niedziela, 19 lipca 2015

#7

Obudził mnie uwielbiany przez wszystkich, dźwięk budzika. Leniwie wstałam i przetarłam oczy, a potem udałam się do toalety. Załatwiłam co miałam załatwić, przemyłam twarz aby się rozbudzić i założyłam soczewki, które zastąpiły stare okulary leżące gdzieś w pokoju. Gdy już zobaczyłam jak włosy sterczą mi na wszystkie strony podeszłam do szafy i szukałam czegoś odpowiedniego na dzisiejszy dzień. I tutaj pojawia się klasyczny dylemat. Co ubrać? Podeszłam do okna, uchyliłam je i wystawiłam rękę. Chłodno, ale nie najgorzej. Ostatecznie zdecydowałam się na różowe rurki, czarną bokserkę i na to niebiesko - biały sweter w paski, dodatkowo czarne trampki i bransoletka jednego z moich ulubionych zespołów. Włosy wyczesałam i spięłam w wysoką  kitę, a końcówki lekko zakręciłam a lokówce. Makijażu nałożyłam tyle co nic, czyli pomalowałam rzęsy i dałam na usta błyszczyk. Gotowa zeszłam na dół biorąc po drodze potrzebne na dzisiaj rzeczy. W kuchni zobaczyłam stojącego przy kuchence Jake'a a po drodze także siedzącego z laptopem na kolanach tatę.

- Dzień dobry - przywitałam się wesoło i dałam buziaka ojcu w policzek, a potem podleciałam do brata i uwiesiłam mu się na szyi. - Widzę, że o mnie pamiętałeś - on również dostał buziaka.

- Wyjątkowo wcześniej wstałem, nawet nie myśl, że będzie tak codziennie - niby mówił poważnie, ale w kącikach widziałam uśmiech.

- Jasne, jasne - zaśmiałam się i wpakowałam ojcu na kolana jak tylko odłożył komputer.

- Brałaś coś od rana? - Zapytał rozbawiony Jake, a tatuś spojrzał na mnie srogo.

- Obudziłam się w dobrym humorze i od razu jakieś pretensje - wstałam obrażona

- Już dobrze. Po szkole zbadam Cię sprzętem na obecność jakiś substancji, ale na razie masz spokój - gdy to mówił jego mina była bardzo poważna, ale po chwili wybuchł głośnym śmiechem. Ja jedynie prychnęła i usiadłam przy wysepce dzielącej salon i kuchnię w oczekiwaniu na śniadanie. Gdy Jake już się z nim uwinął jadłam w ciszy obrażona na tą dwójkę. Nawet w trakcie śniadania nie dali mi spokoju, a zwłaszcza mój kochany braciszek. Cały czas gadał i gadał, a to żebym uważała bo gorące albo podzieliła się towarem, bo chyba nieźle działa. Miałam go ochotę rozszarpać, ale stwierdziłam, że nie warto zniżać się do jego poziomu i zjadłam ignorując ich dalsze śmiechy. Nie ma na co narzekać, widać, że są rodziną.

Po zjedzonym śniadaniu wyszłam z domu. Szkoło nadchodzę - pomyślałam trochę zbyt entuzjastycznie. Na miejsce dotarłam szybko i bez problemów. Dopiero widząc pusty dziedziniec skusiłam się żeby sprawdzić godzinę. Kurna, dobre czterdzieści minut przed czasem. Roza chciała żebym była wcześniej, ale penie nie aż tak. Mandy ty kretynko. Powinnaś używać zegara, bo inaczej po co Ci on?! Eh.. Zaniosłam rzeczy do szafki i rozejrzałam się po korytarzu. Zauważyłam uchylone drzwi od klasy w pobliżu i ruszyłam w ich kierunku. Sala była pusta więc spokojnie weszłam i usiadałam na jednej z ławek. Wyjęłam z torby zeszyt z nutami i po raz setny sprawdzałam, czy dam radę utworowi, który wybrałam na następny występ. Mam dużo czasu, ale muszę wziąć się za ćwiczenie, ponieważ mój głos może tego nie przeżyć dobrze. Pogrążona we własnych myślach nawet nie wiem kiedy i zaczęłam nucić. To idealny utwór, aby po raz pierwszy zagrać coś spokojnego i dodatkowo na pianinie. Jest to mój drugi ulubiony instrument zaraz po skrzypcach.

- Co ty tu robisz tak wcześnie? - Z zamysłu wyrwał mnie czyiś głos. Spojrzałam w jego kierunku i zobaczyłam.. Ehh.. To był Armin czy Alexy?

- Cześć Armin? -  Zapytałam robiąc głupią minę, a chłopak się zaśmiał i podszedł bliżej. - Sory, jeszcze mi się mylicie.

- Spoko. Zanim Alexy zmienił kolor włosów i zaczął nosić soczewki brałem go za moje szalone odbicie lustrzane - uśmiechnął się i usiadł obok mnie. - Grasz na czymś? - Zapytał widząc nuty w moich rękach.

- Na kilku instrumentach, ty też zajmujesz się muzyką? - Spojrzałam na niego, a ten zaśmiał się i zaczął coś wyciągać z plecaka.

- Jedyny instrument na jakim gram to perkusja w Guitar Hero - powiedział rozbawiony i pokazał mi przenośną konsolę PSP. - Od zabawy i durnych spacerów na świeżym powietrzu wolę to - uśmiechnął się jeszcze szerzej, a ja zaśmiałam się lekko powstrzymując to czego nienawidzę. - Swoją drogą to nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Co tu robisz tak wcześnie? - Spojrzał na mnie.

- Obecnie czekam na Rozalię, ale to chyba dla niej za wczesna pora - powiedziałam chowając zeszyt.

- Widziałem ją. Chodzi po całej szkole i Cię szuka. Ostrzegam, że raczej nie jest w dobrym humorze.

- Jest w szkole? - Zapytałam zaskoczona.

- Weszliśmy w tym samym czasie. Alexego zostawiłem przy sklepie bo chciał sobie coś kupić i widziałem ją. Gdy weszła na dziedziniec ogarnęła ją wściekłość i gdybym nie zobaczył to bym nie uwierzył, że w takich szpilach można tak szybko zakrzaniać. Pewnie zaraz tu będzie. Haha! Muszę to zobaczyć - zaczął się śmiać.

- Zobaczyć co? Znam ją i nic nie odważy mi się zrobić.

- Znasz ją jeden dzień i wątpię, abyś wiedziała do czego jest zdolna - uspokoił się.

- To moja kuzynka. Wiem o niej wszystko - puściłam mu oczko.

- WOW. Serio? Ne spodziewałbym się. Wszystkie dziewczyny w Twojej rodzinie są takie ładne? - Ostatnie pytanie dodał już ciszej ze wzrokiem wlepionym w konsolę, ale mimo to usłyszałam jego pytanie. Czułam jak na moje policzki wstępuje róż. Rzadko słyszę takie komplementy, a to w pewnym stopniu nim było.

- Ehh.. Nie wiem. Rozalia i jej rodzice to moja jedyna rodzina, bo po śmierci matki kontakt z resztą się urwał. Ja jej nawet nie znałam, bo umarła przy moim porodzie - powiedziałam lekko smutna i zawstydzona jego pytaniem.

- Wybacz. Nie chciałem - nale podniósł wzrok na mnie. Posłałam mu ciepły uśmiech.

- Spoko. Jest dobrze. Mam świetnego ojca mimo, że bywa surowy i świetnego oraz przystojnego starszego brata.

- To dobrze, ale z tym bratem to nie musiałaś wyjeżdżać - zaśmiał się. - Przynajmniej nie przy mnie, może Alexy by się skusił.

- Czekaj. - Spojrzałam na jego znowu spuszczoną w dół twarz, na której był przyjemny dla oka uśmiech. Ogółem Armin jest przystojny. Niebieskie oczy i czarne włosy w połączeniu są świetne, ale wracając - Sugerujesz, że Twój brat jest..?

- Hmm? Tak. Myślałem, że Roza Ci powiedziała. Wszyscy już w sumie wiedzą przez jego głupotę. Podwalał się do Kastiela, a ten wściekły ogłosił to przez radiowęzeł. Tydzień bał się pojawić w szkole, bo my w sumie też jesteśmy nowi w mieście, ale dołączyliśmy kilka dni po rozpoczęciu roku. Klasa go zaakceptowała w większości, ale on i tak się boi, że skoro ty jesteś nowa i się dowiesz to będziesz czuła coś w rodzaju obrzydzenia. Prosił żeby Ci nic nie mówić, ale pomyślałem, że skoro jesteś blisko z Rozą, a nawet z Lysandrem i Kastielem to pewnie wiesz. Mój brat to kretyn, ja też byłem w szoku, ale bez przesady. Zdecydowanie wolę go jak gada głupoty niż siedzi pogrążony w smutku - mówił jak nakręcony, ale nie przeszkadzało mi to. Dopiero gdy skończył drgnął niespokojnie i spojrzał na mnie wystraszony. - Za dużo gadam czasami - walnął się w czoło, a ja się zaśmiałam.

- Spokojnie. U Mandy tajemnice są bezpieczne - posłałam mu uśmiech, co odwzajemnił. - Z kolei okrzanię Twojego brata. W Londynie poznałam parę gejów, którzy byli w związku i to dla mnie nic obrzydliwego. To przecież normalny człowiek, a dodatkowo wydaje się być fajny - nim się spostrzegłam ktoś zamknął mnie w żelaznym uścisku, przez co dopływ tlenu był mi strasznie ograniczony.

- Bo ją udusisz Alexy - usłyszałam śmiech Armina, a chwilę potem uścisk zelżał i zobaczyłam przed sobą uśmiechniętego od ucha do ucha Alexego.

- Już jesteś najfajniejszą osobą jaką poznałem. Nawet nie wiesz ile mi to dało otuchy - znowu mnie uścisnął, ale tym razem lżej, a ja odwzajemniłam uścisk. Kto by pomyślał, że całkowicie nieświadomie już mu trochę przepowiedziałam do rozumu.

- MANDY EVANS! - Usłyszeliśmy krzyk i huk otwieranych drzwi przez co cała nasza trójka podskoczyła, a ja z Alexym oderwaliśmy się od siebie. Gdy spojrzałam w tamtym kierunku zobaczyłam wściekłą Rozalię. Szybko ruszyła w moim kierunku, ale niebieskowłosy był szybszy i stanął przede mną, a następnie szarpnął brata i obaj byli moją żywą tarczą. Armin jęknął gdy prawie upadła mu konsola, ale złapałam ją i zatrzymałam tak ważną dla niego grę. - Odsuńcie się. To was nie dotyczy - warknęła wyglądając między nimi i kierując na mnie wzrok, który gdyby mógł to by zabił.

- Nie pozwolę Ci jej skrzywdzić - postawił się Alexy. - Najpierw musisz zabić mnie żeby się do niej dostać. - Jaki waleczny, aż szkoda go dać Rozalii na pożarcie - pomyślałam i zaśmiałam się w duchu.

- I niestety ja również na to nie pozwolę. Skoro mój przygłupi brat, to i ja. Jeden za wszystkich wszyscy za jednego - mówiąc to wzniósł prawą rękę wysoko do góry.

- Ależ se obrońców znalazła - prychnęła. - Ja szukam Cię po całej szkle, a ty tutaj sobie flirty urządza, a musisz wiedzieć, że... - tu jej przerwałam. Zaraz może powiedzieć słowo za dużo, a tego wolę uniknąć.

