruszyli. Po przejechaniu całego miasta dojechali na odpowiednie osiedle i zatrzymali się pod jednym z domów – To na pewno tutaj? Mam nadzieję, że się nie pomyliliśmy.

K: Shon i Wiktor sprawdzali wcześniej. Mamy dobry adres. Tylko jak ją z domu wyciągnąć? Ponoć bywa trudna.

R: Nie bardziej niż ty - zaśmiała się i wysiadła. Kastiel zrobił to samo i stanęli przed ogrodzeniem pomarańczowego domu. Roxy nacisnęła przycisk domofonu, ale nikt się nawet nie odezwał. – Może jej nie ma.

K: Musi być. Jej kuzynki jutro przyjeżdżają i raczej siedzi w domu. Spróbuj jeszcze raz.

R: Mam nadzieję - nacisnęła ponownie przycisk, a chwile później drzwi uchyliły się, a zza nich wyjrzała dorosła kobieta o krótkich włosach z blond pasemkami. - Dzień dobry. Jest Monika? - Uśmiechnęła się miło i trąciła Kastiela łokciem aby zrobił to samo.

- Już ją wołam - odpowiedziała kobieta i schowała się za drzwiami. Moment później w jednym z okien znajdujących się na piętrze domu zauważyli ruch firanki.

K: Nie zejdzie. Pomyśli, że jesteśmy porywaczami porywaczami – prychnął.

R: Bez przesady. Taka strachliwa nie jest.

K: No ja myślę. W końcu się odważyła pisać o takim gangsterze jak ja.

R: Cicho. Idzie – trąciła go, aby schował papierosy, które zaczął wyciągać.

M: Cześć? - Dziewczyną niepewnie podeszła do płotu.

K: Siema - machnął ręką i uśmiechnął w charakterystyczny dla niego sposób.

R: Pewnie myślisz, że to jakaś pomyłka - zaczęła.

M: No tak. Nie znam was - spojrzała po nich, a wzrok zatrzymała na twarzy Kastiela.

K: No to będzie trudno - westchnął i stanął z nią twarzą w twarz – Naprawdę mnie nie poznajesz? - Zrobił smutną minkę.

M: Nidy Cię na oczy nie widziałam człowieku.

R: W komputerze widzisz go codziennie - wtrąciła.

M: Co? Jaja sobie robicie, prawda?

K: Haha..Spokojnie. Roxy chce Cie tylko uświadomić z kim rozmawiasz- zaśmiał się, a na twarzy dziewczyny pojawił się szok. - Już zaczynasz kumać?

M: A-Ale j-jak? - Ledwo wydukała – Przecież ja ją wymyśliłam, bo buraczek to twór Chino – zaczęła mówić do siebie.

K: Twór? Buraczek? – Spojrzał na nią z uniesioną brwią.

M: To Chino Cie takiego wymyśliła – pokazała mu język. Chłopak się już denerwował, więc nie czekał na żadne jej pozwolenie czy coś tylko podniósł ją i przerzucił przez ramię. Zaczęła się wiercić i krzyczeć, ale szybko wylądowała na tylnich siedzeniach samochodu i została zamknięta.

R: Spokojnie, nic Ci nie grozi – zaśmiała się wsiadając na swoje miejsce z przodu. Monika jedynie prychnęła i aby przetestować cierpliwość Kastiela, poznać to na własnej skórze położyła się z butami na tylnym siedzeniu. Gdy chłopak wsiadł i zobaczył w lusterku co ona z tyłu robi, żyła na jego czole zaczęła pulsować, a Monika się zaśmiała.

K: Kolejna nienormalna do kolekcji - pokręcił głowa z rezygnacją.

M: Wypraszam sobie. Ja jestem całkowicie normalna, to ty jakiś dziwny jesteś – pokazała mu język. Odrobinę się stresowała, ale to chyba każdy by tak miał, ale mimo to starała się trzymać nerwy na wodzy.

K: Uważaj, bo zaraz zrobię nam wszystkim krzywdę – warknął i zaczął niebezpiecznie ruszać kierownicą.

R: Jeden wypadek mi wystarczy, dzięki.

Dziesięć minut później ..

K: Jesteśmy na miejscu – powiedział, a dziewczyna podniosła się.

M: Myślałam, że zaraz zasnę. Jeździsz gorzej niż myślałam – powiedziała.

K: Zaraz zrobię jej krzywdę - powiedział cicho do siebie.

M: Nic mi nie zrobisz - prychnęła, zaraz potem słychać było śmiech Roxy.

R: Dobra wysiadamy - powiedziała i opuściła pojazd, a za nią Kastiel i uwolniona Monika. Ruszyli do bramy gdy czerwonowłosy nagle się zatrzymał - Co jest?

K: Ona nie nie może tak wejść - wskazał na towarzyszącą im dziewczynę.

R: To w takim razie jedźmy jeszcze do mnie – westchnęła. Prędzej to Roza by to powiedziała, niż on.

