Kolejna przepłakana noc. Kolejna rozpacz przez rozterkę związaną z jej uczuciami. Ile można się tak karać? Przecież to okrutne. Nie powinna dalej udawać, kłamać, a zwłaszcza ranić. Bo rani siebie i tego nic nie winnego chłopaka. Mówi mu i innym, że go kocha, a tak naprawdę to pstek kłamstw. Jej serce wybrało kogoś innego, ale ta osoba jej nie zrozumie. Oczywiście dawała znaki, zdarzało się, że flirtowała, ale wszystko na marne skoro jej miłość woli kogoś innego. Dzisiaj musi to zrobić. Musi się przyznać co czuje i do kogo, a jej pierwszym celem będzie właśnie ta osoba. Woli nie iść do nic nieświadomego chłopaka i nie zrywać puki nie zostanie odrzucona. Ma resztki nadziei i chce aby jej miłość ją zaakceptowała, a może nawet i ona odwzajemnia jej uczucia.
* * *
Białowłosa jak nigdy śpieszyła się na autobus aby zdążyć do szkoły długo przed dzwonkiem. Musi to załatwić teraz inaczej stchórzy i minie kolejna noc na łzach. Jak na złość żółty pojazd spóźnił się pięć minut. Roztrzęsiona szybko weszła do środka, ale nie siadała jak zwykle tylko stała przy drzwiach aby potem szybko wybiec z pojazdu. Ręce jej się trzęsły, a serce biło z zawrotną prędkością. Musi działać póki ma odwagę. Boi się jednak, że nie zdąży i będzie musiała wymyślić sposób aby odciągnąć swój cel od rozmowy z kimś, a to odbierze jej pewność siebie i zacznie udawać jak zwykle szczęśliwą Rozalię. Czasem się dziwi, że rodzice nie widzą jej gwałtownych zmian nastroju. Przecież to nie jest normalne, że teraz się śmieje, a za pięć minut płacze. Nie będzie im na razie nic mówić, póki nie upora się ze swoimi problemami. Jest pewna, że by jej nie zrozumieli.
Autobus się zatrzymał przy szkole, a ona wyparowała z niego jak burza. Dopiero w pobliżu bramy zorientowała się, że biegnie dlatego gwałtownie się zatrzymała i poprawiła potargane włosy i roztrzepaną sukienkę. Do lekcji jeszcze dobra godzina dlatego w autobusie były same starsze panie idące z samego rana na zakupy, a na dziedzińcu szkolnym było pusto. Wolniejszym już krokiem szła w kierunku wejścia. Czuła jakby serce miało jej zaraz wyskoczyć z piersi. Gdy tylko przekroczyła próg stanęła. Jej cel właśnie chciał otworzyć szafkę. Szybko znalazła się obok i wymusiła uśmiech, którym obdarowała towarzysza.
- Hejoszka. Jak życie? - Zapytała. Gdyby się nie znała to powiedziałaby, że nie ma w niej nic dziwnego, ale w rzeczywistości jest świetną aktorką. Czasem sama się sobie dziwi.
- Hej. Jest dobrze. Co robisz tak wcześnie w szkole? - Ehh.. Mogła się spodziewać tego pytania.
- J-Ja.. Możemy pogadać? Tylko wiesz.. Wolałabym gdzieś w ustronnym miejscu - wyjąkała, lekko dziwiąc się, że jej odwaga nagle uleciała gdy tylko spojrzała na te piękne zielone oczy.
- Spoko. Wnioskuję, że to coś poważnego, więc chodźmy do piwnicy - ta propozycja była idealna. Rzadko kto tam chodzi, a dzięki ciszy jaka tam panuje wszystko będzie słyszała idealnie. Jest pewna, że któreś z nich nie będzie mogło nic powiedzieć po tym jak Roza wyzna to co od tak dawna ją rani.
Autobus się zatrzymał przy szkole, a ona wyparowała z niego jak burza. Dopiero w pobliżu bramy zorientowała się, że biegnie dlatego gwałtownie się zatrzymała i poprawiła potargane włosy i roztrzepaną sukienkę. Do lekcji jeszcze dobra godzina dlatego w autobusie były same starsze panie idące z samego rana na zakupy, a na dziedzińcu szkolnym było pusto. Wolniejszym już krokiem szła w kierunku wejścia. Czuła jakby serce miało jej zaraz wyskoczyć z piersi. Gdy tylko przekroczyła próg stanęła. Jej cel właśnie chciał otworzyć szafkę. Szybko znalazła się obok i wymusiła uśmiech, którym obdarowała towarzysza.
- Hejoszka. Jak życie? - Zapytała. Gdyby się nie znała to powiedziałaby, że nie ma w niej nic dziwnego, ale w rzeczywistości jest świetną aktorką. Czasem sama się sobie dziwi.
- Hej. Jest dobrze. Co robisz tak wcześnie w szkole? - Ehh.. Mogła się spodziewać tego pytania.
- J-Ja.. Możemy pogadać? Tylko wiesz.. Wolałabym gdzieś w ustronnym miejscu - wyjąkała, lekko dziwiąc się, że jej odwaga nagle uleciała gdy tylko spojrzała na te piękne zielone oczy.
- Spoko. Wnioskuję, że to coś poważnego, więc chodźmy do piwnicy - ta propozycja była idealna. Rzadko kto tam chodzi, a dzięki ciszy jaka tam panuje wszystko będzie słyszała idealnie. Jest pewna, że któreś z nich nie będzie mogło nic powiedzieć po tym jak Roza wyzna to co od tak dawna ją rani.