- Rozalia! Wiem - tu już byłam spokojniejsza, bo zwróciłam jej uwagę. - Myślałam, że Cię nie ma jeszcze w szkole więc przyszłam tutaj. Niedawno zjawił się Armin i mnie oświecił, a potem mój drugi rycerz - Alexy. Nie miałam czasu teraz do Ciebie iść - wytłumaczyłam jej. Chwile spoglądała to na mnie to na chłopaków, ale ochłonęła. Wstałam, a lekko zdezorientowani chłopacy przesunęli się na boki i stałam twarzą w twarz z potworem alias Rozalią. - Chodź, możemy porozmawiać - uśmiechnęłam się i chciałam złapać ją za ramię, abyśmy na moment opuściły pomieszczenie, ale ta cofnęła się jak poparzona.

- Nie! Nigdzie nie idę - mówiła poważnie, ale znam ten błysk w jej oku. Już nie jest na mnie zła. Ba. Ona jest rozbawiona całym tym zajściem. - Zostawię was samych. Niech Alexy dalej Cię przytula, a Armin niech zacznie robić za podnóżek. Bawcie się dobrze - machnęła ręką i cofnęła się z obojętnością, oczywiście udawaną, do drzwi.

- Dobra, to opowiem im o znamieniu, które masz na.. - w ekspresowym tempie znalazła się przy mnie i zasłoniła mi usta ręką.

- Cicho to tajemnica!

*          *         *

Kiedy w końcu Rozalia się uspokoiła zostawiłyśmy rozbawionych i ciekawych chłopaków, po czym udałyśmy się na klatkę schodową. Tam usiadłyśmy na schodach i zaczęłam opowiadać kuzynce o tajemniczym chłopaku, z którym piszę. Opowiedziałam jej jak to się zaczęło i jak mnie w sumie zaprosił na bal. Piszczała ze szczęścia co przywołało jakby Kastiela i Lysandra. Nie przeszkadzało by mi to gdyby nie fakt, że czerwonowłosy strasznie interesował się o czym rozmawiałyśmy. Niestety uszczęśliwiona Rozalia wygadała się przez co dostała ręką przez łeb i obraziła się dosłownie na chwilę.

                                                *          *         *

Lekcje minęły mi spokojnie. Nie było żadnych zbędnych sprzeczek czy irytujących sytuacji. Na matematyce usiadłam z Arminem, który jak się okazuje jest całkiem niezły i oczywiście przegadaliśmy całą lekcję. On gadał o jakiejś nowej grze, ale nauczyciel i tak beształ nas obu, przez co raczej nie będzie o mnie dobrze myślał. Z kolei na literaturze zajęłam miejsce obok Rozalii przed Kastielem i Lysandrem. Tutaj było strasznie cicho, widocznie nauczycielka nie lubiła jak ktoś jej przeszkadza i samym swoim byciem wywoływała respekt do jej osoby. W trakcie zajęć z wychowania fizycznego większość uczniów była bliska bluzgom na jego osobę. Dał nam taki wycisk, że na samo wspomnienie mięśnie mnie bolą. Do domu wracałam sama, a dodatkowo pieszo. Rozalia umówiła się z Leo na mieście, Kastiel ma trening z moim ojcem, a Lysander.. No cóż, jemu też coś wypadło i to dosłownie. Zgubił notatnik, a jak zaoferowałam swoją pomoc to odmówił. Mi tak, ale i tak widziałam z nim jakąś ubraną jak laleczka dziewczynę z blond włosami. Dobra. Nie to nie. Mandy wróci do domu. Idąc przez park poczułam wibracje w kieszeni, bez spojrzenia na ekran odebrałam.

- Słucham.

- Siemasz kocie - po drugiej stronie usłyszałam wesoły głos należący tylko do jednej osoby. - Co słychać u mojej piękności?

- Hej. Wszystko w porządku. Dawno się nie odzywałeś - odpowiedziałam i usiadłam na pobliskiej ławce.

- Wiem. Przepraszam, mamy tutaj urwanie głowy - jęknął. - Mam jednak dla Ciebie dobrą wiadomość. Niedługo będziemy grać mecz w Price i będziemy mogli się zobaczyć - jego ton był wesoły, a dodatkowa informacja i na moją twarz wrzuciła wyszczerz. - Cieszysz się?

- Bardzo. Tęsknię za Tobą i chłopakami, bo skoro mecz to i reszta będzie.

- W takim razie do zobaczenia kocie. Zadzwonię jak będziemy w mieście. Lepiej znajdź dużo wolnego czasu.

- Do zobaczenia. Przesyłam wszystkim buziaki - to ostatnie powiedziałam żeby go lekko wkurzyć i rozłączyłam się. Świetnie, że przyjeżdżają. Brakowało mi tych kretynów.

*          *          *

Wróciłam do domu, zjadłam coś i odrobiłam zadane lekcje. Ponieważ nie miałam co robić, a nie chciało mi się nikogo zapraszać zeszłam do swojego raju pod ziemią. Układałam, przekładałam, brzdąkałam na niektórych instrumentach aż do głowy wpadł mi pomysł na utwór. Siedziałam tam jakieś trzy godziny i pisałam, a i tak nie skończyłam ponieważ cały czas coś poprawiałam w nutach. W końcu wyrwałam się z mojego świata i wróciła do swojego pokoju po drodze witając ojca w kuchni. Na miejscu z ciekawości spojrzałam na telefon. Zaskoczył mnie widok piętnastu nieodebranych połączeń. Dziesięć razy dzwoniła Rozalia, a pozostałe pięć jakiś nieznany numer. Oddzwoniłam do białowłosej, a ta powiedziała, że chciała mnie tylko zapytać czy może dać mój numer Arminowi, a ponieważ nie odbierałam to to zrobiła. Nie rozmawiałam więc z nią długo i natychmiast oddzwoniłam na drugi numer.

- Cześć Mandy - zamiast Armina usłyszałam wesołego Alexego.

- Hej. Miałam kilka nieodebranych z tego numeru, a Roza mówiła, że Armin coś chciał - wytłumaczyłam.

- Nie. To nie on. Ja chciałem z Tobą porozmawiać, a mam zablokowane konto, więc napisałem od przygłupa. Możemy się jeszcze dzisiaj spotkać? - Zapytał nagle, a ja spojrzałam na godzinę. W sumie to możemy.

- Dobra, ale gdzie i w jakiej sprawie?

- Chodzi o Armina, ale więcej powiem Ci w kawiarni w pobliżu szkoły za piętnaście minut. Pasuje?

- Dobra to widzimy się na miejscu - powiedziałam i rozłączyłam się, po czym szybko wybiegłam z pokoju i wpadłam komuś w ramiona. Tym kimś okazał się Jake. Na pytanie gdzie tak pędzę powiedziałam tylko, że zaraz będę i zanim mnie zatrzymał byłam już za furtką. Na miejsce dotarłam równo z niebieskowłosym, który podobnie jak ja był zdyszany wędrówką, która w moim przypadku była biegiem. Zajęliśmy stolik na zewnątrz lokalu i Alexy od razu przeszedł do sedna.

- Potrzebuję kogoś kto pomorze mi wyciągnąć Armina z nałogu i wydajesz się być idealną osobą.

- Dzięki, to miłe, że tak uważasz, ale znam go zaledwie dzień. Co ja mogę zrobić?

- Cokolwiek. Błagam. Ja już wszystkiego próbowałem i jedynie po łbie dostawałem - powiedział załamany. - Ciebie nie uderzy a po za tym to Cie polubił - złapał moja dłoń i patrzył się maślanymi oczami. Byłam lekko skołowana.

- Dobra. W sumie to mogę spróbować - westchnęłam, a ten podskoczył ożywiony. - Chyba mam nawet fajny pomysł.

- Serio? Jesteś boska. Uwielbiam Cię - chciał mi się rzucić na szyję, ale w ostatniej chwili go powstrzymałam.

- Wyściskasz mnie jak się uda. Teraz słuchaj..

_________________________________________________________

Rozdział nie jest wybitnie długi, ale mam nadzieję, że się spodoba.
Dedyk dla Klaudii ;*

W rozdziale można zauważyć pewną zmianę w pisaniu co do poprzednich. Chcę was poinformować żebyście się nie zdziwili, że planuję to zmienić we wszystkich poprzednich również. Fabuła nie ulegnie zmianą, a zdania najwyżej minimalnie, ale spokojna głowa, nie dojdą szczegóły.. :)

sobota, 11 lipca 2015

LBA 5 i 6

A oto kolejne nominacje, które dostałam. Pierwsza jest od Olki o tutaj.

Oto Twoje pytania:

1. Czy przeszła Ci kiedyś przez głowę myśl, zamknięcia bloga?
Przeszła. Było to po sporym czasie od jego założenia. Nie było czytelników itp. jednak nie poddałam się dlatego właśnie Ci odpisuję ;)
2. Jesteś pesymistą, realistą czy optymistą?
Różnie, ale przeważa u mnie pesymizm (dobrze to napisałam? xd)..
3. Czy jest emotikona, która Cię denerwuje lub irytuje?
Nie ma takiej..
4. Uważasz, że na jakim wieku mogłabyś się zatrzymać i mieć go na zawsze?
Chyba tak jak teraz jest dobrze - siedemnaście. Nie ciesze się z powodu nadchodzącej osiemnastki i życia dorosłego dlatego chciałabym się tak zatrzymać. :)
5. Czy masz w życiu zasady, których się trzymasz?
Mam, a jedną z nich jest aby się zbytnio nie wychylać i nie być łatwowierną w stosunku do ludzi. na co dzień bywam trudna, ponieważ mam w głowie pewne schematy i myśli, których się trzymam..
6. Jaka według Ciebie postać z kreskówki/ bajki jest godna naśladowania? Dlaczego?
Trudne pytanie. Wybiorę chyba jednak Mulan. Bardzo lubię tą postać i uważam, że sama bajka jest świetna. Dziewczyna różniła się od innych, a także miała dobre serce. Poświęciła się aby jej schorowany ojciec nie musiał iść na wojnę i sama przeszła spore piekło.Moim zdaniem obecne pokolenie patrzy na czubek własnego nosa i jest mało przypadków szczerej chęci pomocy tak jak to ona zrobiła. 
7. Jaką bajkę i piosenkę najbardziej wspominasz z dzieciństwa?
Z tego co pamiętam to miałam bzika na punkcie Tabalugi i jak tylko się zaczynał to śpiewałam równo z telewizorem xd
8. Jaka jest Twoja ulubiona liczba?
Nie mam ;)
9. Gdybyś miała się przemienić kiedy chcesz w jakiekolwiek zwierze, jakie by ono było?
Ptak - jeśli chciałabym w tej chwili spokoju i wolności.
Lew - gdy trzeba kogoś rozszarpać lub doprowadzić do porządku.
Leniwiec - żeby się mnie nie czepiali, że nic nie robię xd
Ale najfajniej byłoby być kotem i ten wzrok : "Jesteś moim sługą" XD
10. Jak widzisz swoje życie za 10 lat?
Nie mam pojęcia. Zobaczymy jak skończę szkołę i czy zdecyduje się na studia, bo serio mam problem z podjęciem tej decyzji.. Nie wybiegam tak daleko w przyszłość, bo najgorsze czeka mnie w tej bliższej.
11. Masz ostatni tydzień życia. Jak go spędzasz?
Hm.. Pewnie zrobiłabym to czego nie zrobię teraz, bo w końcu co mi szkodzi skoro zaraz umrę? Chociaż tak szczerze to nie wiem, co innego mogłabym zrobić. Pewnie spędziłabym ten czas z bliskimi mi osobami, a w ostatni dzień wygarnęłam wszystkim wszystko co myślę. Zachowałabym się chamsko i w ogóle, ale co z tego. W końcu wyrzuciłam to z siebie i nie mam się czym martwić. Przecież i tak zaraz umrę...

