sobota, 21 listopada 2015

Skryte uczucia

Kolejna przepłakana noc. Kolejna rozpacz przez rozterkę związaną z jej uczuciami. Ile można się tak karać? Przecież to okrutne. Nie powinna dalej udawać, kłamać, a zwłaszcza ranić. Bo rani siebie i tego nic nie winnego chłopaka. Mówi mu i innym, że go kocha, a tak naprawdę to pstek kłamstw. Jej serce wybrało kogoś innego, ale ta osoba jej nie zrozumie. Oczywiście dawała znaki, zdarzało się, że flirtowała, ale wszystko na marne skoro jej miłość woli kogoś innego. Dzisiaj musi to zrobić. Musi się przyznać co czuje i do kogo, a jej pierwszym celem będzie właśnie ta osoba. Woli nie iść do nic nieświadomego chłopaka i nie zrywać puki nie zostanie odrzucona. Ma resztki nadziei i chce aby jej miłość ją zaakceptowała, a może nawet i ona odwzajemnia jej uczucia.

*          *          *

Białowłosa jak nigdy śpieszyła się na autobus aby zdążyć do szkoły długo przed dzwonkiem. Musi to załatwić teraz inaczej stchórzy i minie kolejna noc na łzach. Jak na złość żółty pojazd spóźnił się pięć minut. Roztrzęsiona szybko weszła do środka, ale nie siadała jak zwykle tylko stała przy drzwiach aby potem szybko wybiec z pojazdu. Ręce jej się trzęsły, a serce biło z zawrotną prędkością. Musi działać póki ma odwagę. Boi się jednak, że nie zdąży i będzie musiała wymyślić sposób aby odciągnąć swój cel od rozmowy z kimś, a to odbierze jej pewność siebie i zacznie udawać jak zwykle szczęśliwą Rozalię. Czasem się dziwi, że rodzice nie widzą jej gwałtownych zmian nastroju. Przecież to nie jest normalne, że teraz się śmieje, a za pięć minut płacze. Nie będzie im na razie nic mówić, póki nie upora się ze swoimi problemami. Jest pewna, że by jej nie zrozumieli.

Autobus się zatrzymał przy szkole, a ona wyparowała z niego jak burza. Dopiero w pobliżu bramy zorientowała się, że biegnie dlatego gwałtownie się zatrzymała i poprawiła potargane włosy i roztrzepaną sukienkę. Do lekcji jeszcze dobra godzina dlatego w autobusie były same starsze panie idące z samego rana na zakupy, a na dziedzińcu szkolnym było pusto. Wolniejszym już krokiem szła w kierunku wejścia. Czuła jakby serce miało jej zaraz wyskoczyć z piersi. Gdy tylko przekroczyła próg stanęła. Jej cel właśnie chciał otworzyć szafkę. Szybko znalazła się obok i wymusiła uśmiech, którym obdarowała towarzysza.

- Hejoszka. Jak życie? - Zapytała. Gdyby się nie znała to powiedziałaby, że nie ma w niej nic dziwnego, ale w rzeczywistości jest świetną aktorką. Czasem sama się sobie dziwi.

- Hej. Jest dobrze. Co robisz tak wcześnie w szkole? - Ehh.. Mogła się spodziewać tego pytania.

- J-Ja.. Możemy pogadać? Tylko wiesz.. Wolałabym gdzieś w ustronnym miejscu - wyjąkała, lekko dziwiąc się, że jej odwaga nagle uleciała gdy tylko spojrzała na te piękne zielone oczy.

- Spoko. Wnioskuję, że to coś poważnego, więc chodźmy do piwnicy - ta propozycja była idealna. Rzadko kto tam chodzi, a dzięki ciszy jaka tam panuje wszystko będzie słyszała idealnie. Jest pewna, że któreś z nich nie będzie mogło nic powiedzieć po tym jak Roza wyzna to co od tak dawna ją rani.

*          *          *

Będąc w piwnicy usiadła na kanapie i o to samo prosiła swojego towarzysza. Patrząc w te zielone oczy, bała się, że zniszczy życie komuś innemu niż sobie. Jednak nie wytrzyma dłużej tego bólu w sercu. Teraz nie może się poddać.

- Chodzi o to, że to jest strasznie zagmatwane - zaczęła. - Czułaś kiedyś, że okłamujesz samą siebie i wszystkich dookoła? - Zapytała, a Sucrette spojrzała na nią zdziwiona.

- Co się stało Roza? - Usiadła twarzą do niej i wzięła jej dłonie w swoje, przez co białowłosą przeszedł dreszcz.

- Zawsze powtarzałam, że uwielbiam Leo, prawda? - Zapytała, ale nie oczekiwała na odpowiedzi. Spuściła głowę w dół patrząc na ich złączone ręce i coraz bardziej drżącym głosem kontynuowała. - Mówiłam, ale nie jest to prawdą. W każdym bądź razie, nie całą. Uwielbiam go jako przyjaciela, ale jeśli chodzi o moje uczucia do niego.. Ich nie ma - łzy zaczęły spływać po jej policzkach. - Ja go nie kocham. Dodatkowo boję się mu to powiedzieć - rozpłakała się na dobre.

- Spokojnie. Jestem pewna, że jakoś to zniesie. W każdym bądź razie nie jesteś niczemu winna - próbowała ją pocieszyć i uścisnęła mocniej jej dłonie. Nie wiedziała o co tamtej dokładnie chodzi, ale to jej przyjaciółka i nie chciała widzieć jej zalanej łzami.

- To jeszcze nie wszystko - zabrała jedną dłoń by otrzeć łzy, a potem spojrzała na brązowowłosą. Jak zareaguje na to co zaraz usłyszy? To pytanie nie dawało jej spokoju. Szczerze się bała, ale po wzięciu głębokiego oddechu kontynuowała. - Najgorsze jest w tym wszystkim, że moje serce bije dla kogoś innego. Głupie nie? - Zaśmiała się sama z siebie, a tak naprawdę była zrozpaczona. - Odkąd ta osoba pojawiła się w moim życiu nie mogę przestać o niej myśleć i płaczę w nocy. Najgorsze jest to, że jakiekolwiek moje znaki, które posyłam nie są zauważalne. Gdy widzę, że ona, moja miłość rozmawia z kimś innym, śmieje się, czy ktoś ją przytula.. Ja cierpię.. Nigdy bym się nie spodziewała, że poczuję coś tak mocnego do.. Kogoś o kim nigdy bym w ten sposób nie pomyślała.. - Głowę miała znowu spuszczoną w dół. Krążąc wokół imienia, nic nie zdziałasz - mówił jej głosik w głowie, ale ona inaczej nie potrafiła. Po prostu boi się tego, boi się siebie, a zwłaszcza tego co może zaraz usłyszeć jeżeli przejdzie do sedna.

- Roza - usłyszała cichy głos, a potem poczuła dłoń na podbródku i po chwili ujrzała piękne zielone oczy, które tak uwielbia. - Przyjaźnimy się i możesz mi powiedzieć wszystko, ale rozumiem, że nie chcesz więc.. - Tutaj urwała bo nie wiedziała co powiedzieć, a białowłosa wykorzystała moment i rzuciła się w jej ramiona głośno szlochając.

- Kocham Cię Su - powiedziała wtulając się w pachnące jabłkami włosy dziewczyny. W tych słowach było tyle prawdy i tyle bólu. Wie, ze przyjaciółka pewnie zrozumiała to inaczej, ale nie winiła jej za to. Przecież wszystkie przyjaciółki wyznają sobie miłość. Tylko, że Rozalia kochała ją inaczej. Kochała ją tak jak mówiła, że kocha Leo.

- Ja Ciebie też, ale proszę nie płacz już - tak jak myślała. Dziewczyna nie odczytała jej myśli, ale.. Czy to dobrze? Nie. Zdecydowanie, nie. Gdy Rozalia położy się dzisiaj w łóżku znowu wybuchnie płaczem i będzie się obwiniać, bo bała się to powiedzieć. Nie. Ona nie chce znowu płakać. Odsunęła się od dziewczyny i spojrzała jej w oczy.

- Nic nie zrozumiesz - szepnęła po czym złapała twarz dziewczyny w dłonie i wbiła jej się w usta. Czuła, że zszokowała Su, która chciała ją odepchnąć, ale ona nie chciała przestać. Łzy spływały po jej policzkach, a białowłosa napierała na nią coraz bardziej. Brunetka stawiała opór, bała się, ale pod wpływem przyjaciółki przestała. Rozalia nie i ze świadomością, że może właśnie niszczyć przyjaźń pogłębiła pocałunek. Zaskoczyło ją jednak tylko jedno. Gdy niemal wepchnęła język Sucrette do gardła tamta go oddała i połączyły się w namiętnym tańcu, który dla cierpiącej dziewczyny zadziałał jak lek. Serce biło jej jak oszalałe, ale nie ze strachu. Po prostu cieszyła się z tej chwili.

__________________________________________________
Na początek..
Żyję!
Co myślicie o tym shocie? Proszę szczere opinie. Napisałam go kiedyś i w końcu został wrzucony. Zakończenie jest jakie jest dlatego, kto wie, może nawet pokuszę się na pisanie kontynuacji. To już zależy od was.

Na blogu pojawił się szablon wykonany przez miszczowską Olkę, której dziękuję z całego serducha ;*
Jeżeli pojawią się jakieś (a nie powinny) problemy z czytelnością czy coś takiego to proszę abyście zgłaszali mi to w spamie. Będę wdzięczna.

Ostatnia sprawą jest, a właściwie są następne rozdziały. Ja naprawdę robię co mogę, ale wiadomo. Jak są chęci to nie można, bo coś tam a jak można i się nawet otworzy blogera to w głowie panuje kompletna pustka. Tak więc nie będę podawała terminu, ale jedno jest pewne. Rozdział musi się pojawić.

To tyle. 
Mam nadzieję, że ktoś jeszcze tu zagląda i czeka.
Pozdrawiam ;)

sobota, 24 października 2015

LBA 8&9

Zaraz zwariuję. LBA goni LBA. Naprawdę.. Dziękuję i ciesze się, ale zaczynam dawać je częściej niż rozdziały ><

Najpierw napisze od Dead Inside, bo po prostu pójdzie szybciej xD
Oto Twoje pytania:

1. Jesteś zboczona czy raczej nie?
Ja? Skąd. Ja jestem grzeczna. Tylko jak czasem ludzie zaczynają, to i mnie się udziela, a wtedy sama siebie czasem zaskakuję XDD
2. Twoja ulubiona piosenka to..
Mogę słuchać w kółko <3


3. Wolisz wodę czy sok?
Zdecydowanie sok. Najlepszy jest pomarańczowy, a jak z miąszem (czy jak to tam) to już wgl.. Uwielbiam..
4. Masz do wyboru spełnienie losowego snu lub marzenia, co wybierasz?
Zdecydowanie marzenie.
5. Jaki jest Twój ideał chłopaka? 
Hmm.. Nie ma ideałów, ale mój? Mój ideał ma mieć odpowiedni charakter, którego nie potrafię opisać. Jeśli chodzi o wygląd, cóż.. Na pewno przystojny po za tym lubię tatuaże, a one tylko na plus ^^
6. Dlaczego pudełko jest kwadratowe, pizza okrągła, a kawałki trójkątne? o_O 

I tutaj myślałam dłuższy czas póki nie wyciągnęłam zeszytu z matematyki XD

Trójkąt opisany w koło, a koło wpisane w kwadrat. 
Mając podaną przekątną kwadratu oblicz pole i obwód trójkąta. 