K: Nie ma na to czasu – właśnie sobie zaprzeczył.

R: To same pojedziemy, tylko daj mi kluczyki i zaraz wracamy.

K: Ehh.. Dobra, tylko nie zarysuj go nigdzie.

R: Nie ma sprawy – uśmiechnęła się do niepewnego swojej decyzji chłopaka i po chwili odjechały z piskiem opon. Kastiel tylko przeklinał w duchu.

K: Jak coś mu się stanie to zabiję obie - powiedział i wszedł do środka. W domu było ciemno, a on wiedział co się szykuje dlatego się odezwał – Nie ma jej tutaj – powiedział, a zapaliło się światło i ukazała się zgraja nastolatków i w sumie nie tylko.

Ro: Co jest? Stało się coś? Dlaczego jej nie przywiozłeś, i gdzie zgubiłeś Roxy? – Zalała go lawiną pytań.

K: Wszystko w porządku. Zabrała ją do siebie, aby się w coś przebrała – odpowiedział i poszedł do chłopaków.

L: To chwilę jeszcze poczekamy.

Lo: Niech się sprężają, bo głodny jestem – jęknął.

S: Tak jak wszyscy więc się nie skarż - prychnął i wyszedł na balkon zapalić, a wraz z nim jeszcze kilka osób.

Kilka minut później ..

Ro: W moim czekamy - powiedziała do telefonu i wybiegła do ogrodu - Ej, ciołki! Roxy zaraz będzie.

La: Dobra. Wszyscy na miejsca - odezwała się Laeti, a towarzystwo rozeszło się po ogrodzie. W tym samym czasie samochód Kastiela parkował pod domem.

M: Nie rozumiem po co to wszystko. Nie chciałam wychodzić z domu, ale miałam już plany.

R: W kółko się powtarzasz. Płyta Ci się zacięła? - Zaśmiała się – Mówiłam już tyle razy. To niespodzianka i nie masz się czego bać. Nic Ci nie zrobimy.

M: Ciebie się nie boją, bo jak twierdzisz, jesteś tworem mojej wyobraźni więc teoretycznie wiem o tobie wszystko - uśmiechnęła się lekko – Gorzej z tym burakiem, bo nie wiem co tam Chino w głowie miała tworząc go i boje się tego co może mi się zaraz stać.

R: Heh.. Momentami przypominasz Violettę, ale nie jest tak źle  - zaśmiała się i obie wysiadły z samochodu. Obie były przebrane. Monika trochę się wahała, dlatego Roxy aby ją wesprzeć ubrała się podobnie. Zamiast zwykłych jeansów i luźnej bluzy Monika jak i Roxy miały na sobie sukienki.                                                                        
M: Sama nie wierzę, że dałam to na siebie założyć – poprawiła już setny raz dół kreacji.

R: Tak rzadko w nich chodzisz?

M: Nienawidzę sukienek i spódniczek. To największe zło na świecie.

Roxy
R: Też wolę spodnie, ale byłoby źle jakbyśmy w nich przyszły - zaśmiała się wyobrażając sobie minę Rozalii, która zaczyna narzekać na ich wygląd.

M: Taa..Wchodzimy? - Zapytała wskazując drzwi.        
                                                                                               
R: Ty przodem - uśmiechnęła się. Monika spojrzała na nią zdziwiona - Nie marudź i idź.
                 
Dziewczyną podeszła drzwi i otworzyła je niepewnym ruchem. Wchodząc do pomieszczenia denerwowała się odrobinę. To raczej niecodzienne wydarzenie, Dy fikcyjne postacie pojawiają się Twoim życiu.
Monika

W środku panowała ciemność. Zatrzymała się wiec i odwróciła by spojrzeć na towarzyszkę, ale ona popchnęła ją dalej. Niechętnie weszła w głąb domu. Panowała straszna cisza, a po Kastielu ślad wszelaki zniknął. Roxy wiedziała o co chodzi, wiec zaciągnęła dziewczynę do ogrodu. Zanim wyszły uprzedziła przyjaciół prawie niezauważalnym błyskiem z telefonu. Dzięki czemu gdy tylko przekroczyły szklane drzwi w całym ogrodzie rozbłysły światła, a z różnych zakamarków wyskoczyła banda nastolatków krzyczących: Niespodzianka! Monika nie wiedziała co robić i tylko stała jak słup i przyglądała się im, ich twarzą. Po chwili jednak coś w niej się obudziła i szeroki uśmiech zagościł na jej twarzy.

K: No mała, to już widzisz, że nie chcieliśmy Cię zabić - zaśmiał się i objął ją ramieniem. - Dzisiaj mija dokładnie rok jak zaczęłaś swoją blogerską przygodę.

M: Wiem i nawet miałam niespodziankę dla czytelników, ale teraz to ja.. Kurwa, rozwaliliście mnie - schowała twarz w dłoniach.