Następna nominacja jest od Raity z tego tutaj kociołka ^^

Twoje pytanka..

1. Wymień trzech aktorów | trzy aktorki, z którymi chciałabyś zagrać w filmie i dlaczego?
Na pewno byłby to Johnny Depp, ponieważ uwielbiam każdą jego rolę. Najbardziej bym chciała dołączyć do niego na pokładzie Czarnej Perły. Może mnie nawet z niej zrzucić na pożarcie krakena XD
Kolejną osobą jest Jason Statham, którego podobnie jak pana wyżej mogę oglądać non stop.
To jest najtrudniejsze pytanie jakie miałam xd Mogłabym tu wymienić mnóstwo osób, a zostałam ograniczona :'( Dobra zbieram się do kupy.. xd
Ostatnią osobą niech będzie Emma Watson, bo samych Panów wybierałam xd
2. Podaj tytuł i autora swojej ulubionej książki. Napisz co Ci się w niej najbardziej podobało.
Saga o Harrym Potterze J.K.Rowling. Tego się nie da wyrazić za pomocą słów *-*     xd
3. Dostałaś szansę życia w innym świecie. Napisz jaki byłby to świat i kim byś w nim była.
Inny świat? Hmm.. Nadal czekam na mój list z Hogwartu i jakby tylko doszedł nie patrzyła bym na nic tylko pakowała walizki xd
4. Dobry bohater czy czarny charakter? Napisz jaki jest Twój ulubiony typ postaci i podaj przykład.
Moim mistrzem i mentorem jest Lord Voldemort. Hahaha..! Nie boje się o nim mówić! XD
5. Wiosna, lato, jesień czy zima? Podaj swoja ulubioną porę roku i napisz co w niej lubisz najbardziej.
Wiosny nie lubię, bo mam alergię i ciągle kicham -.-
Lato uwielbiam, bo są wakacje ;D
Za jesienią nie przepadam, ale są ładne krajobrazy i moje urodziny ;)
Zimą śnieg powinien dać popalić, ale niestety ostatnio go nie widać :(  Lubię święta i zimę również. W sumie to na pierwszym miejscu jest lato, a drugim zima :3
6. Ostatni punkt jest dla Ciebie. Napisz tu na co masz ochotę, wstaw piosenkę lub obrazek. Oczywiście możesz zostawić to miejsce jednak pamiętaj, puste pola to najsmutniejsza przestrzeń na świecie.
To jest najgorsze, jednak nie zostawię tu pustki ;)

Chciałabym tutaj podziękować wszystkim, którzy czytają mojego bloga i komentują. Nie pomijam czytelników duchów, ponieważ wasza obecność też się dla mnie liczy. Niedawno minął rok i tam już dziękowałam, ale kto mi zabroni robić to ponownie? Dzięki wam się nie poddałam i robię to co robię, czyli piszę. Może to nie jest jakieś tam idealne, ponieważ tak nie potrafię, ale staram się i dziękuję, że mimo wszystko jesteście ze mną. Tutaj brawa dla was i wielki wręcz ogromny przytulas! 




Ja nikogo nie nominuję, ponieważ już nie mam pojęcia kogo :(

środa, 8 lipca 2015

#6

Ta informacja zdecydowanie nie jest dobra. Przecież jeżeli będę się obijała, a co gorsza unikała uczestniczenia w tych zajęciach to ojciec mnie prześwięci. Ciekawe czy Jake też ma takiego pecha i trafił na takiego nauczyciela. On jest przyzwyczajony, bo to nasz surowy tatuś pomógł mu z fajtłapy stać się tym, kim jest teraz, czyli fajnym i silnym chłopakiem. Boje się, że ze mnie dla rozrywki postanowi zrobić zapaśniczkę.

W ekspresowym tempie znalazłam się przy Rozalii, która stała razem z chłopakami przy swojej szafce i o czymś dyskutowali. Nie to żeby mnie to nie interesowało, ale teraz mamy duży problem, a przynajmniej dla mnie on taki jest.

M: Roza mamy problem - dopadłam ją i postawiłam twarzą do mnie.

R: Eee.. Cześć? - Zrobiła głupią minę, a ja jedynie zrezygnowana westchnęłam. Znam tą sztuczkę. Zaraz zacznie gadać jak połamana i jednocześnie co drugie zdanie będzie brzmiało logicznie i nawet będzie zgodne z prawdą. Czasem to jest zabawne, ale nie ma na to czasu.

K: Powiedz wujkowi co Cie trapi - nagle objął mnie ramieniem. A temu co? Humorki jak u kobiety w ciąży? Nie tak dawno temu był zły, a teraz co? To przez pogadankę z nauczycielem?

M: Mam dzisiaj bardzo ciekawy dzień. Nie ma na co narzekać - powiedziałam z ironią - Dosyć, że rano zostałam zaatakowana przez tą blondi, później ty miałeś wonty to jeszcze ojciec się przyjebał - warknęłam zła i uderzyłam pięścią w drzwiczki od szafki Rozalii przez co głośno się zatrzasnęły, a dziewczyna w ostatniej chwili odskoczyła.

K: Nie tak agresywnie mała - zaśmiał się. - Co Ci zrobił tatuś?

M: Może nie jest jeszcze tego w pełni świadomy, ale uprzykrzy mi życie. 

L: Nie może być tak źle.

M: Bo to katastrofa - jęknęłam i wyrwałam się od Kastiela, aby następnie złapać Lysandra za frak i z powagą spojrzeć mu w oczy - To katastrofa! On tu uczy! - Powiedziałam poważnym tonem, a widząc wystraszoną minę białowłosego puściłam go i odsunęłam się kilka kroków. - Przepraszam. To z nerw. Wybacz - uśmiechnęłam się lekko do całego czerwonego na twarzy chłopaka.

L: N-Nic nie szkodzi, ale na przyszłość. Staraj się panować nad emocjami - powiedział i lekko się zaśmiał, a ten uroczy róż z jego twarzy zaczął schodzić.

R: Będzie jej potrzebny do tego jakiś specjalista, ale zobaczę co da się zrobić - powiedziała żartobliwie, a ja zgromiłam ją wzrokiem. - Dobra, już się zamykam, a ty powiedz o co chodzi z moim cudownym wujkiem - posłała mi jeden ze swoich firmowych uśmiechów. Westchnęłam i zaczęłam opowiadać.

M: Jak już wspominałam, uczy tu. Nie wiem czy pamiętasz, ale on z wykształcenia nie jest nauczycielem, a dodatkowo jego zawód był bardziej... Agresywny - spojrzałam wymownie na Rozalię, ale chyba nie zrozumiała o co mi chodzi bo zrobiła głupią minę. - Dobra. Lekcje będą bardzo trudne, a skoro zapomniałaś to przekonasz się na własnej skórze. - Powiedziałam i zaczęłam się cofać.

K: Ej! Zaczekaj - złapał mnie za ramię i pociągnął tak, że prawie wleciałam na Rozalię - Jej nie musisz uświadamiać, ale ja się chętnie dowiem - uśmiechnął się cwaniacko.

M: Dobra, bo potem będziecie mieli pretensje, że was nie uprzedziłam. Mój ojciec jest nowym nauczycielem w-fu.

K: Yyy.. I co w związku z tym? - Spojrzał jak na kretynkę, a gdy już miałam się odezwać uprzedziła mnie Rozalia.

R: Kurka, już pamiętam. Błagam powiedz, że to nie jest nowy nauczyciel, który przejmuje naszą klasę z rąk Brolley'a .

M: Nie wiem kto to ten Brolley, ale teraz wuefista nazywa się Evans i jest moim ojcem oraz.. - tu mi przerwano.

K: Cały czas to powtarzasz - warknął. - Przejdź do rzeczy, bo zaraz się przerwa kończy i trzeba będzie błagać tatusia o wybaczenie.

R: Jej ojciec był w siłach specjalnych.

L: C-Co? - Odezwał się bardzo nie elegancko Lysander i aż dostał ciekawych kolorów na twarzy - Przepraszam, ale o jakich siłach specjalnych mowa?

M: Bodajże antyterroryści, ale nie wiem dokładnie - wzruszyłam ramionami. - Trzyma się zasad i wymaga tego od innych. W domu nie jest źle, ale jako nauczyciel bywa trudny. Z tego co mówił to dyrektorka dała mu tutaj również opiekę nad klubem koszykówki, lekkoatletyki oraz piłki nożnej. Współczuję im, ale i sama ubolewam nad naszą klasą. To będzie obóz przetrwania. - Powiedziałam i rozejrzałam się po nastolatkach. Początkowe przestraszone miny zniknęły, ale chłopcy nad czymś myśleli. - Co jest?

K: Pewnie będę musiał odejść od koszykarzy, bo raczej go nie zdzierżę jak będzie taki straszny - wytłumaczył.

L: Nie może być taki zły - spojrzał na mnie z nadzieją.

M: Z tego co mówił mi mój chłopak to jak miał zły humor to ich katował, a już zwłaszcza po przegranym meczu. Z jednej strony to jest dobre bo się motywują do wygranej, ale mieli przesrane.

R: Ten Twój chłopak to ciota. Jest strasznie delikatny - prychnęła.

M: Ej! To, że nie ma jednego, to nie jego wina - oburzyłam się.

R: Ciekawe czyja? Takie rzeczy nie biorą się znikąd - ruszyła ku wyjściu, a my razem z nią.

M: To choroba, która w jego rodzinie jest dziedziczna. Nawet sobie nie wyobrażasz co przechodził po operacji. Cały czas z nim byłam i widziałam jak prawie płakał - zaczęłam tłumaczyć tak aby chłopaki zrozumieli jak najmniej, ale chyba kiepsko mi wyszło, bo Kastiel na dziedzińcu wybuchł śmiechem.

K: Hahaha! Chcesz powiedzieć, że Twój facet niema kanarka?! - Śmiał się, a ja w ostatniej chwili zasłoniłam mu usta dłonią. Co było trudne porównując nasze wzrosty więc chłopak musiał się schylić.

M: Przymknij się jasne - warknęłam na niego, a gdy ruszył twierdząco głową puściłam go. Nadal się śmiał, ale nie gadał tych bzdur. - I do twojej informacji to ma. Brakuje mu tylko jednego, bo w jego rodzinie jest dziedziczna pewna choroba i musieli mu wyciąć - powiedziałam obojętnie mijając go i wchodząc na salę gimnastyczną, a za mną Roza i na końcu chłopaki. Mam nadzieję, że zrozumiał przekaz i nie będę musiała mu więcej tłumaczyć.