Moja matematyczka uwielbia takie zadania. Jak to ona mówi: 

"Matematyką trzeba się bawić" albo "Ja z moim mężem na randkach zadania z matematyki robiliśmy i podobne do tego było na naszym pierwszym spotkaniu" 

Ona serio tak mówi xD

Wracając.. Jeśli zamawiasz pizzę to jako niczego nieświadomy człowiek dostajesz w gratisie zadanie matematyczne.. xd


Kolejna nominacja jest od Olki. Wet za wet? xd
Oto Twoje pytania:

1. Jak dużo krążków z muzyka jest w Twoim posiadaniu?
Mniej niż bym chciała, ale prawdopodobnie do moich łapek niedługo dostanie się taki jeden fajny ^^
2. Umiesz gotować? Jak oceniasz tą umiejętność?
Haha..! Ja się do tego nie nadaję. Potrafię tylko jakieś zwykłe, proste rzeczy. Na bloga kulinarnego nie ma co liczyć xD
3. Masz przed sobą wybór życia. Rok bez komórki vs. rok bez komputera.
Już miałam raz rok bez internetu, więc komputera też właściwie nie tykałam. Wybieram więc tą opcję, bo w komórce przecież teraz też są możliwości :)
4. Czy przebierasz się na Halloween?
Nie muszę XD
Ale tak serio to nie wiem. Cukierków zbierać chodzić nie będę, ale co roku w szkole pozwalają nam przyjść i się z dziewczynami zastanawiamy czy nie zrobić wyjątku i się teraz nie przebrać :)
5. Wymarzony partner życiowy.
Odsyłam do góry (zbiegiem okoliczności ten sam numerek xd) i dodam, że jeśli już konkrety to samawieszkto XD
6. Jaka piosenka ma zaszczyt być twoim dzwonkiem?
Gdy ktoś do mnie dzwonił do niedawna był to Rammstein Du Hast, teraz jest Black Veil Brides i Nobody's hero.
7. Uczysz się, czy raczej używasz takich karteczek z małym druczkiem?
Uczę się pięć, ewentualnie dziesięć minut przed, bo w domu nie mam czasu na głupoty xd
8. Znienawidzona data.
Chyba takiej nie ma, prócz oczywiście datą rozpoczęcia roku szkolnego..
9. Jakie imiona chcesz dać swoim dzieciom? 
Eee.. Nie lubię dzieci i nie będę ich miała :p
10. Co sądzisz o szowinistach i feministkach? 
Pozwól, że zostawię to dla siebie, bo za dużo by było pisania i pewnie bym się sama pogubiła w tym co piszę.. ><
11. Czy kiedykolwiek miałaś problemy z policją? XD
Jestem poszukiwana listem gończym za gwałt i morderstwo więc uważaj xd


Nikogo nie nominuję i wstawiam wam uroczą Rozalię ;*




sobota, 10 października 2015

3. Powiedzcie, że mam zwidy.

Otacza mnie ciemność. Czuje zmęczenie. Biegnę. Uciekam przed czymś, ale nie wiem czym. Nie myślę o tym, że powinnam być na wózku. Całym moim ciałem włada okropny strach. Nagle zaczynam spadać. Lecę w dół. Otacza mnie coś w rodzaju wirującego tunelu. Znam ten obraz. Te kolory. Mdły róż i fiolet. To korytarz. Widać szafki. Wszystko wiruje, ale znam to miejsce. To główny hol szkoły, która zmieniła moje życie. Nagle otaczają mnie chmury. Nie to nie to. To są obrazy. Tak bardzo znajome, ale skąd? Dalej spadam i jest ich więcej. Nagle widzę. Są oni. Wszyscy. Lysander, Rozalia i Kastiel, ale nie płaczą. Chwila. Co ja tam robię? To bus? Moment. Pamiętam to. Uciekliśmy na imprezę. Wsiadamy. Nagle obraz znika i pojawia się następny. Tylko ja i Kastiel, wtuleni w siebie. To było wtedy gdy mnie pocieszał. Jak kretynka płakałam i mówiłam, że nigdy więcej nie chcę widzieć tamtego dupka, a potem.. Musiał uznać mnie za idiotkę. Przecież zaprzeczyłam własnym słowom. Kretynka. Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Już nie interesowało mnie to, że gdzieś spadam. Chciałam umrzeć. Jestem tylko zbędnym elementem, który rani ludzi. Zwinęłam się w kłębek i poczułam chłód. Nagle coś mokrego poczułam na swojej ręce. Podniosłam wzrok i zobaczyłam czerwoną plamę. To krew, ale czyja? Spojrzałam w górę. Widzę ciemną postać, a właściwie jej zwisającą rękę, która jest cała we krwi. Nagle zniknęła i pojawia się kolejny obraz. Widzę zrozpaczoną kobietę. Znam ją. Rozmawiałyśmy tylko raz, ale pamiętam tą twarz. Trzyma kogoś za dłoń i płacze. Czemu? Obraz się zmienia. To nie możliwe! Co mu się stało? Zwariował?! Nie takiego go zapamiętałam. Zaczęłam płakać i wyrywać sobie włosy z głowy wtedy poczułam przerażający ból w całym ciele..

*          *          *

- Aaaaa! - Obudziłam się z krzykiem, a gdy otworzyłam oczy zauważyłam, że siedzę. Jak? Rozejrzałam się dookoła. Nie mam poduszki, ponieważ leży na ziemi, to samo z kołdrą, która wisi na skraju łóżka. Co tu się działo? Przetarłam oczy jedną ręka, tak aby drugą móc utrzymać równowagę i się nie przewrócić. Z małym trudem dosięgnęłam wózek, który trochę się przesunął przez poduszkę. Usiadłam na nim i udałam się do łazienki w celu porannej toalety. Zastanawiające jest to, że nikt nie przybiegł przez mój krzyk po wczorajszym powrocie, ale pewnie śpią zmęczeni moim zachowaniem. A co się stało? Nie chciałam dłużej zostawać w parku dlatego wróciliśmy z Loganem do mojego domu. Dotarliśmy do domu i gdy tylko zostałam na chwilę sama w salonie, ponieważ mój towarzysz poszedł do łazienki, zasnęłam. Nie wiem czemu, bo nie pamiętam, ale ponoć ciągle krzyczałam i nie mogli mnie obudzić. Pomiędzy drugą, a trzecią nie spałam. Powstrzymywałam się. Leżałam na swoim łóżku i nie chciałam zasnąć. Niestety stało się co stało i zasnęłam. Kolejny krzyk obudził wszystkich. Mojego brata i jego dziewczynę, która została na noc oraz Logana, który zasnął na kanapie ze zmęczenia. Tamta akcja była jakoś w pól do piątej, więc nie zdziwię się jeżeli wszyscy śpią z zatyczkami do uszu, które kiedyś były schowane w kuchni.

*          *          *

Minął tydzień od wyjścia z Loganem. Przez ten czas nie wychodziłam z pokoju, zaniedbałam rehabilitację i z nikim nie rozmawiałam. Non stop słuchałam muzyki i przeglądałam internet albo spałam. Nie wchodziłam nawet na bloga Alexego, bo chciałam przestać myśleć o tym co widziałam tamtego dnia, a także w codziennie widzę w snach. Widok spływającej krwi, wszystkich wspomnień z nimi mnie zabija. Budzę się z krzykiem, a ostatnio nawet ze łzami w oczach i to wszystko przez jedno głupie wyjście. Można powiedzieć, że wcale nie jem. Brat zostawia pod drzwiami coś do jedzenia i picia, ale ja biorę jednego kęsa po czym wszystko wypijam i tyle. Pierwszego i drugiego dnia krzyczałam, że nie chcę nikogo widzieć i zrozumieli to ponieważ nikt nie odważył się tutaj zajrzeć. Wiem, że Logan chciał, bo słyszałam przez drzwi, ale mój brat go przekonał żeby dał sobie spokój. Boje się co mogłabym mu nagadać w tych wszystkich emocjach.

Kolejna piosenka się skończyła, a ja nadal obserwuję to samo, małe pęknięcie na suficie. Moje palce na dźwięki kolejnego kawałka same zaczęły stukać w jego rytm o łóżko. Chciałabym żeby to wszystko było tak łatwe. Pstryk palcami i masz co chcesz. Najlepszym rozwiązaniem mojego problemu jest jedynie śmierć. To byłoby najlepsze rozwiązanie. Popłakaliby i zapomnieli o mnie po kilku dniach. Spokój by mieli, niczym się nie martwili. Niestety mimo wszystko nie mam w sobie aż tyle odwagi aby podciąć żyły, nie po tym wszystkim co zaszło w moim życiu.

Godziny mijały, ale mimo to nie miałam  pojęcia, którą mamy teraz. Nie interesuje mnie to. Siedzę skulona na łóżku i jedynie przedzierające się przez zasłony smugi światła księżyca uświadamiają mnie że jest dość późno. Jednak, co z tego? Odkąd jestem związana z wózkiem nie mam życia, więc jeśli teraz będę umierać w samotności ignorując wszystko dookoła nic się nie stanie. Prawda?

Leżałam i wsłuchiwałam się w przyjemny głos wokalisty kiedy to usłyszałam dźwięk powiadomienia. Znudzonym wzrokiem spojrzałam na nie i zobaczyłam, że na blogu Alexego pojawił się nowy post. Normalnie zignorowałabym to, ale tytuł mnie zaintrygował i pomimo wielkiego strachu wzięłam na kolana laptopa i otworzyłam stronę.

Dzień i godzina nie mają znaczenia..


Powiedzcie, że mam zwidy..

Tytuł mówi sam za siebie. Ostatnio będąc na mieście doznałem szoku - zobaczyłem coś czego nigdy bym się nie spodziewał. Możecie mnie teraz uznać za plotkarza, ale nie będę nim jeśli mówię prawdę. Co? Tak więc, do sedna. Przechodząc przez centrum handlowe spotkałem, a właściwie tylko zobaczyłem rodzeństwo Goldów. Nic w tym dziwnego jednakże zadziwił mnie stan Amber. Starała się to wszystko zatuszować, ale  nie udało jej się, dobrze widziałem. Ciekawi mnie tylko kogo to wina. Słyszałem, że miała kogoś, ale jest też jeszcze jedna opcja. Mianowicie chodzi o i tak załamanego już Kastiela. Był  jej chłopakiem kilka dni, chyba nie cały tydzień. Był to szok dla wszystkich, ale on tłumaczył to tym, że przegrał zakład z kimś ważnym i musi to zrobić. Długo nie wytrzymał i zerwał z nią na środku korytarza. Ona za nim latała, potem on rzadko pojawiał się w szkole i tyle. Koniec roku szkolnego i nikt nie wiedział co się z nimi działo. Z Kastielem, Rozalią i Lysandrem widziałem się ostatnio na spadających gwiazdach. Nie rozmawialiśmy dużo, ale zaprosiliśmy ich na nasz koc. Tematem była głównie muzyka i widowisko na niebie. Czerwonowłosy nie był zbyt rozmowy, właściwie nie powiedział nawet słowa, ale widziałem, że nadal przeżywa. Z resztą po Rozalii też bardzo widać, zmieniła się i jest miniaturową wersją buntownika, który już buntownikiem nie jest w mojej opinii. Chciałem go zapytać o piosenkę, którą śpiewał, ale się wstrzymałem. Ja tak, ale niestety pewna rudowłosa nie. Oczywiście musiała wspomnieć. Lubie ją, ale po tym zaczynam się zastanawiać czy myśli zanim mówi. Przecież po tej trójce widać, że cierpią, a ona zapytała wprost: Napisałeś ją z myślą o niej? On tylko na chwilę podniósł wzrok i poszedł, bez słowa, bez niczego. Tak oto tym jakże pięknym akcentem nasz piknik się skończył - ach ten sarkazm. Nie lubię go używać, ale niestety czasem trzeba, a na tym blogu miałem pisać co myślę i właśnie to robię. Jeśli myślicie inaczej to śmiało piszcie. Chętnie poznam waszą opinię i podyskutujemy w komentarzach, albo nawet napiszę post z odpowiedzią na te ciekawsze. Niestety odchodzę coraz bardziej od tematu. No niestety. Nie mam pojęcia co powiedzieć na temat, który miał być głównym wątkiem. Niestety tutaj zadziałała zasada "najpierw robię, potem myślę" i teraz jesteśmy w ślepej dziurze, że tak powiem. Taką o to puentą zakończę swój dzisiejszy wywód. Śmiało piszcie, bo poznałem tu kilka ciekawych osób i chętnie poznam waszą opinię :3
 Smerf

Siedziałam i gapiłam się w ekran jak głupia. Amber? Z Kastielem? Nie wiem czemu, ale poczułam dziwny ucisk w środku. To chodzenie.. Nasz zakład... Zrobił to, ale chyba przesadził. Tak. Zdecydowanie. Nie chodziło mi od razu, że ma jej zrobić dziecko. Nic nie wie? Pewnie Nataniel chciał go dopaść, a widząc go nie miał serca. Co ja plotę, przecież oni się nienawidzą. Pewnie blondynka się boi, to musi być dla niej okropny wstyd. Nic dziwnego. Do szkoły wróci z brzuchem, bo tego nie ukryje, no chyba, że urodzi do tego czasu. Nie. Nie myśl o niej. Nie przejmuj się kimś kto cały czas cie nienawidził i miał ochotę rozstrzelać. Nie myśl o nich. To przeszłość. Zapomnij o tych wszystkich chwilach, zapomnij to co dobre i złe. Nie przypominaj sobie. Ignoruj szaleńcze bicie serca i igły, które wbijają się w nie z każdym wpadającym do głowy obrazem kojarzącym się z nimi. Zapomnij to wszystko. Nie możesz znowu płakać, musisz zapomnieć. To powtarzanie w myślach nic nie daje, ale muszę się zmusić. Nie mogę. Ja nie chce. Mam dość..