R: Taka mała impreza nikomu nie zaszkodzi - podeszła do niej i zabrała jej z twarzy dłonie - Chodź zobaczysz tych, których już znasz - zaśmiała się i porwała ją do reszty ludzi. Wszyscy mówili kim są, chociaż już po kilku osobach ona sama zgadywała i nieźle jej szło. Złożyli jej nawet jakieś tam krótkie życzenia i zaczęli się bawić. Nigdy by nie wpadła na to, że coś podobnego ją spotka, a tu proszę. Była szczęśliwa i nawet ta głupia sukienka jej tego nie zepsuje.

Jakiś czas później ..

Były tańce, dobre jedzenie, a nawet karaoke i koncert wszystkich muzyków z bloga. Monika jak nigdy dała się wyciągać do tańca co chwilę. To najlepsza niespodzianka i przyjęcie w jej życiu. Nagle muzyka ucichła i w zrobiło się cicho. Zanim dziewczyna zareagowała została sama w ogrodzie. Zdezorientowana nie wiedziała co robić, więc podeszła do szklanych drzwi. Były zamknięta i zasłonięte roletą. Szczerze się wystraszyła. Już chciała zbić szybę krzesłem gdy ktoś założył jej worek na głowę i podniósł do góry. Znowu wylądowała w czyiś rękach i nie mogła zrobić nic innego jak próbować się wyrwać.

- Przestań się kręcić - dostała klapsa w tyłek i zagotowało się w niej.

M: To mnie kurwa postaw i nie dotykaj więcej - warknęła.

- To ty takich słów używasz? Nie ładnie - zaśmiał się chłopak.

M: Jak stanę na nogach to nie będzie Ci do śmiechu.

- Już raczej nie staniesz na nogach - zaśmiał się i dosłownie w kilka sekund worek z jej twarzy zniknął, a ona jedynie co zobaczyła to jak leci do basenu. Chciała krzyknąć, ale w ostatniej chwili nabrała powietrza i poczuła się cała mokra. Przestraszyła się gdy nie poczuła dna pod nogami i nerwowo zaczęła się ruszać. Oczy miała zamknięte, ale mimo stresu jaki nią zawładną otworzyła je. Trochę szczypały, ale po chwili przestały. Gdy tylko miała możliwość krzyknęła, że nie umie pływać i prawie natychmiast poczuła czyjeś dłonie i wyłoniła się spod tafli wody. tedy zobaczyła stojącego przy basenie Logana.

M: Wymyślę jakąś zemstę. Obiecuję - warknęła i spojrzała za siebie. Byli tam wszyscy, i nikt jej nie pomógł?! Nie no, sorry. Właśnie wyłowił ją Kentin - Dziękuję.

Kt: Spoko. Nie wiedzieliśmy, że nie umiesz pływać.

M: Dobra, bywa. Możesz mnie.. Eee, nie to nie najlepszy pomysł. Posadź mnie tam.

Kt: Dobra - i po chwili siedziała na skraju basenu [dop. aut. wiecie chodzi mi o tą granicę między ziemią a basenem xd].

Ro: Trzymasz się - podpłynęła Rozalia.

M: Jest dobrze, chociaż trochę mi zimno.

R: Spoko, zaraz się ogrzejesz - puściła jej oczko i wyszła z basenu.

Zabawa w jak i przy basenie nie trwała długo, bo po chwili Roksana wszystkich zawołała. W pobliżu Moniki cały czas kręcił się rozbawiony Logan, którego miała ochotę zabić.

Lo: Jeny. Przepraszam za tamto. Ok?

M: Okej, ale to nie znaczy, że Ci zapomnę - pokazała mu język.

Chwila później ..

Wjechał wspaniały duży tort, a wszyscy zaczęli śpiewać "Sto lat". Dziewczyna nie spodziewała się jeszcze tego i stała z otwartymi ustami. Wyglądało to dosyć zabawnie, ale to nie ważne. Rzuciła się w ramiona pierwszej lepszej osoby, którą okazał się Kastiel i zaczęła dziękować. Czerwonowłosy popchnął ją tylko w kierunku tortu i zdmuchnęła świeczkę razem z Roxy, którą zawołała. To w końcu z nią się wszystko zaczęło.


_________________________________________________________________________________

Już minął rok odkąd się tu udzielam. Z tej okazji taki specjalny post ^^

Dziękuję za to że jesteście, czytacie i swoimi komentarzami motywujecie mnie. Mam nadzieję, że na tym jednym roku się nie skończy i równo czwartego lipca dwa tysiące szesnaście o godzinie 13:16 minie kolejna rocznica. Dokładnie pamiętam jak pisałam pierwszego posta i przebywająca wtedy u mnie jedna z kuzynek powiedziała, że znając mnie to nie wypali. I proszę bardzo. Pomyliła się. Jestem z siebie w pewien sposób dumna, a wam ogromnie wdzięczna. Uwielbiam was :*

Tu macie torcik. Poczęstujcie się ;D


Ps. Przepraszam jeśli zdjęcia się przesunęły, ale mam z nimi ostatnio problem :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daughter Shadow pomoz mi odnalezc milosc