Po przekroczeniu progu sali rozejrzałam się nerwowo. Gdy dostrzegłam ojca uśmiechnął się tylko do mnie lekko i poszedł do składziku. Wrócił równo z dzwonkiem i oznajmił, że dzisiaj nie musimy się przebierać. Ogromny kamień spadł mi z serca i spojrzałam zadowolona na Rozę, która puściła mi oczko. Może tatuś się zlituje nad naszą klasą, ta marzenia. On teraz będzie milutki i wspaniały, a na następnej lekcji zafunduje nam ćwiczenia z piłką lekarską lub coś gorszego.

Usiedliśmy w ostatnim rzędzie na ławkach i czekaliśmy na piekło. Siedziałam pomiędzy Rozalią i Kastielem, a Lysander obok czerwonowłosego. Po chwili na salę weszły trzy dziewczyny, a wśród nich blondynka, która ma coś do mnie. Przystanęła na chwilę, rozejrzała się i ruszyła w naszym kierunku. Stanęła tuż przy nas i spojrzała jakby na coś czekała.

K: Czego chcesz blondi? - Warknął Kastiel.

A: Spokojnie Kassi, ja do tej nie wychowanej dziewuchy - puściła mu oczko. - Nie wiem czy wiesz, ale to moje miejsce więc spadaj- była strasznie pewna siebie, na co tylko prychnęłam.

K: Spadaj stąd Blade, bo cień mi robisz - machnął na nią ręką, a ona jak potulny piesek odeszła.

M: Chwila, moment - ocknęłam się - Blade? - Spojrzałam na Rozalię, która miała nie tęgą minę. Chyba mi nie powiecie, że ta lalunia to.. - Roza wytłumacz mi to. - Spuściła wzrok.

R: Nie chciałam Ci mówić - szepnęła. Fakt, ojciec  zaczął sprawdzać obecność. - Po Twoim wyjeździe bardzo się zmieniła i zaczęła zadawać z Lee i Charlotte. Nawet nie wiesz co przez nią przeżyłam.

M: Dobra rozumiem. Pogadamy o tym kiedy indziej - westchnęłam i odwróciłam głowę. Widziałam jak chłopcy przyglądali się nam z dziwnymi minami. Nic nie rozumieli, ale nie będę tego teraz i tu tłumaczyć. Najwyżej potem jak będą chcieli.

Reszta lekcji z moim ojcem, jak i pozostałe zajęcia minęły spokojnie. Ponieważ chłopaki byli ciekawi o co chodzi z Amber, głównie czerwonowłosy ciągle wypytywał, to opowiedziałam nie wdając się w duże szczegóły. Lysander przyjął to spokojnie, bez zbędnych komentarzy, ale Kastiel prawie zawału dostał, gdy usłyszał, że przyjaźniłam się z tą blondynką. No cóż, bywa i niestety czasu nie cofnę, a i tak nie chciałabym usuwać wspomnień związanych z całą naszą trójką. Wychodząc ze szkoły zobaczyłam plakat. Okazało się, że w szkole szykuje się bal maskowy z okazji nadchodzących walentynek. Nie lubię szkolnych imprez i mam nadzieję, że nie jest on obowiązkowy. Już widzę siebie w tłumie, zapewne już coś szykujących nastolatków z.. Nie, nie myśl o tym. PO prostu nie pójdziesz i nie będzie problemu.

Do domu wracałam w towarzystwie mojej kuzynki oraz Kastiela i Lysandra. Szliśmy w ciszy, a ja postanowiłam zapytać o szykujące się wydarzenie.

M: Ten bal, który się szykuje jest obowiązkowy, czy będę mogła zostać w domu? - Zapytałam zerkając lekko w bok na moich towarzyszy. 

R: Bal? - Na początku chyba nie wiedziała o co mi chodzi, ale szybko jej to przeszło - Dla Ciebie tak. Nie pozwolę Ci tego opuścić, to idealna okazja żebyś lepiej poznała resztę klasy.

M: Będą inne, a ja tak bardzo nie chcę - jęknęłam. - Nigdzie nie pójdę i nikt mnie do tego nie zmusi - powiedziałam i usłyszałam śmiech Kastiela. - Coś śmiesznego zobaczyłeś, że rżysz jak koń? - Spojrzałam na niego z uniesioną brwią, a ten nadal się chichrał. 

K: Myślałem, że lepiej znasz Rozalię - prychnął gdy się uspokoił. - Przecież ona Cię do tego zmusi.

R: Ej! Nie jestem przecież potworem - oburzyła się. - Z resztą jak nie ja ją tam zaciągnę to ktoś kto ją zaprosi, a założę się, że będą chętni - puściła mi oczko już spokojniejsza.

M: Śmieszna jesteś, a nawet gdyby to nici z ich planów. przypominam Ci, że mam chłopaka, a po za tym nie chcę uczestniczyć w tej zabawie.

R: Ten Twój chłoptaś to ciota i kretyn. Miał przyjechać, nie przyjechał. Dodatkowo nie dzwoni. Dzwonił? - Zapytała oburzona. 

M: Roza, to wszystko nie jest takie piękne i idealne jak się wydaje. To zawiązek na odległość więc czasem może być trudno. Niestety - odpowiedziałam cicho i postanowiłam wrócić do tematu. - A na ten bal nie chcę iść głównie z powodu tego, co na sto procent będzie po nim - mruknęłam.

K: Domyślna jesteś - zaśmiał się - Taką masz słabą głowę, że nie chcesz?

M: Nie, ale jak już mnie weźmie to robię różne głupoty. Raz z chłopakami zaszaleliśmy i każdy chciał sam wracać do domu. Nie wiem jak to się stało, ale włamałam się do czyjegoś domu i położyłam spać z chłopakiem, który leżał w swoim pokoju i łóżku. Na szczęście okazało się, że wparowałam do domu Kevina i nie było żadnych problemów, a jedynie długi czas mi to wypominali - wyznałam. Nie zdziwił mnie kolejny śmiech Kastiela i rozbawienie na twarzach białowłosych. Co temu burakowi tak wesoło ostatnio?

K: Niezły odjazd. chętnie to zobaczę - powiedział gdy już się uspokoił.

M: Nie mam zamiaru się ośmieszać. Nigdy nie wiadomo co mi odwali.

L: Bez przesady. Do balu jeszcze dużo czasu, możesz zmienić zdanie - odezwał się i po tym właściwie skończyliśmy temat. Rozdzieliśmy się i każdy poszedł w swoim kierunku. Gdy tylko przekroczyłam próg domu zjadłam szybki obiad i zrobiłam szybko zadane lekcje, których nie było dużo. Po wszystkim postanowiłam odwiedzić dawno nie odwiedzanego fanpage'a Xeny. Jak zwykle było mnóstwo wiadomości od ludzi, którzy chcieli z nią, a właściwie ze mną pogadać, ale ja odpisywałam głównie jednej osobie. Nikogo nie dyskryminuję, ale jak widzę pierwszą wiadomość typu "Kocham Cię. C o tam u Ciebie?" to nie odpisuję. Z taką osobą nie porozmawiam normalnie, bo będzie tylko ciągle wychwalać. Ostatnio znalazła się osoba normalna, że tak powiem. Wiem, iż to chłopak i jest w moim wieku, ale nic więcej, bo z tego co mi zdradził to założył to koto specjalnie żeby móc do mnie pisać anonimowo. Nazywam go "tajemniczym Gostkiem", bo nawet imienia mi nie chciał podać. Mimo to  fajnie mi się z nim pisze i wie o mnie całkiem sporo. On opowiadał mi trochę o sobie, a ja mu o mnie. Nigdy nie wspomniałam o swoich danych czy coś, ale wie bardzo dużo. Piszemy tak długo, że zdążyliśmy się zaprzyjaźnić i sobie doradzamy. Jak zawsze napisał gdy tylko weszłam.

TG: Doberek ;)
       Jak nowa szkoła?

M: Siemanko ;D
      Nie jest źle, chociaż kolorowo też nie..

Szybko odpisałam.

TG: Coś poważnego, czy to typowe wybrzydzanie kobiety? xd

M: Coś mi sugerujesz? ;/
      Po prostu zapowiada się ciekawie...

W skrócie opowiedziałam co działo się przez ostatnie dni. Nie zapomniałam wspomnieć o zbliżającym się balu, bo przecież to była jedna z tych dosyć nie chcianych rzeczy.

TG: Powinnaś iść. Będziesz się tam dobrze bawić. ;)

M: Tssaa.. Nie chcę i nie lubię takich zbiorowisk :/

TG: Przesadzasz. Mogę iść z tobą jeśli chcesz :D

M: Teraz to mnie rozbawiłeś xd
      Niby jak ty to chcesz zrobić? Przecież my się nie znamy, a po za tym nie chcę zdradzać swojej           tożsamości.. 

TG: Spokojna Twoja rozczochrana ;)
       Kiedyś mówiłaś mi nazwę miasta. To nie daleko, a właściwie to samo, bo mieszkam na                        przedmieściu. Chętnie wpadnę ^^
      Po za tym to bal MASKOWY! XD

M: I ty mi to dopiero mówisz?! XD
      Nie jestem taka głupia -.-
     Jeśli Ci się chce, ale nie uśmiecha mi się to wszystko..

TG: Boisz się, że Cie wydam jak się czegoś dowiem? 
     
M: A byłbyś do tego zdolny? 

TG: Nie po to zakładałem kolejne konto żeby z tobą popisać..
       Nawet jakbym dotarł pod Twój adres albo poznał nazwisko to nic bym z tym nie zrobił.. :3
      To co? Uczynisz mi ten zaszczyt i będę mógł Ci towarzyszyć w trakcie tegoż balu? ;*

M: Wybacz nie chciałam Cię urazić :'(
       Ehh.. Wiesz, że Cie uwielbiam? xd
       Dobrze mój ty królewiczu. Zgadzam się ;)

Sama nie wierzę w to co piszę. Mam nadzieję, że tego nie pożałuję, ale mam do niego zaufanie.

TG: SERIO?! O.O
       Nawet nie wiesz jak się cieszę :D

M: Chyba się domyślam xd

TG: Jak się rozpoznamy i gdzie? 

M: Ehh... Nie mam żadnego pomysłu :(

TG: A ja chyba mam już idealną maskę. To po niej mnie poznasz xd
       Będzie zakrywała mi całą głowę włącznie z włosami ^^

M: Ahaa... xd
     Jeśli chodzi o to drugie, to mogę Ci podesłać adres szkoły i tam byś na mnie czekał, ale jeszcze            dużo czasu  i nie ma co się nad tym głowić..

TG: Racja, ale już nie mogę się doczekać xd

M: Heh.. Dobra a spadam. Do następnego ;)

TG: Pa ;)

A więc idę na ten zasrany bal. Kto by pomyślał, że tak zaryzykuję. Mam nadzieję, że tego nie pożałuję. Muszę skombinować jakąś suknię i maskę, bo niestety szybko zleci mi ten czas. Dobra. Jutro na bank tego pożałuję, ale muszę zadzwonić do eksperta..

*               *               *

M: Roza jest sprawa, ale błagam nie piszcz mi do słuchawki - powiedziałam gdy tylko odebrała. Dość długo szukałam telefonu, bo zapomniałam gdzie go położyłam i jestem nadal trochę zdenerwowana jak zawsze gdy czegoś pilnie szukam.

R: Też się cieszę, że Cię słyszę. Co jest?

M: Potrzebuję kreacji na ten przeklęty bal, bo z kimś idę - powiedziałam zrezygnowana i nie do końca chyba wyraźnie.