- Wynocha z mojej głowy! - Krzyknęłam i rzuciłam laptopem o ziemię. - Dosyć! - Krzyczałam i złapałam się za głowę kuląc jak tylko mogłam. Łzy leciały strumieniami po moich policzkach. To wszystko wina tego zasranego wyjścia. Człowiek raz się do czegoś przekona, a później będzie żałował. Nigdy nie popełnię już tego błędu. Nie. Stanę się maszyną bez uczuć. Będę miała wszystko gdzieś. Nie będę słuchała przestraszonego moim stanem brata, czy zastanawiała się nad słowami Logana. Dosyć! Pozbędę się uczuć. Będę jak ten komputer na podłodze. Zepsuta, rozbita, bez jakichkolwiek oznak emocji.

Leżałam skulona na łóżku. Miałam wszystko w nosie. Łzy zdążyły już wyschnąć. Zostały tylko podpuchnięte oczy. Słyszałam dobijanie się do drzwi, słyszałam jak ktoś zza nich krzyczy, czułam... Co? Nic. Ignorowałam wszelaki ból w sercu. W końcu ktoś wleciał z impetem do mojego pokoju. Nie widziałam kto. Oczy miałam zamknięte, a głowę przyciśniętą do kolan, które mocno obejmowałam rękoma. Nie chciałam nikogo widzieć. Nie teraz. Jeśli dam się złamać teraz to moje postanowienie nie dojdzie do skutku. Nie. Drgnęłam próbując jeszcze bardziej przysunąć do siebie nogi, które były dla mnie ciężarem.

- Ej. Co jest? - Poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. To nie był ani mój brat ani Logan. Nie, to była kobieta i nawet bardzo dobrze wiem jaka. Ich przeganiałam to przysłali ją. Myślą, że skoro ta sama płeć to się dogadamy. Nic bardziej mylnego. Ona ma idealne życie, może robić co chce. Nie cierpi tak jak cierpi egoistka, na którą patrzy. - Rozwaliłaś cały komputer. Co Cie tak zdenerwowało? - Zapytała spokojnie. Głupszych pytań nie masz? Jestem debilką w depresji, która jeździ na wózku i okłamuje ludzi, których kocha. Chce o nich zapomnieć. Domyśl się, bo ja ci tego nie powiem. Nie chce się znowu rozkleić. Zignorowałam ją. - Ej! - Szturchnęła mnie. - Nie zachowuj się jak obrażona na cały świat debilka - warknęła. Ale moment.. Ona właśnie zaczęła mi wypominać? Gwałtownie podniosłam głowę i spojrzałam na nią z rządzą mordu w oczach.

- Wynoś się z mojego pokoju. Natychmiast - warknęłam bez zająknięcia. Patrzyła na mnie jak na ducha.

- Powinnaś się uspokoić. Chodź, zejdziemy na dół dam ci coś na uspokojenie i powinno przejść - złapała mnie pod ramie, które natychmiast wyrwałam.

- Nie chce. Zostaw mnie samą. Ty nic nie rozumiesz - powiedziałam i znowu skuliłam się w kłębek.

- Nie możesz całe życie siedzieć w pokoju. Chłopaki się martwią. Myśleliśmy nawet, żeby przyprowadzić psychologa - mówiła spokojnie.

- I dobrze. Zamknęliby mnie u czubków i nikt by nie płakał - mówiłam nie patrząc na nią. Ta westchnęła, a potem czułam jak materac na łóżku się ugina.

- Martwimy się o ciebie, a ty zachowujesz się jak ignorantka - usłyszałam. - Twój brat nie śpi po nocach co źle wpływa na jego pracę, ciągle jest zestresowany. Myślisz, że to przyjemne tak na niego patrzeć? Wiem, że cierpisz, ale nie karz nas wszystkich - kontynuowała swój monolog. - Dodatkowo Logan się obwinia - powiedziała cicho. Obwinia się? O co? To ja się zgodziłam z nim iść. - Musisz z nim pogadać - dodała ciszej.

- Nie mam ochoty rozmawiać z nikim. Zrozum, że nie chcę was widzieć. Loganowi przekaż, żeby się o nic nie obwiniał bo to tylko i wyłącznie moja wina - mówiłam cały czas zwinięta.

- Jak chcesz - westchnęła i wstała. - Zabieram resztki komputera, może da się go jakoś naprawić. Pokoju i tak nie zamkniesz, bo popsułam zamek - powiedziała sucho, a potem usłyszałam kroki i przymykanie drzwi, które później lekko zaskrzypiały. Podniosłam wzrok. Jestem sama. Tak jak tego chciałam, ale boli. Tak cholernie boli. Nie dam rady. Nie jestem taka. Nie potrafię powstrzymywać uczuć. Za dużo jak dla mnie. Stara ja umarła i nigdy nie wróci. Jednak ta co jest teraz.. Miałam walczyć dla brata, miałam robić wszystko aby nie cierpiał mimo tego jak bardzo ja cierpię.

- Chrzanić to wszystko - powiedziałam pod nosem i usiadłam. - Trzeba uporządkować kilka spraw - twardo patrzyłam przed siebie. Załatwię sprawę brata i Logana i mogę się załamywać. Teraz oni są najważniejsi. - Wyciągnęłam rękę i starałam się dosięgnąć wózek. Na marne, tylko spadłam z łózka. Nie zwracałam na to jednak żadnej uwagi. Z trudem się jakoś doczołgałam i zaczęłam wchodzić na sprzęt tortur, który teoretycznie ma pomagać, a w moim przypadku jedynie dobija.Gdy już jako tako siedziałam podjechałam do szafki i wzięłam czyste rzeczy. Trafiło na zwykłą sukienkę. Wszystko położyłam na kolanach i podjechałam do łazienki, gdzie zajęłam się ogarniać. Umyłam się, ubrałam a włosy związałam w ciasną kitkę na czubku głowy.
Jakikolwiek makijaż jest mi nie potrzebny, przecież nigdzie się nie wybieram.

Po opuszczeniu łazienki podjechałam do schodów. Kurde, czemu mój pokój jest na górze? Rozejrzałam, się, ale Anki nie było widać. Zejście na dół odpada, zjazd mógłby skończyć się tragicznie, a zawołanie jej.. Chyba nie mam wyboru.

- Ania! - Krzyknęłam z niezbyt dużą mocą. Odpowiedziała mi cisza - Anka! - Echo rozeszło się po domu, a potem usłyszałam jakieś rumowanie. - Dobra. To sama zejdę - powiedziałam i jakby w kilka sekund na dole schodów zobaczyłam dziewczynę z ręcznikiem w ręku.

- Zwariowałaś? Już Ci pomagam - rzuciła go gdzieś na bok i weszła na górę. Po chwili już siedziałam na kolejnym, wygodniejszym wózku. Pojechałam na korytarz i wzięłam z szafki cienki, czarny sweter, który zaczęłam zakładać. - A ty co? - Uniosła brew.

- Wychodzę. Chyba powinnaś się cieszyć - prychnęłam i otworzyłam sobie drzwi.

- A co powiedzieć Twojemu bratu jak wróci? - Zaplotła ręce na piersi.

- Że wyszłam - powiedziałam cicho i opuściłam dom. Będzie się martwił to jest pewne, ale jak mój plan wyjdzie to nie będzie miał czym. Wyjechałam na ulicę i rozejrzałam się dookoła. Gdzie teraz głupia? Plan jasny, ale gorzej z wykonaniem. Z resztą.. Logan będzie w domu? Nie musi. Przecież nie jest do niczego zobowiązany. Ale nie mogę się wrócić. Pierwsze koty za płoty, idziemy dalej. 

Po raz setny się rozejrzałam i po chwili ruszyłam chodnikiem. Droga minęła mi szybciej niż chciałam, bo już po chwili stałam od jego domem. Zadzwoniłam domofonem. Można powiedzieć, że dopiero tutaj złapał mnie największy strach. Nie wiem czemu. Przez rozmowę? Możliwe. Przecież na pewno wypomni mi ten tydzień, to wiadome. Skoro się obwinia...

- Co ty tu robisz? - Wyrwał mnie z zamysłu głos chłopaka. Spojrzałam na niego. Widziałam mieszankę emocji na jego twarzy, ale zdecydowanie wole tego nie rozszyfrowywać. 

- Przyjechałam specjalnie żeby porozmawiać - mruknęłam cicho nie będąc pewną czy ten w ogóle tego chce.

- Sama? - Uniósł brew, a ja kiwnęłam mu tylko głową w odpowiedzi unikając jego wzroku jak tylko się dało. - Chodź - otworzył furtkę i mogłam wjechać. - Niestety nie mogę cie zaprosić do środka, mały remont w domu - powiedział i zaprowadził mnie na drugą stronę domu gdzie stała altana, w której znajdował się drewniany komplet stołu i krzeseł oraz wbudowany, ceglany grill. Udaliśmy się tam. Logan usiadł na jednym z siedzisk, ale ustawił je tak aby móc na mnie centralnie patrzeć. Cudownie prawda? Chwilę trwała niezręczna cisza, którąś ktoś, w tym przypadku ja, musiał przerwać. Zdecydowanie liczył najpierw na wyjaśnienia bo nie spuszczał ze mnie wzroku przez co czułam się dziwnie.

- Wiem, że jesteś w szoku. Ja sama też się nie spodziewałam, że mi się uda - mruknęłam cicho i spojrzałam na dłonie, które miałam na kolanach i bawiłam się palcami. Ludzie, co się ze mną dzieje? - Wiem też, że się obwiniasz, a przecież nie masz ku temu powodów. - Spojrzałam na niego, cały czas mi się przyglądał. - Zgodziłam się wtedy z tobą iść. Zgodziłam się tam siedzieć, chciałam tam z tobą siedzieć. To, że stało się co stało i widzieliśmy kogo widzieliśmy.. Nikt z nas nie miał na to wpływu. - Nawet nie wiem kiedy, a udało mi się zebrać i zacząć mówić. Spoglądałam nawet na jego spokojną w tej chwili twarz, ale w pewnym momencie spuściłam głowę gdy spojrzał mi w oczy. Nie chciałam mieć z nim kontaktu wzrokowego. Wtedy wszystko by ze mnie znowu zaczęło lecieć. Wszystkie te emocje. Rozkleiłabym się..

- Dlaczego z nikim nie chciałaś rozmawiać? - Zapytał biorąc moje dłonie w swoje i aż czułam jego świdrujący mnie wzrok na sobie. Przełknęłam gulę w gardle i się odezwałam.

- Przez wyrzuty sumienia.. - szepnęłam. - Zaczęły mnie nachodzić wspomnienia, wszystkie uśmiechy. Wszystko zaczęło wracać - mówiłam cicho, a moje oczy zaczynały powoli szczypać. Wyrwałam więc ręce od chłopaka i zakryłam twarz aby spróbować opanować emocje. - Chciałam zapomnieć, uspokoić się i stać maszyną. Nie chciałam czuć nic, ale nie wytrzymałam. Cały czas się dołowałam. Leżałam, słuchałam muzyki i nic więcej. Przypadek krytyczny.. - powiedziałam i na niego spojrzałam cały czas tocząc wewnętrzną walkę sama ze sobą.