R: Jeśli mam dobrze rozumieć, to ktoś Cię zaprosił, tak? Jeny, bombowo! Musisz mi wszystko opowiedzieć! Kto to i kiedy?! - Początkowo niepewny ton zmienił się w pisk, którego nie chciałam.

M: Spokojnie. Wszystko Ci opowiem, ale błagam nie piszcz. Zobaczymy się jutro i wszystko będziesz wiedziała - westchnęłam.

R: Dobra, to bądź w szkole sporo wcześniej i pogadamy. Na zakupy się umówimy w szkole.

M: Spoko. To do jutra.

R: Papatki - zaćwierkotała, a ja jedynie się zaśmiałam i już miałam się rozłączać, gdy usłyszałam jej wesoły komentarz. - Haha.. Leo nie uwierzysz! Jednak idzie.. - chyba zapomniała się rozłączyć. Heh.. Ja to zrobiłam i zaraz zeszłam na dół do kuchni, w której zobaczyłam zadziwiający widok. Brata mi podmienili, to jest pewne. Inaczej by nie stał uśmiechnięty w kuchni i by nie gotował. 

M: Odbiło Ci? - Stanęłam obok niego i przyglądałam się co robi.

J: Hmm? - Zerknął na mnie z ukosa, aby nie spalić jajecznicy. - Wszystko w porządku, po prostu zgłodniałem. Chcesz trochę? - Zapytał.

M: Daj, zobaczymy co Ci z tego wyszło - zaśmiałam się i usiadłam czekając a posiłek. po chwili stanął przede mną talerz pachnącego jedzenia. Jake usiadł obok i zsynchronizowani razem wzięliśmy do ust pierwszy kęs. dyby nie fakt, że mam jedzenie w ustach kopara by mi opadła. Jak na zwykłą jajecznicę to jest boska. Czego na tam dodał?

J: Smakuje? - Spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy. On już wie, że mi smakuje, jego mina i moje milczenie to zdradziły. Kiwnęłam tylko twierdząco głową.

M: Czego tam dodałeś? - Wzięłam do ust kolejnego kęsa.

J: Tajemnica wagi państwowej, ale może kiedyś się dowiesz - puścił mi oczko i zajął się swoim talerzem.

M: w takim razie od teraz robisz mi ją rano na śniadania - powiedziałam, a ten natychmiast się wyprostował i z widelcem w ostach spojrzał na mnie. - No co? Sam tego chciałeś - zaśmiałam się.

J: W co ja się kurna wpakowałem - jęknął i odłożywszy widelec dramatycznie schował twarz w dłoniach. W tym samym momencie do domu wszedł tata i widząc nas razem w kuchni uśmiechnął się szeroko.

T: Witam moją rodzinkę - podszedł do mnie i jak miewał w zwyczaju cmoknął mnie w czoło, a Jake'a poczochrał po głowie. - Co zajadacie?

M: Syna Ci podmienili i zrobił pyszną jajecznicę - nabrałam trochę na widelec i wystawiłam w kierunku ojca. Mężczyzna spróbował i wytrzeszczył oczy. - Dobra, nie?

T: Gdzieś ty ukrywał ten talent? - Zapytał rozbawiony. Braciszek tylko wzruszył ramionami.

M: Ja wiem. Pod leniem - powiedziałam, a ojciec wybuchł śmiechem. Jake z początku był naburmuszony, ale szybko mu przeszło i resztę naszej kolacji spędziliśmy w wesołej atmosferze.
______________________________________________________________________________

Wreszcie napisałam. Ufff.. Cały czas coś. Najpierw zwyczajnie nie mogłam się za to zabrać, bo nie miałam weny na to opowiadanie, a potem te przeklęte nominacje (co mi jeszcze jedna została -.-). Ma nadzieję, że wyszło mi jako tako i następny będzie szybciej niż ten ;)

Ps. W ankiecie po prawo widzę walkę pomiędzy Lysem i Kasem. Mogę dać coś takiego do opowiadania, ale prosiłabym tych co nie głosowali o wybranie kogoś. To by mi pomogło w obmyślaniu dalszej fabuły. Dziękuję ;3

poniedziałek, 6 lipca 2015

LBA 4

Człowiek pisze rozdział i nagle mu coś wypada. Dziękuję za kolejną nominację Nice ;)

Tutaj Twoje pytanka..

Co Cię skłoniło do pisania bloga?
Czytałam wiele blogów i fanfików, a w mojej głowie pojawiła się krótka historia, którą spisałam do zeszytu. Jest ona w połowie napisana na komputerze, a na papierze skończona. Jednak dopiero z pomysłem na "Roxy" zdecydowałam się coś opublikować. Powodów jest wiele, a gdybym miała się rozpisać to zajęłoby mi to mnóstwo miejsca.
Czy mas jakieś zwierzęta? Jeśli tak, to jakie i jak mają na imię?
Mam psa, który jest mieszanką kundelka i owczarka berneńskiego, a zwie się Bruno :)
Ile masz lat?
W listopadzie 18 :'(
Masz jakieś pasje? (Po za pisaniem)
Mam. Uwielbiam jeździć na quadzie, który przez moje szaleństwa ledwo żyje. Kiedyś tańczyłam, ale z przeprowadzką się to skończyło i lubię sobie czasem pośpiewać, ale bez świadków xd
Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?
Fantasy, kryminał i romanse, ale nie lubię strasznie przesłodzonych historii. Jeżeli mnie coś zainteresuje to czytam..
Jakim typem dziewczyny jesteś?
Tytułem mojego bloga, który się tworzy "Inna niż wszyscy". Wiem, że jest dużo takich i ja się po prostu do nich zaliczam. Nie maluje się, bo nie lubię. Wolę pograć w nogę czy pojeździć na wspomnianym quadzie niż pilnować żeby mi się paznokcie nie połamały. Nikogo nie chcę obrazić, po prostu taka już jestem. W moim pokoju panuje chaos, który "nie przystoi dziewczynie", ale się w nim odnajduję. Ogółem mam inne zainteresowania niż większość moich rówieśniczek można powiedzieć. Charakter mam jaki mam i lubię to co lubię, po trosze jest to w zakładce o mnie, którą mogę zawsze edytować i coś zmienić, bo stale mi coś nie pasuje..
Jakie komentarze lubisz najbardziej, a jakich nie lubisz?
Każdy komentarz jest dla mnie ważny. Chwalcie i hejtujcie, ale chociaż wiem, że ktoś tutaj naprawdę zagląda i czyta :3
Jakie jest Twoje największe marzenie?
Marzenie? Hmm.. Kiedyś to była sława, własny zespół muzyczny, ale wszystko się zmieniło. Kupiłam gitarę, ale nie miał mnie kto uczyć i się kurzy. Było to dawno temu i zostało zapomniane, teraz nie mam pojęcia. Chciałabym jednak aby moje życie bardzo się zmieniło, na lepsze rzecz jasna..
Jakiego typu muzyki słuchasz i jaki jest Twój ulubiony zespół?
To pytanie już było chyba kilka razy wśród moich nominacji xd
Słucham wszystkiego, ale wolę te "mocniejsze dźwięki". Chyba nie ma wątpliwości, że większość Ileśnaścioraczek wie, że uwielbiam Andy'ego i BVB 
Czy chciałabyś w przyszłości dalej prowadzić bloga?
Na razie do zamknięcia dużo czasu zostało i powiem, że tak. Chociaż już postanowiłam. Jak skończę opowiadania, które teraz trwają przestaję tu pisać i otwieram drugiego (wspomniany w pytaniu 6) o podobnej tematyce z nową historią. Nie wybiegajmy jednak tak daleko. Chciałabym..
Jak piszesz bloga? Masz od razu ułożony plan czy wszystko piszesz na żywioł?
Mam zarys historii. Co prawda "Roxy" całą napisałam najpierw w trzech zeszytach i pisałam tutaj, a także na papierze i wszystko przelewałam. Historię Mandy mam napisaną w małym procencie, ale również wiem co chciałabym tam umieścić, podobnie jest z "Przykutą", którą lubię najbardziej i tutaj piszę "na żywca". W głowie mam multum myśli i scenariuszy, ale piszę to co już zaplanowałam.


Jeszcze raz dziękuję za nominację i informuję, iż ja nikogo już nie nominuję.Pisałam już poprzednio. Wszyscy, których bym nominowała byli już mnóstwo razy nominowani i zapewne niektórzy mają dość pracy (xd), a dodatkowo jest naprawdę dużo świetnych blogów i są porzucone dlatego co po mojej nominacji skoro ktoś tego nie zauważy?

Pozdrawiam ;)








niedziela, 5 lipca 2015

LBA 2 i 3

Dwójeczka jest od Marty znanej jako Lisa Lis stąd. Dziękuję i przeklinam ponownie ;*


1. Co spowodowało że zaczęłaś pisać bloga?
Czytałam wiele blogów i fanfików, a w mojej głowie pojawiła się krótka historia, którą spisałam do zeszytu. Jest ona w połowie napisana na komputerze, a na papierze skończona. Jednak dopiero z pomysłem na "Roxy" zdecydowałam się coś opublikować. Powodów jest wiele, a gdybym miała się rozpisać to zajęłoby mi to mnóstwo miejsca. Chciałam zobaczyć co mi z tego wyjdzie i na razie jestem zadowolona ;)
2. Jaka jest twoja ulubiona książka?
Lubię fantastykę i kryminały. Najbardziej lubię jednak "Harrego Pottera".
3. Jakiego typu lubisz słuchać muzyki?
Słucham wszystkiego, ale wolę "mocniejsze dźwięki".
4. Jakie zwierzę chciałabyś mieć jako swojego pupila?
Mam już psa, o imieniu Bruno, ale chciałabym fajnego kociaka *-*
5. Jakie było twoje pierwsze opowiadanie jakie przeczytałaś?
Nie pamiętam, ale coś stąd bo jako pierwsze to przejrzałam. Potem szukałam blogów i się zaczęło jeśli chodzi o tematykę ze Słodkim Flirtem ;*
6. Jak chciałabyś wyglądać?
Hm.. Zmieniłabym mało. Figura i talia niech zostaną takie jakie są, bo mi odpowiadają  (xd), ale chyba chciałabym mieć jasne włosy, bo chcę zmienić kolor a nie mogę. Są france tak ciemne i tak zdrowe, że wszyscy na mnie wyzywają nawet jak je zetnę XD
7. W jakim wieku (mniej więcej) chcesz spotkać, "tego jedynego?"
Nigdy o tym nie myślałam. Niech się pojawi kiedy woli, ale nie za późno ;D
8. Twoje ulubione jedzenie?
Śmieciowe xd
Kebaby, hot-dogi i podobne to ja mogę jeść codziennie. Nic jednak nie zastąpi sałatki, którą robi się w moim domu ^^
9. Ile masz książek, które już przeczytałaś?
Hm... Całkiem sporo niż by się mogło wydawać, ale nie chce mi się liczyć xd
Teraz czytam "Black out"
10. Chcesz kiedyś wydać własną książkę? 
Jeśli ktoś by czytał moje wypociny to można by kiedyś spróbować ;)

Trójeczka od tatusia alias Jimi o tutaj. Się nie mścij, bo tak łatwo Ci się nie uda ;*

1. Jakie zwierze cię charakteryzuję i dlaczego?
Jestem mutantem. Bywam leniwcem, agresywnym niedźwiedziem, waleczną lwicą, przebiegłym lisem, a zwłaszcza lubiącym pieszczoty kotem i przywiązującym się do ludzi psiakiem XD
2. Jak chciałabyś się nazywać, to jest jak dałabyś sobie sama na imię?
Nie zmieniłabym swojego imienia, ponieważ rzadko je spotykam. Jedna Monika, a nie trzecia Julia do kolekcji wśród Ileśnaścioraczek czy kolejna Karolina do klasy xd
3. Którego z braci z Anim "Brothers Conflict" wolisz i dlaczego? :3
Tutaj dam powód do duszenia, bo nie znam tego anime (?). Przepraszam :*
3. Opisz siebie w paru zdaniach.
Zdaniach? Serio? jestem na to zbyt leniwa. O, mam pierwsze xd
jak ze mną popisać przez internet jestem inna i w życiu codziennym też. Bywam bardzo nieśmiała co mnie strasznie irytuje. Mam anielską cierpliwość więc jak mnie ktoś zdenerwuje to gratuluję, chociaż są osoby, których sam widok jest irytujący. Mam w nosie, orientację, skórę czy religię - ty nic do mnie nie masz to ja do ciebie też. Bywam poważna, ale jak się "rozkokoszę" to trudno ze mną wytrzymać.
4.Ulubiony kwiat i dlaczego x3?
Nie mam, ale jak miałabym wybierać to może czerwone róże. 
5. Książka, którą na pewno nigdy nie zapomnisz?
Nieprzeczytana. Da bum tsss... XD
Historia Pottera i Voldemorta ;D
6. Ulubione Anime (oraz bohater to ci może drawnę :P)
Nie jestem zagorzałą fanką anime i go nie oglądam nałogowo, dlatego znam go bardzo mało, a praktycznie wcale. Jednak jeśli chcesz coś narysować to chętnie przyjmę jakiś specjalnie dla mnie narysowany rysunek z Bierscakiem  ;*
7. Wolałabyś być Demonem, czy Wampirem i dlaczego? XD
W moim przypadku możesz się domyślić, ale Ci powiem xd
Wampir i dużo mi nie brakuje. Tylko kły trzeba obrobić i będzie gites. Wyobraź sobie długie życie i właściwie to możesz wszystko. Krew mnie nie obrzydza czy coś, spokojnie 
8. Jak spędzasz wolny czas?
Piszę z Ileśnaścioraczkami lub posty na bloga (co ostatnio jest utrudniane), słucham muzyki, wychodzę z domu (zdarza się xd).
9. Czego nie cierpisz najbardziej?
Wypiszę myślnikami może być? XD
- kłamców,
- zarozumialców,
- ty co to "wiedzą najlepiej"
Jest tego bardzo dużo, a nie chcę wszystkiego wymieniać..
10. I ostatnie te najlepsze XD : 
Co zrobisz jeżeli kaczki, to gęsi, które przebrały się za kaczki, a gęsi to tak na prawdę kaczki, które przebrały się za gęsi i gdy jeszcze kaczki, to tak na prawdę jesz gęsi, a gdy jesz gęsi, to tak na prawdę jesz KACZKI?! XD
Sądzę, że powinnaś udać się do specjalisty. A tak serio. Co mnie interesują kaczki skoro ja jem tylko kurczaki przebrane za indyki i indyki przebrane za kurczaki. XD

To tyle. Ja nominuję osobę, która mnie nominowała i nie interesuje mnie, który to już jej raz. Ostrzegałam i słowa dotrzymam Marto - dwójeczka zostaje nominowana. XD 

Tutaj proszę Twoje dużo pytanek ^^

  1. Ulubiony kolor?
  2. Ulubiony zespół/muzyk?
  3. Co lubisz robić w wolnym czasie?
  4. Co daje Ci kopa weny?
  5. Jakie filmy lubisz?
  6. Ulubiona manga/ anime?
  7. Którą stroną papieru się podcierasz? XD
  8. Czy "cholera" to przekleństwo? XD
  9. Jak wywołać deszcz? ;)
  10. Skoro Kevin był sam w domu to kto nagrywał?
  11. Czy kaktus może zgwałcić? XDD
  12. Śpisz? ;D
  13. Napisałabyś książkę?
  14. Czytasz inne fanfiki oprócz tych związanych z Słodkim Flirtem? Jakie na przykład?
  15. Jaką najdziwniejszą sytuację przeżyłaś/ byłaś jej świadkiem?
  16. Co lubisz robić w wolnym czasie?
  17. Opisz siebie w kilku słowach/ zdaniach.
  18. Tutaj masz wolną rękę. Napisz co chcesz.
To tyle. Nie wiem kogo mogłabym nominować, bo wszystkie blogi już były, które znam albo są porzucone tak więc jest trudno.

Powodzenia i pozdrawiam ;D

Bonus #1

Nika użyję Twojego pomysłu, ale tak trochę go zmodyfikuję. Mam nadzieję, że się spodoba :)
Istnieje możliwość następnych takich bonusów jeśli ten się wam spodoba :3

Ps. Był planowany na środę, ale ponieważ nie chciałabym ciągu praktycznie takich samych postów macie go dzisiaj xd
Miłego czytania :*
________________________________________________________________________

PIERWSZA PRÓBA

Kolejny kretyński dzień dla chłopaka po woli dobiegał końcowi. Wszyscy się cieszą bo zbliża się koniec roku szkolnego, ale jego myśli cały czas błądzą wokół jednego. Gdy przez pomyłkę nauczycielka wypowiedziała to nazwisko miał ochotę wstać i wyjść, ale nie mógł bo czekałaby go poprawka. Jakoś wytrzymał i wrócił do domu, aby zaraz potem zabrać swojego psa na spacer. Ostatnio robiła to za niego matka, która aktualnie jest w domu albo czasem Lysander. Zaniedbał Demona i samego siebie. Jego włosy mają brzydko wyglądające odrosty, pod oczami widać efekty zmarnowanych na łzy nocy, a jego skóra pobladła. Jeszcze nigdy się tak nie czuł. Nawet po rozstaniu z Debrą nie był taki załamany. Jednak nie chce o niej wspominać ponieważ ostatnio widział ją na mieście i nie było to miłe spotkanie. Pomijając. Nie błądził długo po parku. Zwyczajnie nie chciał się natknąć na kogoś znajomego więc po godzinie wrócił do domu, dał psu jeść i zamknął się w swoim pokoju.

- Kochanie jesteś tam - usłyszał zza drzwi głos matki. - Przyszła jakaś dziewczyna. Mówiła, że jest z Twojej klasy i zostawiła zdjęcia z wycieczki. Ponoć wiesz o co chodzi. Zostawiam pod drzwiami. - Kobieta zna swojego syna i wie, że cierpi dlatego nie wchodziła i nie chciała go denerwować. Mimo, że chłopak się jej nie zwierza to widziała jego cierpienie po utracie tej dziewczyny. Postanowienie jej brata nie przypadło do gustu nikomu, a zwłaszcza jemu jako jednemu z jej przyjaciół. Kastiel nawet nie ma pojęcia czy zrozumiała go ostatnim razem. Niestety już nigdy się nie dowie.

Wstał z łóżka i powolnym krokiem udał się do drzwi. Gdy je otworzył zobaczył leżącą na ziemi dość grubą kopertę. Bez niczego podniósł ją, a w drodze powrotnej rzucił na biurko. Pech ciał, że przez swoją senność, która zdążyła ogarnąć go przed przyjściem matki, nie trafił i wszystko rozsypało się na ziemi. Zdenerwowany wyzwał pod nosem i zaczął zbierać rozsypane zdjęcia. Wszystkie przedstawiały szczęśliwych nastolatków szczerzących się i wygłupiających na zdjęciach. Zanim je włożył z powrotem do koperty każdemu się przyglądał. Nie spodziewał się jednak, że zobaczy zdjęcie z nią. Domyślał się, że Peggy nie zrobiła tego specjalnie, ale zdenerwował się. Dłonie zaczęły mu się trząść, a oczy zaszkliły się. Szybko schował je do pozostałych, ale po nim pojawiło się kolejne, a którym była cała ich czwórka. Nie chciał ich drzeć, ale ich widok łamał mu serce na drobne kawałeczki. To także schował, ale na złość pojawiały się kolejne. Zaczął płakać gdy widział ich tak dużą ilość. Łzy spływały mu po policzkach, ale mimo to starał się je wszystkie schować. Gdy już myślał, że mu się udało kopertę schował w biurku i ruszył położyć się na łóżku. Wtedy zobaczył ostatnie. Nie wiedział, że je wtedy zrobiono. Jest on i ona siedząca na jego kolanach wtulona w jego ciało. Z zamkniętymi oczami wygląda na spokojną, śpiącą. Momentalnie przypomniał sobie ten moment, gdy trzymał ją za rękę a potem kazali mu odejść. Pamiętał słowa, które powiedział do niego lekarz. Upadł na kolana tuż przed zdjęciem i schował twarz w dłoniach. Płakał i nie powstrzymywał się. Była dla niego ważna, a uświadomił to sobie gdy było za późno.

Wziął zdjęcie do ręki i wstał powoli. Uważnie mu się przyglądał. Wtedy był taki szczęśliwy, a teraz? Jego życie bez niej nie ma sensu. Najlepiej by było gdyby ze sobą skończył. I to może nie być taki zły pomysł. Usiadł na łóżku, podkulił i objął kolana, ale cały czas miał w ręku zdjęcie i oglądał je. Łzy już ignorował. Teraz jego jedyną myślą była chęć bycia przy niej. Długo nie myślał. Szybko wstał i ze zdjęciem w ręce poszedł do swojej łazienki. Jak na złość nie mógł znaleźć nic co by się nadawało.Jedyna rzecz jaką znalazł to jego maszynka do golenia. W efekcie rozpaczy zaczął ją rozkładać na części pierwsze kalecząc przy tym palce. Gdy w końcu uwolnił samo ostrze pocałował zdjęcie.

- Zaraz się zobaczymy -szepnął, a pojedyncza łza skapnęła na podobiznę dziewczyny. usiadł na ziemi, a zdjęcie oparł naprzeciwko siebie o szafkę umywalki. Spojrzał na swoje ręce i zastanawiał się jak zacząć. Bał się śmierci, ale nie chciał być dłużej w świecie, na którym nie ma dla niego miejsca. Odkąd jej nie ma przy nim czuje pustkę, której czuć nie chce. Pewnym i mocnym ruchem zrobił jedno nacięcie na żyle u lewej ręki. Ignorował ból, bo większy czuł w sercu. Krew się lała, a on tylko to obserwował. Zaczęło mu się to podobać i cieszył się, że zaraz będzie przy dziewczynie i będzie mógł zrobić to czego tak się bał. Kolejne nacięcie, tym razem głębsze. Czerwona ciecz leciała mocniej i w większej ilości. On jak i podłoga były całe czerwone od krwi. Na ten widok uśmiechnął się szeroko. - Idę do ciebie - szepnął i nagle zapanowała ciemność.