-  Wiesz co o tym wszystkim myślę - westchnął ciężko chwilę po tym jak mu się wyżaliłam. - Wcale nie powinnaś tego zaczynać. Cała ta szopka tylko cie krzywdzi, nie widzisz tego? Oni woleliby cie żywą, a na wózku niż martwą i nieobecną. Z resztą nie tylko oni.. Słuchaj mnie teraz uważnie - wziął moja twarz w dłonie i spojrzał w oczy. - Nie płacz tylko weź byka za rogi jak to kiedyś. Nie patrz na wózek. Niech wróci stara, zabawna i żywa dziewczyna. Niech wróci...

- Nie! - Wyrwałam się i odjechałam odrobinę do tyłu. - Ona nie wróci! Nic z tego już nie wróci! - Uniosłam głos patrząc na niego. Znowu to samo. Znowu boli mnie to wszystko. - Ja nie chce. Zrozum to. Wrócę i co?! Powiem im wesołe cześć? Zacznę się tłumaczyć? Przecież oni nie przeklną! Rozalia zacznie mówić jaka to ze mnie przyjaciółka, która okłamała, oszukała i sfingowała z lekarzami własną śmierć. Lysander? On pewnie weźmie mnie na jakąś rozmowę. Nie zdziwię się jeśli usłyszę mnóstwo wierszy żałobnych - po moich policzkach zaczęły lecieć łzy. - A o Kastielu to nawet nie myślę. U niego będzie najbardziej przejebane. Najpierw mi zacznie wypominać, potem się obrazi a jak co do czego to nawet oskarży o tą jebaną ciążę Amber! Ja mu się do łóżka jej pchać nie kazałam, ale widocznie wie lepiej.. - prychnęłam, ale cała moja twarz była zapłakana. Ledwo widziałam na oczy przez wodospad łez, który się ze mnie lał.

- O czym ty mówisz?! - Wstał i nachylił się nade mną łapiąc mnie za ramiona. - Jaka ciąża? Jakie dziecko? O czym ty do cholery mówisz i skąd to wszystko wiesz? - Wydawał mi się zdenerwowany.

- Wszystko z pewnego źródła. Smerf, kojarzysz? - Uśmiechnęłam się krzywo. - To moje źródło informacji. On i jego blog. W sumie to się nawet cieszę, że na niego trafiłam. Wiem co się u nich wszystkich dzieje, a nawet mogę popisać z niebieskim. Szkoda tylko, że jestem jak żałosny tchórz, który boi się powiedzieć, że doskonale ich zna.. - Odwróciłam głowę i zadarłam ją lekko do góry byleby nie musieć na niego patrzeć.

- Cały ten czas go przeglądałaś? - Odsunął się i wrócił na swoje miejsce więc mogłam spokojnie spuścić głowę w dół.

- Nie. Nie przeglądałam. Zajrzałam dzisiaj, a chwilę później komputer miał miłe spotkanie z podłogą.

- A jak trafiłaś do mnie?

- Miałam gadkę od Anki. - Czułam się jak na przesłuchaniu. Suchy ton, spięcie, całe multum emocji wiszących w powietrzu jednak są one trzymane na dystans.

-  Dała ci popalić?

- Nie. Powiedziała co myślała i wyszła. Do reszty doszłam sama. - Przetarłam poliki i na niego spojrzałam.

- I co zamierzasz?

- Nie będę siedzieć w pokoju to mogę obiecać. Będę trzymała to w sobie, ale dla ciebie i brata zrobię coś. Nie chcę krzywdzić kolejnych osób...


________________________________________________________________

Krytykujcie, bo wyleciałam z pisania. Zdecydowanie. Odwykłam i szło mi bardzo dziwnie i miejscami opornie. Czekam na szczere opinie. Wiem, że dawno nie było tutaj żadnego rozdziału, ale postaram się zrobić co mogę i póki mogę. Szkoła i te rzeczy, ale hej.. Dawałam radę to nie mogę się poddać. Wierzę, że uda mi się napisać te opowiadania do końca i tak jak to planuję, z tymi wszystkimi szczegółami, które mam zapisane w zeszycie. Z tymi emocjami i tym wszystkim..

Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest i zagląda. Rozdział się pojawił i zrobię wszystko, aby kolejny również nastąpił.. :)


niedziela, 20 września 2015

LBA 7

Kurde molek. Kolejna nominacja. Bardzo dziękuję Sarze. Szczerze nie znałam Twojego bloga, ale bardzo chętnie zajrzę i poczytam :3

Oto Twoje pytania: 

1. Oglądasz anime?
Nie. Nie oglądam. To znaczy. Kiedyś trochę oglądałam Naruto, ale przestałam. W wakacje również zostałam namówiona do jakiegoś, ale nie obejrzałam całego. To zdecydowanie nie moja bajka, jakoś nie mogę się do tego namówić..
2. Jak wspominasz te wakacje?
Szczerze to nie było źle nie licząc schodzącej skóry po kilku dniach nad Bałtykiem xd
Wyleniłam się, trochę odpoczęłam, ale pech chciał, że wakacje odebrały mi całą wenę do tego bloga :'( 
3. Twoje hobby?
Pisanie, ale również jazda na quadzie, który jest ostatnio zaniedbany. Lubię spędzać czas w internecie i pisać z ludźmi poznanymi dzięki temu, że założyłam bloga bo można się naprawdę pośmiać i odstresować, a nawet prosić o rady. (Koffane siostrzyczki ;* ) 
4. Pomysły na bloga przychodzą ci łatwo czy raczej trudno?
Co kilka sekund mam nowe pomysły, ale muszę je odrzucać. Po pierwsze są trochę zbyt poplątane i nie pasują do obecnej sytuacji w opowiadaniu a po drugie po prostu nie mam weny do pisania. Jednak żaden z nich nie przepada, gdyż wszystkie je zapisuję sobie w zeszycie i czasem czytam nie wiedząc co począć. Szczerze to chciałabym wrócić do takiego pisania, że kilka godzin i rozdział gotowy, teraz w godzinę napisałam tylko marne 17 linijek i koniec bo brakło mi jakby jakiegoś drygu.. :'(
5. Ile masz lat?
Zaczyna nienawidzić to pytanie. Dlaczego? Bo już w listopadzie wybije mi 18, a mi się nigdzie nie śpieszy. Serio. Ja NIE CHCĘ DORASTAĆ! Mogę się wrócić nawet do podstawówki i zacząć tą katorgę od początku, tylko ja nie chcę dorastać... :'(  Co z tego, że możesz robić co chcesz skoro jesteś młody, głupi i nie doświadczony? Nie. Dla mnie to stanowczo za szybko. Osiemnastka, potem matura i koniec szkoły i kicha. Koniec. Trzeba zdecydować. Albo idziesz się dalej uczyć, albo zaczynasz szukać jakieś pracy za marne pieniądze..
6. Ulubione święto?
Czas Bożego Narodzenia, chociaż ostatnio jest on coraz bardziej ponury i już mało kto się cieszy z nadchodzących świąt..
7. Co lubisz jeść najbardziej?
Lubię wszelkiego rodzaju fast-food itp, ale najbardziej lubię dewolaje z surówką i frytkami albo młodymi ziemniaczkami w mundurkach.. Aż ślinka mi leci XD
8. Znienawidzony przedmiot?
W szkole? To jest ich kilka. Tak więc zacznę..
  • matematyka - to dla mnie czarna magia..
  • zajęcia wychowania fizycznego (w skrócie W-F) - nie lubię ćwiczyć w szkole i tyle, nauczyciel nie jest w stanie mnie zmotywować, sama w domu lepiej to już zrobię..
Na razie to tyle, bo rok szkolny się dopiero zaczął, a jako, że jestem w trzeciej klasie technikum i w zeszłym roku miałam egzamin zawodowy to doszły mi kolejne nowe przedmioty na egzamin w czwartej klasie więc może coś dojść.. xd
9. Ulubione zwierze?
Mam psa, które bardzo lubię. Mój Bruno i Herman należący do wujka to takie moje dwa pupilki. Chciałabym jednak kociaka, ale na razie moje prośby nie skutkują, bo reszta rodziny kotów wręcz nie cierpi -.-
10. Miałaś kiedyś chłopaka? 
Na to pytanie nie zaprzeczę, ani nie potwierdzę. Jestem związana z tym blogiem, ale uważam, że nie wszystko powinno się umieszczać w internecie. Poczucie anonimowości jest złudne..
A tak serio to o moim statusie na Fecebooku wiedzą ci co wiedzą XD
11. Wymarzona praca?
Heh.. I tu pojawia się problem. Ja nie mam pojęcia co chcę robić w życiu. Matura już za dwa lata, a ja nie wiem jakie rozszerzenie chcę pisać ani nic. Myślałam nad germanistyką, ale zrezygnowałam. Odwidziało mi się. Po za tym rozszerzona matura z niemieckiego.. Nie wiem. Jestem na kierunku 'technik organizacji reklamy' i najlepiej by było jakbym poszła gdzieś z tym dalej, ale jest mnóstwo powiązanych kierunków i wszystkie są równie ciekawe. Szczerze to nie mam pojęcia. Jeżeli w poniedziałek po targach na jakie jadę się nie zdecyduję to napiszę polski, który wydaje się być najłatwiejszy, a potem się zobaczy..


Ja nominuję te oto tu:
Daughter Shadow (znaną jako E.Y.B) ;*
Wathewa   [ja wiem, że ty mnie za to kochasz :*]

Wiem, że już jestem martwa i wszystko tam inne, ale no co? Doceniam waszą pracę kochane ;*

Oto moje pytania:
1. Ulubiona pora dnia?
2. Noc czy dzień?
3. Którą nogą zazwyczaj wstajesz z łóżka? xd
4. Jak wyobrażasz sobie siebie za 10 lat?
5. Masz większe plany związane z pisaniem?
6. Ulubiony kwiat?
7. Jak dużą masz wyobraźnię?
8. Jak wspominasz minione już niestety wakacje?
9. Ulubione zwierzę?
10. Muzyka na dziś?
11.  Jak masz zamiar mnie zabić? >,<


___________________________________________________

Z innej beczki..
Wiem, że dawno nic nie było i sama nad tym ubolewam. Przepraszam was wszystkich. Staram się coś napisać, ale naprawdę mi nie wychodzi. Mam napisaną część rozdziału do "Przykutej" i utknęłam. Nie mam pojęcia jak coś w niej zrobić. Po prostu jakbym straciła zapał do tego bloga. Nie mam zamiaru go zamykać, więc jeszcze będę próbowała. Zrobię wszystko żeby coś się tutaj pojawiło jak najszybciej..

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

[...]

Przepraszam, że ostatnio nic się nie pojawia. Najpierw miałam zepsuty komputer, a teraz nie mam żądnych zachęt do pisania. Dodatkowo wyjeżdżam na kilka dni i mimo najszczerszych chęci pewnie nie uda mi się napisać nic przed wyjazdem. Tak więc w związku z tym nie mam pojęcia kiedy pojawi się kolejny post. Mam nadzieję, że jak wrócę to będę mogła coś napisać, a wtedy będę starała się wam to wynagrodzić. Nie chcę pisać nic o zawieszeniu, czy zamknięciu, nazwijmy to małą pauzą. Przepraszam Was bardzo. Możecie mnie teraz zjechać i inne tym podobne, może coś się przestawi i jednak wstawię coś zanim w piątek praktycznie stracę z wami łączność....

Nie wiem, co mogłabym jeszcze dodać więc jeszcze raz przepraszam.


niedziela, 19 lipca 2015

#7

Obudził mnie uwielbiany przez wszystkich, dźwięk budzika. Leniwie wstałam i przetarłam oczy, a potem udałam się do toalety. Załatwiłam co miałam załatwić, przemyłam twarz aby się rozbudzić i założyłam soczewki, które zastąpiły stare okulary leżące gdzieś w pokoju. Gdy już zobaczyłam jak włosy sterczą mi na wszystkie strony podeszłam do szafy i szukałam czegoś odpowiedniego na dzisiejszy dzień. I tutaj pojawia się klasyczny dylemat. Co ubrać? Podeszłam do okna, uchyliłam je i wystawiłam rękę. Chłodno, ale nie najgorzej. Ostatecznie zdecydowałam się na różowe rurki, czarną bokserkę i na to niebiesko - biały sweter w paski, dodatkowo czarne trampki i bransoletka jednego z moich ulubionych zespołów. Włosy wyczesałam i spięłam w wysoką  kitę, a końcówki lekko zakręciłam a lokówce. Makijażu nałożyłam tyle co nic, czyli pomalowałam rzęsy i dałam na usta błyszczyk. Gotowa zeszłam na dół biorąc po drodze potrzebne na dzisiaj rzeczy. W kuchni zobaczyłam stojącego przy kuchence Jake'a a po drodze także siedzącego z laptopem na kolanach tatę.