*               *               *

Słyszał pikanie i czuł czyiś dotyk na swojej dłoni, jednak bał się otworzyć oczu. A co jeśli przez swoje uczynki trafił gdzieś indziej niż chciał? Co jeśli jej tu nie ma i będzie rozpaczał do końca świata, a nawet dłużej? Bał się, ale mimo wszystko zaczął otwierać oczy. Oślepiło go białe światło przez co szybko je zamknął i zaczął jeszcze raz, powoli. Udało się. Ujrzał przed sobą białą ścinę, a gdy odwrócił głowę w prawo kolejną białą ścianę, kilka krzeseł i postać, która leżała oparta głową o łóżko, na którym leżał. Spojrzał na dłoń, na której czuł ucisk. To ta kobieta mocno ją ściskała. Mama - pomyślał, ale co ona tu robi? Gdzie ja jestem? Rozejrzał się dookoła i zrozumiał. ktoś mu przeszkodził i teraz leży tu - w szpitalu. Ścisnął dłoń rodzicielki, a ta natychmiast się podniosła i spojrzała na swoje ukochane dziecko spod zmęczonych od płaczu powiek.

- Kastiel nareszcie! - Uściskała mocno chłopaka. On tylko rozglądał się dookoła i zastanawiał po co ktoś chciał żeby został na tym świecie. Przecież jest bezużytecznym wrakiem człowieka. - Czemu się tak rozglądasz? - Zapytała ocierając łzy i siadając obok chłopaka.

- Dlaczego tutaj jestem? - Spojrzał jej prosto w oczy.

- Dlaczego? Nie pamiętasz co Ci odbiło? Spójrz na swoją rękę, chciałeś się zabić - odpowiedziała z trudem powstrzymując łzy.

- Chciałem umrzeć żeby być bliżej jej. Nie chciałem ratunku. Byłbym szczęśliwy - spojrzał w sufit i przyglądał się małemu pęknięciu, które na nim dostrzegł. Już się domyślił, że to ona go uratowała i ma jej to za złe. Nie chciał tego, wolał umrzeć.

- Synku - chciała dotknąć jego policzka, ale odsunął się. - Rozumiem, że cierpisz, ale nie powinieneś swojego życia kończyć przez jedną dziewczynę.

- To nie byle jaka dziewczyna, a po za tym tak jest zawsze - westchnął. - Najpierw Debra, a teraz ona. Nie mam szczęścia, a gdy chciałem je zdobyć zabrakło mi odwagi i teraz widać skutki. Jestem jebanym frajerem. - Słysząc to matka chłopaka płakała, ale milczała, bo zna go i wie, że nie prędko znowu się przed nią otworzy. - Moje życie się skończyło - powiedział i zamilkł na dłuższą chwilę. -Mogłabyś mnie zostawić samego? - Zapytał, ale szybko dodał - Spokojnie nic sobie nie zrobię. Chcę pobyć sam.

- Najpierw musi Cię zobaczyć lekarz - powiedziała, ale widząc morderczy wzrok syna dala sobie spokój. - Dobrze, ale jak coś to będę za drzwiami.

- Nie jestem małym dzieckiem. Możesz wracać do domu - na to kobieta nie odpowiedziała i wyszła za drzwi. Kastiel wtedy westchnął i w miarę możliwości przewrócił się na lewy bok. Spojrzał na swoją zabandażowaną rękę. - Jebany nieudacznik. I tak by mnie nie chciała, bo miała tego swojego lalusia. Chociaż.. Wydawała się być taka idealna dla mnie dy ją wtedy przytulałem. Ehh.. Kastiel zwariowałeś, kompletnie Ci odbiło - uderzył się w czoło.

                                                                *               *               *

Minęły dwa dni i wypuścili go ze szpitala. Matka nie spuszczała o z oczu, a on cały czas myślał o jednym. Nieudana próba dotarcia do miłości i ona sama, dziewczyna, przez którą nigdy już nie poczuje tego ciepła w okolicy serca, bo zabrała je ze sobą do tamtego świata.

Gdy wszedł do swojego pokoju pierwsze co chciał zobaczyć to zdjęcia, ale nie mógł ich nigdzie znaleźć. Zdenerwowany przeszukał cały pokój i zniszczył panujący tam porządek. Łzy ponownie zawitały na jego policzkach, a ręce znowu drgały. Już chciał zwyzywać matkę, ale wtedy je zobaczył, koperta wystawała spod jego łóżka. Jak one się tam znalazły, to go nie interesowało. Wyjął to, na którym są całą czwórką i usiadł na podłodze wpatrując się w nie.

- Dla ciebie zrobiłbym w tej chwili wszystko - szepnął i przytulił zdjęcie do klatki piersiowej, a mała łza skapnęła z jego brody.
______________________________________________________________________________

Miało się skończyć inaczej, ale jestem dobroduszna xd
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam ;)
Podobało się? Jeśli tak to biorę się do pracy nad kolejnym ^^

Na pocieszenie ;*




sobota, 4 lipca 2015

To już minął rok?!

Uwaga post publikowany automatycznie.
_______________________________________________________________________

R: Chodź idioto!

K: No poczekaj! Tort trzeba przenieść.

Ro: Długo wam to zajmie?!

R/K: Wieczność!

L: Koniec tych romansów! Przynieście to wreszcie, bo nie zdążymy - jęknął białowłosy wyglądając na swoich znajomych z okna.

R: Ta dwójka razem jest nie do wytrzymania - zaśmiała się Rozalia.

Kv: Jaka dwójka? - Do pokoju wszedł uśmiechnięty Kevin, a za nim Shon i kilka innych osób.

Ro: Tamta co miała się tortem zająć - prychnęła i wróciła do mieszania sosu.

K: Nie obgaduj nas Roza - rzeczona para właśnie wnosiła karton z wielkim tortem w środku.

R: Cicho bądź, nie mamy drugiego na zapas - pognała chłopaka i po chwili postawili towar na stole.

S: Mogę spróbować? - Podniósł lekko wieko aby spróbować lukru, ale natychmiast dostał po łapach od Laeti.

La: Nie dotykaj tego ćwoku!

W: My tez chcemy spróbować! - Jak synchronizowani jęknęli wszyscy chłopcy w pomieszczeniu.

Ro: Nic nie dostaniecie przed imprezą! - Krzyknęła i oblizała palec z sosu - Wynocha! Zostają same dziewczyny. My zajmiemy się kuchnią, a wy ustawcie sprzęt grający i ogarnijcie tam trochę.

Lo: Macie alkohol?

K: Dobre pytanie.

R: Nie ma picia - warknęła.

N: Wyluzuj Roxy. To ja zawsze gram sztywniaka - zaśmiał się Nataniel.

K: Hahah.. Dokładnie. Nawet Srajtaniel ma ochotę na kilka procent - zaśmiał się.

R: Nie chcę mieć z tym nic wspólnego - westchnęła zrezygnowana, a chłopcy opuścili pomieszczenie.


Półtorej godziny później ..

Dziewczyny w kuchni szybko i sprawnie działały, a w tym samym czasie chłopaki wyzywali się i dobrze bawili rozstawiając stoły i sprzęt. Wszystko odbywa się na podwórku Rozalii. Ma duży dom i ogród, a altanka to idealne miejsce dla DJ-a  nawet gdyby zaczęło padać. Wszystkie stacje telewizyjne obiecały piękna pogodę i tego się trzymajmy. W tej chwili właśnie zastanawiają się kto ma sprowadzić główną zainteresowaną.

Lo: Ja pójdę. Ponoć mnie lubi - uśmiechnął się zadziornie.

- Jak każdego z nas - odezwała się jakaś dziewczyna z tyłu.

R: Najbardziej lubi mnie i Kastiela - wtrąciła i podeszła do czerwonowłosego - Nas pierwszych wymyśliła i opublikowała - pokazała im język, a chłopak z triumfalnym uśmiechem objął ją ramieniem.

K: To już chyba wiadomo kto idzie. Do zobaczenia później - zaśmiał się i zostawił rozbawione sytuacją towarzystwo. Jedynie Roxy miała skwaszoną minę gdyż ja olał - Idziesz czy masz zamiar sterczeć jak panienka pod latarnią?! - Krzyknął sprzed domu, dziewczyna dopiero po chwili zrozumiała,  że o nią chodzi i pobiegła  do chłopaka - Jedziemy samochodem czy się boisz?

R: Nie mam czego - prychnęła i wsiadła szybko do środka co rozbawiło chłopaka, który zaraz zrobił to samo i bez zbędnych komentarzy ruszyli. Po przejechaniu całego miasta dojechali na odpowiednie osiedle i zatrzymali się pod jednym z domów – To na pewno tutaj? Mam nadzieję, że się nie pomyliliśmy.

K: Shon i Wiktor sprawdzali wcześniej. Mamy dobry adres. Tylko jak ją z domu wyciągnąć? Ponoć bywa trudna.

R: Nie bardziej niż ty - zaśmiała się i wysiadła. Kastiel zrobił to samo i stanęli przed ogrodzeniem pomarańczowego domu. Roxy nacisnęła przycisk domofonu, ale nikt się nawet nie odezwał. – Może jej nie ma.

K: Musi być. Jej kuzynki jutro przyjeżdżają i raczej siedzi w domu. Spróbuj jeszcze raz.

R: Mam nadzieję - nacisnęła ponownie przycisk, a chwile później drzwi uchyliły się, a zza nich wyjrzała dorosła kobieta o krótkich włosach z blond pasemkami. - Dzień dobry. Jest Monika? - Uśmiechnęła się miło i trąciła Kastiela łokciem aby zrobił to samo.

- Już ją wołam - odpowiedziała kobieta i schowała się za drzwiami. Moment później w jednym z okien znajdujących się na piętrze domu zauważyli ruch firanki.

K: Nie zejdzie. Pomyśli, że jesteśmy porywaczami porywaczami – prychnął.

R: Bez przesady. Taka strachliwa nie jest.

K: No ja myślę. W końcu się odważyła pisać o takim gangsterze jak ja.

R: Cicho. Idzie – trąciła go, aby schował papierosy, które zaczął wyciągać.

M: Cześć? - Dziewczyną niepewnie podeszła do płotu.

K: Siema - machnął ręką i uśmiechnął w charakterystyczny dla niego sposób.

R: Pewnie myślisz, że to jakaś pomyłka - zaczęła.

M: No tak. Nie znam was - spojrzała po nich, a wzrok zatrzymała na twarzy Kastiela.

K: No to będzie trudno - westchnął i stanął z nią twarzą w twarz – Naprawdę mnie nie poznajesz? - Zrobił smutną minkę.

M: Nidy Cię na oczy nie widziałam człowieku.

R: W komputerze widzisz go codziennie - wtrąciła.

M: Co? Jaja sobie robicie, prawda?

K: Haha..Spokojnie. Roxy chce Cie tylko uświadomić z kim rozmawiasz- zaśmiał się, a na twarzy dziewczyny pojawił się szok. - Już zaczynasz kumać?

M: A-Ale j-jak? - Ledwo wydukała – Przecież ja ją wymyśliłam, bo buraczek to twór Chino – zaczęła mówić do siebie.

K: Twór? Buraczek? – Spojrzał na nią z uniesioną brwią.

M: To Chino Cie takiego wymyśliła – pokazała mu język. Chłopak się już denerwował, więc nie czekał na żadne jej pozwolenie czy coś tylko podniósł ją i przerzucił przez ramię. Zaczęła się wiercić i krzyczeć, ale szybko wylądowała na tylnich siedzeniach samochodu i została zamknięta.

R: Spokojnie, nic Ci nie grozi – zaśmiała się wsiadając na swoje miejsce z przodu. Monika jedynie prychnęła i aby przetestować cierpliwość Kastiela, poznać to na własnej skórze położyła się z butami na tylnym siedzeniu. Gdy chłopak wsiadł i zobaczył w lusterku co ona z tyłu robi, żyła na jego czole zaczęła pulsować, a Monika się zaśmiała.

K: Kolejna nienormalna do kolekcji - pokręcił głowa z rezygnacją.

M: Wypraszam sobie. Ja jestem całkowicie normalna, to ty jakiś dziwny jesteś – pokazała mu język. Odrobinę się stresowała, ale to chyba każdy by tak miał, ale mimo to starała się trzymać nerwy na wodzy.

K: Uważaj, bo zaraz zrobię nam wszystkim krzywdę – warknął i zaczął niebezpiecznie ruszać kierownicą.

R: Jeden wypadek mi wystarczy, dzięki.

Dziesięć minut później ..

K: Jesteśmy na miejscu – powiedział, a dziewczyna podniosła się.

M: Myślałam, że zaraz zasnę. Jeździsz gorzej niż myślałam – powiedziała.

K: Zaraz zrobię jej krzywdę - powiedział cicho do siebie.

M: Nic mi nie zrobisz - prychnęła, zaraz potem słychać było śmiech Roxy.

R: Dobra wysiadamy - powiedziała i opuściła pojazd, a za nią Kastiel i uwolniona Monika. Ruszyli do bramy gdy czerwonowłosy nagle się zatrzymał - Co jest?

K: Ona nie nie może tak wejść - wskazał na towarzyszącą im dziewczynę.

R: To w takim razie jedźmy jeszcze do mnie – westchnęła. Prędzej to Roza by to powiedziała, niż on.

K: Nie ma na to czasu – właśnie sobie zaprzeczył.

R: To same pojedziemy, tylko daj mi kluczyki i zaraz wracamy.

K: Ehh.. Dobra, tylko nie zarysuj go nigdzie.

R: Nie ma sprawy – uśmiechnęła się do niepewnego swojej decyzji chłopaka i po chwili odjechały z piskiem opon. Kastiel tylko przeklinał w duchu.

K: Jak coś mu się stanie to zabiję obie - powiedział i wszedł do środka. W domu było ciemno, a on wiedział co się szykuje dlatego się odezwał – Nie ma jej tutaj – powiedział, a zapaliło się światło i ukazała się zgraja nastolatków i w sumie nie tylko.

Ro: Co jest? Stało się coś? Dlaczego jej nie przywiozłeś, i gdzie zgubiłeś Roxy? – Zalała go lawiną pytań.

K: Wszystko w porządku. Zabrała ją do siebie, aby się w coś przebrała – odpowiedział i poszedł do chłopaków.

L: To chwilę jeszcze poczekamy.

Lo: Niech się sprężają, bo głodny jestem – jęknął.

S: Tak jak wszyscy więc się nie skarż - prychnął i wyszedł na balkon zapalić, a wraz z nim jeszcze kilka osób.

Kilka minut później ..

Ro: W moim czekamy - powiedziała do telefonu i wybiegła do ogrodu - Ej, ciołki! Roxy zaraz będzie.

La: Dobra. Wszyscy na miejsca - odezwała się Laeti, a towarzystwo rozeszło się po ogrodzie. W tym samym czasie samochód Kastiela parkował pod domem.

M: Nie rozumiem po co to wszystko. Nie chciałam wychodzić z domu, ale miałam już plany.

R: W kółko się powtarzasz. Płyta Ci się zacięła? - Zaśmiała się – Mówiłam już tyle razy. To niespodzianka i nie masz się czego bać. Nic Ci nie zrobimy.

M: Ciebie się nie boją, bo jak twierdzisz, jesteś tworem mojej wyobraźni więc teoretycznie wiem o tobie wszystko - uśmiechnęła się lekko – Gorzej z tym burakiem, bo nie wiem co tam Chino w głowie miała tworząc go i boje się tego co może mi się zaraz stać.

R: Heh.. Momentami przypominasz Violettę, ale nie jest tak źle  - zaśmiała się i obie wysiadły z samochodu. Obie były przebrane. Monika trochę się wahała, dlatego Roxy aby ją wesprzeć ubrała się podobnie. Zamiast zwykłych jeansów i luźnej bluzy Monika jak i Roxy miały na sobie sukienki.                                                                        
M: Sama nie wierzę, że dałam to na siebie założyć – poprawiła już setny raz dół kreacji.

R: Tak rzadko w nich chodzisz?

M: Nienawidzę sukienek i spódniczek. To największe zło na świecie.

Roxy
R: Też wolę spodnie, ale byłoby źle jakbyśmy w nich przyszły - zaśmiała się wyobrażając sobie minę Rozalii, która zaczyna narzekać na ich wygląd.

M: Taa..Wchodzimy? - Zapytała wskazując drzwi.        
                                                                                               
R: Ty przodem - uśmiechnęła się. Monika spojrzała na nią zdziwiona - Nie marudź i idź.
                 
Dziewczyną podeszła drzwi i otworzyła je niepewnym ruchem. Wchodząc do pomieszczenia denerwowała się odrobinę. To raczej niecodzienne wydarzenie, Dy fikcyjne postacie pojawiają się Twoim życiu.
Monika

W środku panowała ciemność. Zatrzymała się wiec i odwróciła by spojrzeć na towarzyszkę, ale ona popchnęła ją dalej. Niechętnie weszła w głąb domu. Panowała straszna cisza, a po Kastielu ślad wszelaki zniknął. Roxy wiedziała o co chodzi, wiec zaciągnęła dziewczynę do ogrodu. Zanim wyszły uprzedziła przyjaciół prawie niezauważalnym błyskiem z telefonu. Dzięki czemu gdy tylko przekroczyły szklane drzwi w całym ogrodzie rozbłysły światła, a z różnych zakamarków wyskoczyła banda nastolatków krzyczących: Niespodzianka! Monika nie wiedziała co robić i tylko stała jak słup i przyglądała się im, ich twarzą. Po chwili jednak coś w niej się obudziła i szeroki uśmiech zagościł na jej twarzy.

K: No mała, to już widzisz, że nie chcieliśmy Cię zabić - zaśmiał się i objął ją ramieniem. - Dzisiaj mija dokładnie rok jak zaczęłaś swoją blogerską przygodę.

M: Wiem i nawet miałam niespodziankę dla czytelników, ale teraz to ja.. Kurwa, rozwaliliście mnie - schowała twarz w dłoniach.

R: Taka mała impreza nikomu nie zaszkodzi - podeszła do niej i zabrała jej z twarzy dłonie - Chodź zobaczysz tych, których już znasz - zaśmiała się i porwała ją do reszty ludzi. Wszyscy mówili kim są, chociaż już po kilku osobach ona sama zgadywała i nieźle jej szło. Złożyli jej nawet jakieś tam krótkie życzenia i zaczęli się bawić. Nigdy by nie wpadła na to, że coś podobnego ją spotka, a tu proszę. Była szczęśliwa i nawet ta głupia sukienka jej tego nie zepsuje.

Jakiś czas później ..

Były tańce, dobre jedzenie, a nawet karaoke i koncert wszystkich muzyków z bloga. Monika jak nigdy dała się wyciągać do tańca co chwilę. To najlepsza niespodzianka i przyjęcie w jej życiu. Nagle muzyka ucichła i w zrobiło się cicho. Zanim dziewczyna zareagowała została sama w ogrodzie. Zdezorientowana nie wiedziała co robić, więc podeszła do szklanych drzwi. Były zamknięta i zasłonięte roletą. Szczerze się wystraszyła. Już chciała zbić szybę krzesłem gdy ktoś założył jej worek na głowę i podniósł do góry. Znowu wylądowała w czyiś rękach i nie mogła zrobić nic innego jak próbować się wyrwać.

- Przestań się kręcić - dostała klapsa w tyłek i zagotowało się w niej.

M: To mnie kurwa postaw i nie dotykaj więcej - warknęła.

- To ty takich słów używasz? Nie ładnie - zaśmiał się chłopak.

M: Jak stanę na nogach to nie będzie Ci do śmiechu.

- Już raczej nie staniesz na nogach - zaśmiał się i dosłownie w kilka sekund worek z jej twarzy zniknął, a ona jedynie co zobaczyła to jak leci do basenu. Chciała krzyknąć, ale w ostatniej chwili nabrała powietrza i poczuła się cała mokra. Przestraszyła się gdy nie poczuła dna pod nogami i nerwowo zaczęła się ruszać. Oczy miała zamknięte, ale mimo stresu jaki nią zawładną otworzyła je. Trochę szczypały, ale po chwili przestały. Gdy tylko miała możliwość krzyknęła, że nie umie pływać i prawie natychmiast poczuła czyjeś dłonie i wyłoniła się spod tafli wody. tedy zobaczyła stojącego przy basenie Logana.

M: Wymyślę jakąś zemstę. Obiecuję - warknęła i spojrzała za siebie. Byli tam wszyscy, i nikt jej nie pomógł?! Nie no, sorry. Właśnie wyłowił ją Kentin - Dziękuję.

Kt: Spoko. Nie wiedzieliśmy, że nie umiesz pływać.

M: Dobra, bywa. Możesz mnie.. Eee, nie to nie najlepszy pomysł. Posadź mnie tam.

Kt: Dobra - i po chwili siedziała na skraju basenu [dop. aut. wiecie chodzi mi o tą granicę między ziemią a basenem xd].

Ro: Trzymasz się - podpłynęła Rozalia.

M: Jest dobrze, chociaż trochę mi zimno.

R: Spoko, zaraz się ogrzejesz - puściła jej oczko i wyszła z basenu.

Zabawa w jak i przy basenie nie trwała długo, bo po chwili Roksana wszystkich zawołała. W pobliżu Moniki cały czas kręcił się rozbawiony Logan, którego miała ochotę zabić.

Lo: Jeny. Przepraszam za tamto. Ok?

M: Okej, ale to nie znaczy, że Ci zapomnę - pokazała mu język.

Chwila później ..

Wjechał wspaniały duży tort, a wszyscy zaczęli śpiewać "Sto lat". Dziewczyna nie spodziewała się jeszcze tego i stała z otwartymi ustami. Wyglądało to dosyć zabawnie, ale to nie ważne. Rzuciła się w ramiona pierwszej lepszej osoby, którą okazał się Kastiel i zaczęła dziękować. Czerwonowłosy popchnął ją tylko w kierunku tortu i zdmuchnęła świeczkę razem z Roxy, którą zawołała. To w końcu z nią się wszystko zaczęło.


_________________________________________________________________________________

Już minął rok odkąd się tu udzielam. Z tej okazji taki specjalny post ^^

Dziękuję za to że jesteście, czytacie i swoimi komentarzami motywujecie mnie. Mam nadzieję, że na tym jednym roku się nie skończy i równo czwartego lipca dwa tysiące szesnaście o godzinie 13:16 minie kolejna rocznica. Dokładnie pamiętam jak pisałam pierwszego posta i przebywająca wtedy u mnie jedna z kuzynek powiedziała, że znając mnie to nie wypali. I proszę bardzo. Pomyliła się. Jestem z siebie w pewien sposób dumna, a wam ogromnie wdzięczna. Uwielbiam was :*

Tu macie torcik. Poczęstujcie się ;D


Ps. Przepraszam jeśli zdjęcia się przesunęły, ale mam z nimi ostatnio problem :/
Daughter Shadow pomoz mi odnalezc milosc