- Dzień dobry - przywitałam się wesoło i dałam buziaka ojcu w policzek, a potem podleciałam do brata i uwiesiłam mu się na szyi. - Widzę, że o mnie pamiętałeś - on również dostał buziaka.

- Wyjątkowo wcześniej wstałem, nawet nie myśl, że będzie tak codziennie - niby mówił poważnie, ale w kącikach widziałam uśmiech.

- Jasne, jasne - zaśmiałam się i wpakowałam ojcu na kolana jak tylko odłożył komputer.

- Brałaś coś od rana? - Zapytał rozbawiony Jake, a tatuś spojrzał na mnie srogo.

- Obudziłam się w dobrym humorze i od razu jakieś pretensje - wstałam obrażona

- Już dobrze. Po szkole zbadam Cię sprzętem na obecność jakiś substancji, ale na razie masz spokój - gdy to mówił jego mina była bardzo poważna, ale po chwili wybuchł głośnym śmiechem. Ja jedynie prychnęła i usiadłam przy wysepce dzielącej salon i kuchnię w oczekiwaniu na śniadanie. Gdy Jake już się z nim uwinął jadłam w ciszy obrażona na tą dwójkę. Nawet w trakcie śniadania nie dali mi spokoju, a zwłaszcza mój kochany braciszek. Cały czas gadał i gadał, a to żebym uważała bo gorące albo podzieliła się towarem, bo chyba nieźle działa. Miałam go ochotę rozszarpać, ale stwierdziłam, że nie warto zniżać się do jego poziomu i zjadłam ignorując ich dalsze śmiechy. Nie ma na co narzekać, widać, że są rodziną.

Po zjedzonym śniadaniu wyszłam z domu. Szkoło nadchodzę - pomyślałam trochę zbyt entuzjastycznie. Na miejsce dotarłam szybko i bez problemów. Dopiero widząc pusty dziedziniec skusiłam się żeby sprawdzić godzinę. Kurna, dobre czterdzieści minut przed czasem. Roza chciała żebym była wcześniej, ale penie nie aż tak. Mandy ty kretynko. Powinnaś używać zegara, bo inaczej po co Ci on?! Eh.. Zaniosłam rzeczy do szafki i rozejrzałam się po korytarzu. Zauważyłam uchylone drzwi od klasy w pobliżu i ruszyłam w ich kierunku. Sala była pusta więc spokojnie weszłam i usiadałam na jednej z ławek. Wyjęłam z torby zeszyt z nutami i po raz setny sprawdzałam, czy dam radę utworowi, który wybrałam na następny występ. Mam dużo czasu, ale muszę wziąć się za ćwiczenie, ponieważ mój głos może tego nie przeżyć dobrze. Pogrążona we własnych myślach nawet nie wiem kiedy i zaczęłam nucić. To idealny utwór, aby po raz pierwszy zagrać coś spokojnego i dodatkowo na pianinie. Jest to mój drugi ulubiony instrument zaraz po skrzypcach.

- Co ty tu robisz tak wcześnie? - Z zamysłu wyrwał mnie czyiś głos. Spojrzałam w jego kierunku i zobaczyłam.. Ehh.. To był Armin czy Alexy?

- Cześć Armin? -  Zapytałam robiąc głupią minę, a chłopak się zaśmiał i podszedł bliżej. - Sory, jeszcze mi się mylicie.

- Spoko. Zanim Alexy zmienił kolor włosów i zaczął nosić soczewki brałem go za moje szalone odbicie lustrzane - uśmiechnął się i usiadł obok mnie. - Grasz na czymś? - Zapytał widząc nuty w moich rękach.

- Na kilku instrumentach, ty też zajmujesz się muzyką? - Spojrzałam na niego, a ten zaśmiał się i zaczął coś wyciągać z plecaka.

- Jedyny instrument na jakim gram to perkusja w Guitar Hero - powiedział rozbawiony i pokazał mi przenośną konsolę PSP. - Od zabawy i durnych spacerów na świeżym powietrzu wolę to - uśmiechnął się jeszcze szerzej, a ja zaśmiałam się lekko powstrzymując to czego nienawidzę. - Swoją drogą to nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Co tu robisz tak wcześnie? - Spojrzał na mnie.

- Obecnie czekam na Rozalię, ale to chyba dla niej za wczesna pora - powiedziałam chowając zeszyt.

- Widziałem ją. Chodzi po całej szkole i Cię szuka. Ostrzegam, że raczej nie jest w dobrym humorze.

- Jest w szkole? - Zapytałam zaskoczona.

- Weszliśmy w tym samym czasie. Alexego zostawiłem przy sklepie bo chciał sobie coś kupić i widziałem ją. Gdy weszła na dziedziniec ogarnęła ją wściekłość i gdybym nie zobaczył to bym nie uwierzył, że w takich szpilach można tak szybko zakrzaniać. Pewnie zaraz tu będzie. Haha! Muszę to zobaczyć - zaczął się śmiać.

- Zobaczyć co? Znam ją i nic nie odważy mi się zrobić.

- Znasz ją jeden dzień i wątpię, abyś wiedziała do czego jest zdolna - uspokoił się.

- To moja kuzynka. Wiem o niej wszystko - puściłam mu oczko.

- WOW. Serio? Ne spodziewałbym się. Wszystkie dziewczyny w Twojej rodzinie są takie ładne? - Ostatnie pytanie dodał już ciszej ze wzrokiem wlepionym w konsolę, ale mimo to usłyszałam jego pytanie. Czułam jak na moje policzki wstępuje róż. Rzadko słyszę takie komplementy, a to w pewnym stopniu nim było.

- Ehh.. Nie wiem. Rozalia i jej rodzice to moja jedyna rodzina, bo po śmierci matki kontakt z resztą się urwał. Ja jej nawet nie znałam, bo umarła przy moim porodzie - powiedziałam lekko smutna i zawstydzona jego pytaniem.

- Wybacz. Nie chciałem - nale podniósł wzrok na mnie. Posłałam mu ciepły uśmiech.

- Spoko. Jest dobrze. Mam świetnego ojca mimo, że bywa surowy i świetnego oraz przystojnego starszego brata.

- To dobrze, ale z tym bratem to nie musiałaś wyjeżdżać - zaśmiał się. - Przynajmniej nie przy mnie, może Alexy by się skusił.

- Czekaj. - Spojrzałam na jego znowu spuszczoną w dół twarz, na której był przyjemny dla oka uśmiech. Ogółem Armin jest przystojny. Niebieskie oczy i czarne włosy w połączeniu są świetne, ale wracając - Sugerujesz, że Twój brat jest..?

- Hmm? Tak. Myślałem, że Roza Ci powiedziała. Wszyscy już w sumie wiedzą przez jego głupotę. Podwalał się do Kastiela, a ten wściekły ogłosił to przez radiowęzeł. Tydzień bał się pojawić w szkole, bo my w sumie też jesteśmy nowi w mieście, ale dołączyliśmy kilka dni po rozpoczęciu roku. Klasa go zaakceptowała w większości, ale on i tak się boi, że skoro ty jesteś nowa i się dowiesz to będziesz czuła coś w rodzaju obrzydzenia. Prosił żeby Ci nic nie mówić, ale pomyślałem, że skoro jesteś blisko z Rozą, a nawet z Lysandrem i Kastielem to pewnie wiesz. Mój brat to kretyn, ja też byłem w szoku, ale bez przesady. Zdecydowanie wolę go jak gada głupoty niż siedzi pogrążony w smutku - mówił jak nakręcony, ale nie przeszkadzało mi to. Dopiero gdy skończył drgnął niespokojnie i spojrzał na mnie wystraszony. - Za dużo gadam czasami - walnął się w czoło, a ja się zaśmiałam.

- Spokojnie. U Mandy tajemnice są bezpieczne - posłałam mu uśmiech, co odwzajemnił. - Z kolei okrzanię Twojego brata. W Londynie poznałam parę gejów, którzy byli w związku i to dla mnie nic obrzydliwego. To przecież normalny człowiek, a dodatkowo wydaje się być fajny - nim się spostrzegłam ktoś zamknął mnie w żelaznym uścisku, przez co dopływ tlenu był mi strasznie ograniczony.

- Bo ją udusisz Alexy - usłyszałam śmiech Armina, a chwilę potem uścisk zelżał i zobaczyłam przed sobą uśmiechniętego od ucha do ucha Alexego.

- Już jesteś najfajniejszą osobą jaką poznałem. Nawet nie wiesz ile mi to dało otuchy - znowu mnie uścisnął, ale tym razem lżej, a ja odwzajemniłam uścisk. Kto by pomyślał, że całkowicie nieświadomie już mu trochę przepowiedziałam do rozumu.

- MANDY EVANS! - Usłyszeliśmy krzyk i huk otwieranych drzwi przez co cała nasza trójka podskoczyła, a ja z Alexym oderwaliśmy się od siebie. Gdy spojrzałam w tamtym kierunku zobaczyłam wściekłą Rozalię. Szybko ruszyła w moim kierunku, ale niebieskowłosy był szybszy i stanął przede mną, a następnie szarpnął brata i obaj byli moją żywą tarczą. Armin jęknął gdy prawie upadła mu konsola, ale złapałam ją i zatrzymałam tak ważną dla niego grę. - Odsuńcie się. To was nie dotyczy - warknęła wyglądając między nimi i kierując na mnie wzrok, który gdyby mógł to by zabił.

- Nie pozwolę Ci jej skrzywdzić - postawił się Alexy. - Najpierw musisz zabić mnie żeby się do niej dostać. - Jaki waleczny, aż szkoda go dać Rozalii na pożarcie - pomyślałam i zaśmiałam się w duchu.

- I niestety ja również na to nie pozwolę. Skoro mój przygłupi brat, to i ja. Jeden za wszystkich wszyscy za jednego - mówiąc to wzniósł prawą rękę wysoko do góry.

- Ależ se obrońców znalazła - prychnęła. - Ja szukam Cię po całej szkle, a ty tutaj sobie flirty urządza, a musisz wiedzieć, że... - tu jej przerwałam. Zaraz może powiedzieć słowo za dużo, a tego wolę uniknąć.

- Rozalia! Wiem - tu już byłam spokojniejsza, bo zwróciłam jej uwagę. - Myślałam, że Cię nie ma jeszcze w szkole więc przyszłam tutaj. Niedawno zjawił się Armin i mnie oświecił, a potem mój drugi rycerz - Alexy. Nie miałam czasu teraz do Ciebie iść - wytłumaczyłam jej. Chwile spoglądała to na mnie to na chłopaków, ale ochłonęła. Wstałam, a lekko zdezorientowani chłopacy przesunęli się na boki i stałam twarzą w twarz z potworem alias Rozalią. - Chodź, możemy porozmawiać - uśmiechnęłam się i chciałam złapać ją za ramię, abyśmy na moment opuściły pomieszczenie, ale ta cofnęła się jak poparzona.

- Nie! Nigdzie nie idę - mówiła poważnie, ale znam ten błysk w jej oku. Już nie jest na mnie zła. Ba. Ona jest rozbawiona całym tym zajściem. - Zostawię was samych. Niech Alexy dalej Cię przytula, a Armin niech zacznie robić za podnóżek. Bawcie się dobrze - machnęła ręką i cofnęła się z obojętnością, oczywiście udawaną, do drzwi.

- Dobra, to opowiem im o znamieniu, które masz na.. - w ekspresowym tempie znalazła się przy mnie i zasłoniła mi usta ręką.

- Cicho to tajemnica!

*          *         *

Kiedy w końcu Rozalia się uspokoiła zostawiłyśmy rozbawionych i ciekawych chłopaków, po czym udałyśmy się na klatkę schodową. Tam usiadłyśmy na schodach i zaczęłam opowiadać kuzynce o tajemniczym chłopaku, z którym piszę. Opowiedziałam jej jak to się zaczęło i jak mnie w sumie zaprosił na bal. Piszczała ze szczęścia co przywołało jakby Kastiela i Lysandra. Nie przeszkadzało by mi to gdyby nie fakt, że czerwonowłosy strasznie interesował się o czym rozmawiałyśmy. Niestety uszczęśliwiona Rozalia wygadała się przez co dostała ręką przez łeb i obraziła się dosłownie na chwilę.

                                                *          *         *

Lekcje minęły mi spokojnie. Nie było żadnych zbędnych sprzeczek czy irytujących sytuacji. Na matematyce usiadłam z Arminem, który jak się okazuje jest całkiem niezły i oczywiście przegadaliśmy całą lekcję. On gadał o jakiejś nowej grze, ale nauczyciel i tak beształ nas obu, przez co raczej nie będzie o mnie dobrze myślał. Z kolei na literaturze zajęłam miejsce obok Rozalii przed Kastielem i Lysandrem. Tutaj było strasznie cicho, widocznie nauczycielka nie lubiła jak ktoś jej przeszkadza i samym swoim byciem wywoływała respekt do jej osoby. W trakcie zajęć z wychowania fizycznego większość uczniów była bliska bluzgom na jego osobę. Dał nam taki wycisk, że na samo wspomnienie mięśnie mnie bolą. Do domu wracałam sama, a dodatkowo pieszo. Rozalia umówiła się z Leo na mieście, Kastiel ma trening z moim ojcem, a Lysander.. No cóż, jemu też coś wypadło i to dosłownie. Zgubił notatnik, a jak zaoferowałam swoją pomoc to odmówił. Mi tak, ale i tak widziałam z nim jakąś ubraną jak laleczka dziewczynę z blond włosami. Dobra. Nie to nie. Mandy wróci do domu. Idąc przez park poczułam wibracje w kieszeni, bez spojrzenia na ekran odebrałam.

- Słucham.

- Siemasz kocie - po drugiej stronie usłyszałam wesoły głos należący tylko do jednej osoby. - Co słychać u mojej piękności?

- Hej. Wszystko w porządku. Dawno się nie odzywałeś - odpowiedziałam i usiadłam na pobliskiej ławce.

- Wiem. Przepraszam, mamy tutaj urwanie głowy - jęknął. - Mam jednak dla Ciebie dobrą wiadomość. Niedługo będziemy grać mecz w Price i będziemy mogli się zobaczyć - jego ton był wesoły, a dodatkowa informacja i na moją twarz wrzuciła wyszczerz. - Cieszysz się?

- Bardzo. Tęsknię za Tobą i chłopakami, bo skoro mecz to i reszta będzie.

- W takim razie do zobaczenia kocie. Zadzwonię jak będziemy w mieście. Lepiej znajdź dużo wolnego czasu.

- Do zobaczenia. Przesyłam wszystkim buziaki - to ostatnie powiedziałam żeby go lekko wkurzyć i rozłączyłam się. Świetnie, że przyjeżdżają. Brakowało mi tych kretynów.

*          *          *

Wróciłam do domu, zjadłam coś i odrobiłam zadane lekcje. Ponieważ nie miałam co robić, a nie chciało mi się nikogo zapraszać zeszłam do swojego raju pod ziemią. Układałam, przekładałam, brzdąkałam na niektórych instrumentach aż do głowy wpadł mi pomysł na utwór. Siedziałam tam jakieś trzy godziny i pisałam, a i tak nie skończyłam ponieważ cały czas coś poprawiałam w nutach. W końcu wyrwałam się z mojego świata i wróciła do swojego pokoju po drodze witając ojca w kuchni. Na miejscu z ciekawości spojrzałam na telefon. Zaskoczył mnie widok piętnastu nieodebranych połączeń. Dziesięć razy dzwoniła Rozalia, a pozostałe pięć jakiś nieznany numer. Oddzwoniłam do białowłosej, a ta powiedziała, że chciała mnie tylko zapytać czy może dać mój numer Arminowi, a ponieważ nie odbierałam to to zrobiła. Nie rozmawiałam więc z nią długo i natychmiast oddzwoniłam na drugi numer.

- Cześć Mandy - zamiast Armina usłyszałam wesołego Alexego.

- Hej. Miałam kilka nieodebranych z tego numeru, a Roza mówiła, że Armin coś chciał - wytłumaczyłam.

- Nie. To nie on. Ja chciałem z Tobą porozmawiać, a mam zablokowane konto, więc napisałem od przygłupa. Możemy się jeszcze dzisiaj spotkać? - Zapytał nagle, a ja spojrzałam na godzinę. W sumie to możemy.

- Dobra, ale gdzie i w jakiej sprawie?

- Chodzi o Armina, ale więcej powiem Ci w kawiarni w pobliżu szkoły za piętnaście minut. Pasuje?

- Dobra to widzimy się na miejscu - powiedziałam i rozłączyłam się, po czym szybko wybiegłam z pokoju i wpadłam komuś w ramiona. Tym kimś okazał się Jake. Na pytanie gdzie tak pędzę powiedziałam tylko, że zaraz będę i zanim mnie zatrzymał byłam już za furtką. Na miejsce dotarłam równo z niebieskowłosym, który podobnie jak ja był zdyszany wędrówką, która w moim przypadku była biegiem. Zajęliśmy stolik na zewnątrz lokalu i Alexy od razu przeszedł do sedna.

- Potrzebuję kogoś kto pomorze mi wyciągnąć Armina z nałogu i wydajesz się być idealną osobą.

- Dzięki, to miłe, że tak uważasz, ale znam go zaledwie dzień. Co ja mogę zrobić?

- Cokolwiek. Błagam. Ja już wszystkiego próbowałem i jedynie po łbie dostawałem - powiedział załamany. - Ciebie nie uderzy a po za tym to Cie polubił - złapał moja dłoń i patrzył się maślanymi oczami. Byłam lekko skołowana.

- Dobra. W sumie to mogę spróbować - westchnęłam, a ten podskoczył ożywiony. - Chyba mam nawet fajny pomysł.

- Serio? Jesteś boska. Uwielbiam Cię - chciał mi się rzucić na szyję, ale w ostatniej chwili go powstrzymałam.

- Wyściskasz mnie jak się uda. Teraz słuchaj..

_________________________________________________________

Rozdział nie jest wybitnie długi, ale mam nadzieję, że się spodoba.
Dedyk dla Klaudii ;*

W rozdziale można zauważyć pewną zmianę w pisaniu co do poprzednich. Chcę was poinformować żebyście się nie zdziwili, że planuję to zmienić we wszystkich poprzednich również. Fabuła nie ulegnie zmianą, a zdania najwyżej minimalnie, ale spokojna głowa, nie dojdą szczegóły.. :)

sobota, 11 lipca 2015

LBA 5 i 6

A oto kolejne nominacje, które dostałam. Pierwsza jest od Olki o tutaj.

Oto Twoje pytania:

1. Czy przeszła Ci kiedyś przez głowę myśl, zamknięcia bloga?
Przeszła. Było to po sporym czasie od jego założenia. Nie było czytelników itp. jednak nie poddałam się dlatego właśnie Ci odpisuję ;)
2. Jesteś pesymistą, realistą czy optymistą?
Różnie, ale przeważa u mnie pesymizm (dobrze to napisałam? xd)..
3. Czy jest emotikona, która Cię denerwuje lub irytuje?
Nie ma takiej..
4. Uważasz, że na jakim wieku mogłabyś się zatrzymać i mieć go na zawsze?
Chyba tak jak teraz jest dobrze - siedemnaście. Nie ciesze się z powodu nadchodzącej osiemnastki i życia dorosłego dlatego chciałabym się tak zatrzymać. :)
5. Czy masz w życiu zasady, których się trzymasz?
Mam, a jedną z nich jest aby się zbytnio nie wychylać i nie być łatwowierną w stosunku do ludzi. na co dzień bywam trudna, ponieważ mam w głowie pewne schematy i myśli, których się trzymam..
6. Jaka według Ciebie postać z kreskówki/ bajki jest godna naśladowania? Dlaczego?
Trudne pytanie. Wybiorę chyba jednak Mulan. Bardzo lubię tą postać i uważam, że sama bajka jest świetna. Dziewczyna różniła się od innych, a także miała dobre serce. Poświęciła się aby jej schorowany ojciec nie musiał iść na wojnę i sama przeszła spore piekło.Moim zdaniem obecne pokolenie patrzy na czubek własnego nosa i jest mało przypadków szczerej chęci pomocy tak jak to ona zrobiła. 
7. Jaką bajkę i piosenkę najbardziej wspominasz z dzieciństwa?
Z tego co pamiętam to miałam bzika na punkcie Tabalugi i jak tylko się zaczynał to śpiewałam równo z telewizorem xd
8. Jaka jest Twoja ulubiona liczba?
Nie mam ;)
9. Gdybyś miała się przemienić kiedy chcesz w jakiekolwiek zwierze, jakie by ono było?
Ptak - jeśli chciałabym w tej chwili spokoju i wolności.
Lew - gdy trzeba kogoś rozszarpać lub doprowadzić do porządku.
Leniwiec - żeby się mnie nie czepiali, że nic nie robię xd
Ale najfajniej byłoby być kotem i ten wzrok : "Jesteś moim sługą" XD
10. Jak widzisz swoje życie za 10 lat?
Nie mam pojęcia. Zobaczymy jak skończę szkołę i czy zdecyduje się na studia, bo serio mam problem z podjęciem tej decyzji.. Nie wybiegam tak daleko w przyszłość, bo najgorsze czeka mnie w tej bliższej.
11. Masz ostatni tydzień życia. Jak go spędzasz?
Hm.. Pewnie zrobiłabym to czego nie zrobię teraz, bo w końcu co mi szkodzi skoro zaraz umrę? Chociaż tak szczerze to nie wiem, co innego mogłabym zrobić. Pewnie spędziłabym ten czas z bliskimi mi osobami, a w ostatni dzień wygarnęłam wszystkim wszystko co myślę. Zachowałabym się chamsko i w ogóle, ale co z tego. W końcu wyrzuciłam to z siebie i nie mam się czym martwić. Przecież i tak zaraz umrę...

Następna nominacja jest od Raity z tego tutaj kociołka ^^

Twoje pytanka..

1. Wymień trzech aktorów | trzy aktorki, z którymi chciałabyś zagrać w filmie i dlaczego?
Na pewno byłby to Johnny Depp, ponieważ uwielbiam każdą jego rolę. Najbardziej bym chciała dołączyć do niego na pokładzie Czarnej Perły. Może mnie nawet z niej zrzucić na pożarcie krakena XD
Kolejną osobą jest Jason Statham, którego podobnie jak pana wyżej mogę oglądać non stop.
To jest najtrudniejsze pytanie jakie miałam xd Mogłabym tu wymienić mnóstwo osób, a zostałam ograniczona :'( Dobra zbieram się do kupy.. xd
Ostatnią osobą niech będzie Emma Watson, bo samych Panów wybierałam xd
2. Podaj tytuł i autora swojej ulubionej książki. Napisz co Ci się w niej najbardziej podobało.
Saga o Harrym Potterze J.K.Rowling. Tego się nie da wyrazić za pomocą słów *-*     xd
3. Dostałaś szansę życia w innym świecie. Napisz jaki byłby to świat i kim byś w nim była.
Inny świat? Hmm.. Nadal czekam na mój list z Hogwartu i jakby tylko doszedł nie patrzyła bym na nic tylko pakowała walizki xd
4. Dobry bohater czy czarny charakter? Napisz jaki jest Twój ulubiony typ postaci i podaj przykład.
Moim mistrzem i mentorem jest Lord Voldemort. Hahaha..! Nie boje się o nim mówić! XD
5. Wiosna, lato, jesień czy zima? Podaj swoja ulubioną porę roku i napisz co w niej lubisz najbardziej.
Wiosny nie lubię, bo mam alergię i ciągle kicham -.-
Lato uwielbiam, bo są wakacje ;D
Za jesienią nie przepadam, ale są ładne krajobrazy i moje urodziny ;)
Zimą śnieg powinien dać popalić, ale niestety ostatnio go nie widać :(  Lubię święta i zimę również. W sumie to na pierwszym miejscu jest lato, a drugim zima :3
6. Ostatni punkt jest dla Ciebie. Napisz tu na co masz ochotę, wstaw piosenkę lub obrazek. Oczywiście możesz zostawić to miejsce jednak pamiętaj, puste pola to najsmutniejsza przestrzeń na świecie.
To jest najgorsze, jednak nie zostawię tu pustki ;)

Chciałabym tutaj podziękować wszystkim, którzy czytają mojego bloga i komentują. Nie pomijam czytelników duchów, ponieważ wasza obecność też się dla mnie liczy. Niedawno minął rok i tam już dziękowałam, ale kto mi zabroni robić to ponownie? Dzięki wam się nie poddałam i robię to co robię, czyli piszę. Może to nie jest jakieś tam idealne, ponieważ tak nie potrafię, ale staram się i dziękuję, że mimo wszystko jesteście ze mną. Tutaj brawa dla was i wielki wręcz ogromny przytulas! 




Ja nikogo nie nominuję, ponieważ już nie mam pojęcia kogo :(

środa, 8 lipca 2015

#6

Ta informacja zdecydowanie nie jest dobra. Przecież jeżeli będę się obijała, a co gorsza unikała uczestniczenia w tych zajęciach to ojciec mnie prześwięci. Ciekawe czy Jake też ma takiego pecha i trafił na takiego nauczyciela. On jest przyzwyczajony, bo to nasz surowy tatuś pomógł mu z fajtłapy stać się tym, kim jest teraz, czyli fajnym i silnym chłopakiem. Boje się, że ze mnie dla rozrywki postanowi zrobić zapaśniczkę.

W ekspresowym tempie znalazłam się przy Rozalii, która stała razem z chłopakami przy swojej szafce i o czymś dyskutowali. Nie to żeby mnie to nie interesowało, ale teraz mamy duży problem, a przynajmniej dla mnie on taki jest.

M: Roza mamy problem - dopadłam ją i postawiłam twarzą do mnie.

R: Eee.. Cześć? - Zrobiła głupią minę, a ja jedynie zrezygnowana westchnęłam. Znam tą sztuczkę. Zaraz zacznie gadać jak połamana i jednocześnie co drugie zdanie będzie brzmiało logicznie i nawet będzie zgodne z prawdą. Czasem to jest zabawne, ale nie ma na to czasu.

K: Powiedz wujkowi co Cie trapi - nagle objął mnie ramieniem. A temu co? Humorki jak u kobiety w ciąży? Nie tak dawno temu był zły, a teraz co? To przez pogadankę z nauczycielem?

M: Mam dzisiaj bardzo ciekawy dzień. Nie ma na co narzekać - powiedziałam z ironią - Dosyć, że rano zostałam zaatakowana przez tą blondi, później ty miałeś wonty to jeszcze ojciec się przyjebał - warknęłam zła i uderzyłam pięścią w drzwiczki od szafki Rozalii przez co głośno się zatrzasnęły, a dziewczyna w ostatniej chwili odskoczyła.

K: Nie tak agresywnie mała - zaśmiał się. - Co Ci zrobił tatuś?

M: Może nie jest jeszcze tego w pełni świadomy, ale uprzykrzy mi życie. 

L: Nie może być tak źle.

M: Bo to katastrofa - jęknęłam i wyrwałam się od Kastiela, aby następnie złapać Lysandra za frak i z powagą spojrzeć mu w oczy - To katastrofa! On tu uczy! - Powiedziałam poważnym tonem, a widząc wystraszoną minę białowłosego puściłam go i odsunęłam się kilka kroków. - Przepraszam. To z nerw. Wybacz - uśmiechnęłam się lekko do całego czerwonego na twarzy chłopaka.

L: N-Nic nie szkodzi, ale na przyszłość. Staraj się panować nad emocjami - powiedział i lekko się zaśmiał, a ten uroczy róż z jego twarzy zaczął schodzić.

R: Będzie jej potrzebny do tego jakiś specjalista, ale zobaczę co da się zrobić - powiedziała żartobliwie, a ja zgromiłam ją wzrokiem. - Dobra, już się zamykam, a ty powiedz o co chodzi z moim cudownym wujkiem - posłała mi jeden ze swoich firmowych uśmiechów. Westchnęłam i zaczęłam opowiadać.

M: Jak już wspominałam, uczy tu. Nie wiem czy pamiętasz, ale on z wykształcenia nie jest nauczycielem, a dodatkowo jego zawód był bardziej... Agresywny - spojrzałam wymownie na Rozalię, ale chyba nie zrozumiała o co mi chodzi bo zrobiła głupią minę. - Dobra. Lekcje będą bardzo trudne, a skoro zapomniałaś to przekonasz się na własnej skórze. - Powiedziałam i zaczęłam się cofać.

K: Ej! Zaczekaj - złapał mnie za ramię i pociągnął tak, że prawie wleciałam na Rozalię - Jej nie musisz uświadamiać, ale ja się chętnie dowiem - uśmiechnął się cwaniacko.

M: Dobra, bo potem będziecie mieli pretensje, że was nie uprzedziłam. Mój ojciec jest nowym nauczycielem w-fu.

K: Yyy.. I co w związku z tym? - Spojrzał jak na kretynkę, a gdy już miałam się odezwać uprzedziła mnie Rozalia.

R: Kurka, już pamiętam. Błagam powiedz, że to nie jest nowy nauczyciel, który przejmuje naszą klasę z rąk Brolley'a .

M: Nie wiem kto to ten Brolley, ale teraz wuefista nazywa się Evans i jest moim ojcem oraz.. - tu mi przerwano.

K: Cały czas to powtarzasz - warknął. - Przejdź do rzeczy, bo zaraz się przerwa kończy i trzeba będzie błagać tatusia o wybaczenie.

R: Jej ojciec był w siłach specjalnych.

L: C-Co? - Odezwał się bardzo nie elegancko Lysander i aż dostał ciekawych kolorów na twarzy - Przepraszam, ale o jakich siłach specjalnych mowa?

M: Bodajże antyterroryści, ale nie wiem dokładnie - wzruszyłam ramionami. - Trzyma się zasad i wymaga tego od innych. W domu nie jest źle, ale jako nauczyciel bywa trudny. Z tego co mówił to dyrektorka dała mu tutaj również opiekę nad klubem koszykówki, lekkoatletyki oraz piłki nożnej. Współczuję im, ale i sama ubolewam nad naszą klasą. To będzie obóz przetrwania. - Powiedziałam i rozejrzałam się po nastolatkach. Początkowe przestraszone miny zniknęły, ale chłopcy nad czymś myśleli. - Co jest?

K: Pewnie będę musiał odejść od koszykarzy, bo raczej go nie zdzierżę jak będzie taki straszny - wytłumaczył.

L: Nie może być taki zły - spojrzał na mnie z nadzieją.

M: Z tego co mówił mi mój chłopak to jak miał zły humor to ich katował, a już zwłaszcza po przegranym meczu. Z jednej strony to jest dobre bo się motywują do wygranej, ale mieli przesrane.

R: Ten Twój chłopak to ciota. Jest strasznie delikatny - prychnęła.

M: Ej! To, że nie ma jednego, to nie jego wina - oburzyłam się.

R: Ciekawe czyja? Takie rzeczy nie biorą się znikąd - ruszyła ku wyjściu, a my razem z nią.

M: To choroba, która w jego rodzinie jest dziedziczna. Nawet sobie nie wyobrażasz co przechodził po operacji. Cały czas z nim byłam i widziałam jak prawie płakał - zaczęłam tłumaczyć tak aby chłopaki zrozumieli jak najmniej, ale chyba kiepsko mi wyszło, bo Kastiel na dziedzińcu wybuchł śmiechem.

K: Hahaha! Chcesz powiedzieć, że Twój facet niema kanarka?! - Śmiał się, a ja w ostatniej chwili zasłoniłam mu usta dłonią. Co było trudne porównując nasze wzrosty więc chłopak musiał się schylić.

M: Przymknij się jasne - warknęłam na niego, a gdy ruszył twierdząco głową puściłam go. Nadal się śmiał, ale nie gadał tych bzdur. - I do twojej informacji to ma. Brakuje mu tylko jednego, bo w jego rodzinie jest dziedziczna pewna choroba i musieli mu wyciąć - powiedziałam obojętnie mijając go i wchodząc na salę gimnastyczną, a za mną Roza i na końcu chłopaki. Mam nadzieję, że zrozumiał przekaz i nie będę musiała mu więcej tłumaczyć.

Po przekroczeniu progu sali rozejrzałam się nerwowo. Gdy dostrzegłam ojca uśmiechnął się tylko do mnie lekko i poszedł do składziku. Wrócił równo z dzwonkiem i oznajmił, że dzisiaj nie musimy się przebierać. Ogromny kamień spadł mi z serca i spojrzałam zadowolona na Rozę, która puściła mi oczko. Może tatuś się zlituje nad naszą klasą, ta marzenia. On teraz będzie milutki i wspaniały, a na następnej lekcji zafunduje nam ćwiczenia z piłką lekarską lub coś gorszego.

Usiedliśmy w ostatnim rzędzie na ławkach i czekaliśmy na piekło. Siedziałam pomiędzy Rozalią i Kastielem, a Lysander obok czerwonowłosego. Po chwili na salę weszły trzy dziewczyny, a wśród nich blondynka, która ma coś do mnie. Przystanęła na chwilę, rozejrzała się i ruszyła w naszym kierunku. Stanęła tuż przy nas i spojrzała jakby na coś czekała.

K: Czego chcesz blondi? - Warknął Kastiel.

A: Spokojnie Kassi, ja do tej nie wychowanej dziewuchy - puściła mu oczko. - Nie wiem czy wiesz, ale to moje miejsce więc spadaj- była strasznie pewna siebie, na co tylko prychnęłam.

K: Spadaj stąd Blade, bo cień mi robisz - machnął na nią ręką, a ona jak potulny piesek odeszła.

M: Chwila, moment - ocknęłam się - Blade? - Spojrzałam na Rozalię, która miała nie tęgą minę. Chyba mi nie powiecie, że ta lalunia to.. - Roza wytłumacz mi to. - Spuściła wzrok.

R: Nie chciałam Ci mówić - szepnęła. Fakt, ojciec  zaczął sprawdzać obecność. - Po Twoim wyjeździe bardzo się zmieniła i zaczęła zadawać z Lee i Charlotte. Nawet nie wiesz co przez nią przeżyłam.

M: Dobra rozumiem. Pogadamy o tym kiedy indziej - westchnęłam i odwróciłam głowę. Widziałam jak chłopcy przyglądali się nam z dziwnymi minami. Nic nie rozumieli, ale nie będę tego teraz i tu tłumaczyć. Najwyżej potem jak będą chcieli.

Reszta lekcji z moim ojcem, jak i pozostałe zajęcia minęły spokojnie. Ponieważ chłopaki byli ciekawi o co chodzi z Amber, głównie czerwonowłosy ciągle wypytywał, to opowiedziałam nie wdając się w duże szczegóły. Lysander przyjął to spokojnie, bez zbędnych komentarzy, ale Kastiel prawie zawału dostał, gdy usłyszał, że przyjaźniłam się z tą blondynką. No cóż, bywa i niestety czasu nie cofnę, a i tak nie chciałabym usuwać wspomnień związanych z całą naszą trójką. Wychodząc ze szkoły zobaczyłam plakat. Okazało się, że w szkole szykuje się bal maskowy z okazji nadchodzących walentynek. Nie lubię szkolnych imprez i mam nadzieję, że nie jest on obowiązkowy. Już widzę siebie w tłumie, zapewne już coś szykujących nastolatków z.. Nie, nie myśl o tym. PO prostu nie pójdziesz i nie będzie problemu.

Do domu wracałam w towarzystwie mojej kuzynki oraz Kastiela i Lysandra. Szliśmy w ciszy, a ja postanowiłam zapytać o szykujące się wydarzenie.

M: Ten bal, który się szykuje jest obowiązkowy, czy będę mogła zostać w domu? - Zapytałam zerkając lekko w bok na moich towarzyszy. 

R: Bal? - Na początku chyba nie wiedziała o co mi chodzi, ale szybko jej to przeszło - Dla Ciebie tak. Nie pozwolę Ci tego opuścić, to idealna okazja żebyś lepiej poznała resztę klasy.

M: Będą inne, a ja tak bardzo nie chcę - jęknęłam. - Nigdzie nie pójdę i nikt mnie do tego nie zmusi - powiedziałam i usłyszałam śmiech Kastiela. - Coś śmiesznego zobaczyłeś, że rżysz jak koń? - Spojrzałam na niego z uniesioną brwią, a ten nadal się chichrał. 

K: Myślałem, że lepiej znasz Rozalię - prychnął gdy się uspokoił. - Przecież ona Cię do tego zmusi.

R: Ej! Nie jestem przecież potworem - oburzyła się. - Z resztą jak nie ja ją tam zaciągnę to ktoś kto ją zaprosi, a założę się, że będą chętni - puściła mi oczko już spokojniejsza.

M: Śmieszna jesteś, a nawet gdyby to nici z ich planów. przypominam Ci, że mam chłopaka, a po za tym nie chcę uczestniczyć w tej zabawie.

R: Ten Twój chłoptaś to ciota i kretyn. Miał przyjechać, nie przyjechał. Dodatkowo nie dzwoni. Dzwonił? - Zapytała oburzona. 

M: Roza, to wszystko nie jest takie piękne i idealne jak się wydaje. To zawiązek na odległość więc czasem może być trudno. Niestety - odpowiedziałam cicho i postanowiłam wrócić do tematu. - A na ten bal nie chcę iść głównie z powodu tego, co na sto procent będzie po nim - mruknęłam.

K: Domyślna jesteś - zaśmiał się - Taką masz słabą głowę, że nie chcesz?

M: Nie, ale jak już mnie weźmie to robię różne głupoty. Raz z chłopakami zaszaleliśmy i każdy chciał sam wracać do domu. Nie wiem jak to się stało, ale włamałam się do czyjegoś domu i położyłam spać z chłopakiem, który leżał w swoim pokoju i łóżku. Na szczęście okazało się, że wparowałam do domu Kevina i nie było żadnych problemów, a jedynie długi czas mi to wypominali - wyznałam. Nie zdziwił mnie kolejny śmiech Kastiela i rozbawienie na twarzach białowłosych. Co temu burakowi tak wesoło ostatnio?

K: Niezły odjazd. chętnie to zobaczę - powiedział gdy już się uspokoił.

M: Nie mam zamiaru się ośmieszać. Nigdy nie wiadomo co mi odwali.

L: Bez przesady. Do balu jeszcze dużo czasu, możesz zmienić zdanie - odezwał się i po tym właściwie skończyliśmy temat. Rozdzieliśmy się i każdy poszedł w swoim kierunku. Gdy tylko przekroczyłam próg domu zjadłam szybki obiad i zrobiłam szybko zadane lekcje, których nie było dużo. Po wszystkim postanowiłam odwiedzić dawno nie odwiedzanego fanpage'a Xeny. Jak zwykle było mnóstwo wiadomości od ludzi, którzy chcieli z nią, a właściwie ze mną pogadać, ale ja odpisywałam głównie jednej osobie. Nikogo nie dyskryminuję, ale jak widzę pierwszą wiadomość typu "Kocham Cię. C o tam u Ciebie?" to nie odpisuję. Z taką osobą nie porozmawiam normalnie, bo będzie tylko ciągle wychwalać. Ostatnio znalazła się osoba normalna, że tak powiem. Wiem, iż to chłopak i jest w moim wieku, ale nic więcej, bo z tego co mi zdradził to założył to koto specjalnie żeby móc do mnie pisać anonimowo. Nazywam go "tajemniczym Gostkiem", bo nawet imienia mi nie chciał podać. Mimo to  fajnie mi się z nim pisze i wie o mnie całkiem sporo. On opowiadał mi trochę o sobie, a ja mu o mnie. Nigdy nie wspomniałam o swoich danych czy coś, ale wie bardzo dużo. Piszemy tak długo, że zdążyliśmy się zaprzyjaźnić i sobie doradzamy. Jak zawsze napisał gdy tylko weszłam.

TG: Doberek ;)
       Jak nowa szkoła?

M: Siemanko ;D
      Nie jest źle, chociaż kolorowo też nie..

Szybko odpisałam.

TG: Coś poważnego, czy to typowe wybrzydzanie kobiety? xd

M: Coś mi sugerujesz? ;/
      Po prostu zapowiada się ciekawie...

W skrócie opowiedziałam co działo się przez ostatnie dni. Nie zapomniałam wspomnieć o zbliżającym się balu, bo przecież to była jedna z tych dosyć nie chcianych rzeczy.

TG: Powinnaś iść. Będziesz się tam dobrze bawić. ;)

M: Tssaa.. Nie chcę i nie lubię takich zbiorowisk :/

TG: Przesadzasz. Mogę iść z tobą jeśli chcesz :D

M: Teraz to mnie rozbawiłeś xd
      Niby jak ty to chcesz zrobić? Przecież my się nie znamy, a po za tym nie chcę zdradzać swojej           tożsamości.. 

TG: Spokojna Twoja rozczochrana ;)
       Kiedyś mówiłaś mi nazwę miasta. To nie daleko, a właściwie to samo, bo mieszkam na                        przedmieściu. Chętnie wpadnę ^^
      Po za tym to bal MASKOWY! XD

M: I ty mi to dopiero mówisz?! XD
      Nie jestem taka głupia -.-
     Jeśli Ci się chce, ale nie uśmiecha mi się to wszystko..

TG: Boisz się, że Cie wydam jak się czegoś dowiem? 
     
M: A byłbyś do tego zdolny? 

TG: Nie po to zakładałem kolejne konto żeby z tobą popisać..
       Nawet jakbym dotarł pod Twój adres albo poznał nazwisko to nic bym z tym nie zrobił.. :3
      To co? Uczynisz mi ten zaszczyt i będę mógł Ci towarzyszyć w trakcie tegoż balu? ;*

M: Wybacz nie chciałam Cię urazić :'(
       Ehh.. Wiesz, że Cie uwielbiam? xd
       Dobrze mój ty królewiczu. Zgadzam się ;)

Sama nie wierzę w to co piszę. Mam nadzieję, że tego nie pożałuję, ale mam do niego zaufanie.

TG: SERIO?! O.O
       Nawet nie wiesz jak się cieszę :D

M: Chyba się domyślam xd

TG: Jak się rozpoznamy i gdzie? 

M: Ehh... Nie mam żadnego pomysłu :(

TG: A ja chyba mam już idealną maskę. To po niej mnie poznasz xd
       Będzie zakrywała mi całą głowę włącznie z włosami ^^

M: Ahaa... xd
     Jeśli chodzi o to drugie, to mogę Ci podesłać adres szkoły i tam byś na mnie czekał, ale jeszcze            dużo czasu  i nie ma co się nad tym głowić..

TG: Racja, ale już nie mogę się doczekać xd

M: Heh.. Dobra a spadam. Do następnego ;)

TG: Pa ;)

A więc idę na ten zasrany bal. Kto by pomyślał, że tak zaryzykuję. Mam nadzieję, że tego nie pożałuję. Muszę skombinować jakąś suknię i maskę, bo niestety szybko zleci mi ten czas. Dobra. Jutro na bank tego pożałuję, ale muszę zadzwonić do eksperta..

*               *               *

M: Roza jest sprawa, ale błagam nie piszcz mi do słuchawki - powiedziałam gdy tylko odebrała. Dość długo szukałam telefonu, bo zapomniałam gdzie go położyłam i jestem nadal trochę zdenerwowana jak zawsze gdy czegoś pilnie szukam.

R: Też się cieszę, że Cię słyszę. Co jest?

M: Potrzebuję kreacji na ten przeklęty bal, bo z kimś idę - powiedziałam zrezygnowana i nie do końca chyba wyraźnie.

R: Jeśli mam dobrze rozumieć, to ktoś Cię zaprosił, tak? Jeny, bombowo! Musisz mi wszystko opowiedzieć! Kto to i kiedy?! - Początkowo niepewny ton zmienił się w pisk, którego nie chciałam.

M: Spokojnie. Wszystko Ci opowiem, ale błagam nie piszcz. Zobaczymy się jutro i wszystko będziesz wiedziała - westchnęłam.

R: Dobra, to bądź w szkole sporo wcześniej i pogadamy. Na zakupy się umówimy w szkole.

M: Spoko. To do jutra.

R: Papatki - zaćwierkotała, a ja jedynie się zaśmiałam i już miałam się rozłączać, gdy usłyszałam jej wesoły komentarz. - Haha.. Leo nie uwierzysz! Jednak idzie.. - chyba zapomniała się rozłączyć. Heh.. Ja to zrobiłam i zaraz zeszłam na dół do kuchni, w której zobaczyłam zadziwiający widok. Brata mi podmienili, to jest pewne. Inaczej by nie stał uśmiechnięty w kuchni i by nie gotował. 

M: Odbiło Ci? - Stanęłam obok niego i przyglądałam się co robi.

J: Hmm? - Zerknął na mnie z ukosa, aby nie spalić jajecznicy. - Wszystko w porządku, po prostu zgłodniałem. Chcesz trochę? - Zapytał.

M: Daj, zobaczymy co Ci z tego wyszło - zaśmiałam się i usiadłam czekając a posiłek. po chwili stanął przede mną talerz pachnącego jedzenia. Jake usiadł obok i zsynchronizowani razem wzięliśmy do ust pierwszy kęs. dyby nie fakt, że mam jedzenie w ustach kopara by mi opadła. Jak na zwykłą jajecznicę to jest boska. Czego na tam dodał?

J: Smakuje? - Spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy. On już wie, że mi smakuje, jego mina i moje milczenie to zdradziły. Kiwnęłam tylko twierdząco głową.

M: Czego tam dodałeś? - Wzięłam do ust kolejnego kęsa.

J: Tajemnica wagi państwowej, ale może kiedyś się dowiesz - puścił mi oczko i zajął się swoim talerzem.

M: w takim razie od teraz robisz mi ją rano na śniadania - powiedziałam, a ten natychmiast się wyprostował i z widelcem w ostach spojrzał na mnie. - No co? Sam tego chciałeś - zaśmiałam się.

J: W co ja się kurna wpakowałem - jęknął i odłożywszy widelec dramatycznie schował twarz w dłoniach. W tym samym momencie do domu wszedł tata i widząc nas razem w kuchni uśmiechnął się szeroko.

T: Witam moją rodzinkę - podszedł do mnie i jak miewał w zwyczaju cmoknął mnie w czoło, a Jake'a poczochrał po głowie. - Co zajadacie?

M: Syna Ci podmienili i zrobił pyszną jajecznicę - nabrałam trochę na widelec i wystawiłam w kierunku ojca. Mężczyzna spróbował i wytrzeszczył oczy. - Dobra, nie?

T: Gdzieś ty ukrywał ten talent? - Zapytał rozbawiony. Braciszek tylko wzruszył ramionami.

M: Ja wiem. Pod leniem - powiedziałam, a ojciec wybuchł śmiechem. Jake z początku był naburmuszony, ale szybko mu przeszło i resztę naszej kolacji spędziliśmy w wesołej atmosferze.
______________________________________________________________________________

Wreszcie napisałam. Ufff.. Cały czas coś. Najpierw zwyczajnie nie mogłam się za to zabrać, bo nie miałam weny na to opowiadanie, a potem te przeklęte nominacje (co mi jeszcze jedna została -.-). Ma nadzieję, że wyszło mi jako tako i następny będzie szybciej niż ten ;)

Ps. W ankiecie po prawo widzę walkę pomiędzy Lysem i Kasem. Mogę dać coś takiego do opowiadania, ale prosiłabym tych co nie głosowali o wybranie kogoś. To by mi pomogło w obmyślaniu dalszej fabuły. Dziękuję ;3
Daughter Shadow pomoz mi odnalezc milosc