* * *
Będąc w piwnicy usiadła na kanapie i o to samo prosiła swojego towarzysza. Patrząc w te zielone oczy, bała się, że zniszczy życie komuś innemu niż sobie. Jednak nie wytrzyma dłużej tego bólu w sercu. Teraz nie może się poddać.
- Chodzi o to, że to jest strasznie zagmatwane - zaczęła. - Czułaś kiedyś, że okłamujesz samą siebie i wszystkich dookoła? - Zapytała, a Sucrette spojrzała na nią zdziwiona.
- Co się stało Roza? - Usiadła twarzą do niej i wzięła jej dłonie w swoje, przez co białowłosą przeszedł dreszcz.
- Zawsze powtarzałam, że uwielbiam Leo, prawda? - Zapytała, ale nie oczekiwała na odpowiedzi. Spuściła głowę w dół patrząc na ich złączone ręce i coraz bardziej drżącym głosem kontynuowała. - Mówiłam, ale nie jest to prawdą. W każdym bądź razie, nie całą. Uwielbiam go jako przyjaciela, ale jeśli chodzi o moje uczucia do niego.. Ich nie ma - łzy zaczęły spływać po jej policzkach. - Ja go nie kocham. Dodatkowo boję się mu to powiedzieć - rozpłakała się na dobre.
- Spokojnie. Jestem pewna, że jakoś to zniesie. W każdym bądź razie nie jesteś niczemu winna - próbowała ją pocieszyć i uścisnęła mocniej jej dłonie. Nie wiedziała o co tamtej dokładnie chodzi, ale to jej przyjaciółka i nie chciała widzieć jej zalanej łzami.
- To jeszcze nie wszystko - zabrała jedną dłoń by otrzeć łzy, a potem spojrzała na brązowowłosą. Jak zareaguje na to co zaraz usłyszy? To pytanie nie dawało jej spokoju. Szczerze się bała, ale po wzięciu głębokiego oddechu kontynuowała. - Najgorsze jest w tym wszystkim, że moje serce bije dla kogoś innego. Głupie nie? - Zaśmiała się sama z siebie, a tak naprawdę była zrozpaczona. - Odkąd ta osoba pojawiła się w moim życiu nie mogę przestać o niej myśleć i płaczę w nocy. Najgorsze jest to, że jakiekolwiek moje znaki, które posyłam nie są zauważalne. Gdy widzę, że ona, moja miłość rozmawia z kimś innym, śmieje się, czy ktoś ją przytula.. Ja cierpię.. Nigdy bym się nie spodziewała, że poczuję coś tak mocnego do.. Kogoś o kim nigdy bym w ten sposób nie pomyślała.. - Głowę miała znowu spuszczoną w dół. Krążąc wokół imienia, nic nie zdziałasz - mówił jej głosik w głowie, ale ona inaczej nie potrafiła. Po prostu boi się tego, boi się siebie, a zwłaszcza tego co może zaraz usłyszeć jeżeli przejdzie do sedna.
- Roza - usłyszała cichy głos, a potem poczuła dłoń na podbródku i po chwili ujrzała piękne zielone oczy, które tak uwielbia. - Przyjaźnimy się i możesz mi powiedzieć wszystko, ale rozumiem, że nie chcesz więc.. - Tutaj urwała bo nie wiedziała co powiedzieć, a białowłosa wykorzystała moment i rzuciła się w jej ramiona głośno szlochając.
- Kocham Cię Su - powiedziała wtulając się w pachnące jabłkami włosy dziewczyny. W tych słowach było tyle prawdy i tyle bólu. Wie, ze przyjaciółka pewnie zrozumiała to inaczej, ale nie winiła jej za to. Przecież wszystkie przyjaciółki wyznają sobie miłość. Tylko, że Rozalia kochała ją inaczej. Kochała ją tak jak mówiła, że kocha Leo.
- Ja Ciebie też, ale proszę nie płacz już - tak jak myślała. Dziewczyna nie odczytała jej myśli, ale.. Czy to dobrze? Nie. Zdecydowanie, nie. Gdy Rozalia położy się dzisiaj w łóżku znowu wybuchnie płaczem i będzie się obwiniać, bo bała się to powiedzieć. Nie. Ona nie chce znowu płakać. Odsunęła się od dziewczyny i spojrzała jej w oczy.
- Nic nie zrozumiesz - szepnęła po czym złapała twarz dziewczyny w dłonie i wbiła jej się w usta. Czuła, że zszokowała Su, która chciała ją odepchnąć, ale ona nie chciała przestać. Łzy spływały po jej policzkach, a białowłosa napierała na nią coraz bardziej. Brunetka stawiała opór, bała się, ale pod wpływem przyjaciółki przestała. Rozalia nie i ze świadomością, że może właśnie niszczyć przyjaźń pogłębiła pocałunek. Zaskoczyło ją jednak tylko jedno. Gdy niemal wepchnęła język Sucrette do gardła tamta go oddała i połączyły się w namiętnym tańcu, który dla cierpiącej dziewczyny zadziałał jak lek. Serce biło jej jak oszalałe, ale nie ze strachu. Po prostu cieszyła się z tej chwili.
- Chodzi o to, że to jest strasznie zagmatwane - zaczęła. - Czułaś kiedyś, że okłamujesz samą siebie i wszystkich dookoła? - Zapytała, a Sucrette spojrzała na nią zdziwiona.
- Co się stało Roza? - Usiadła twarzą do niej i wzięła jej dłonie w swoje, przez co białowłosą przeszedł dreszcz.
- Zawsze powtarzałam, że uwielbiam Leo, prawda? - Zapytała, ale nie oczekiwała na odpowiedzi. Spuściła głowę w dół patrząc na ich złączone ręce i coraz bardziej drżącym głosem kontynuowała. - Mówiłam, ale nie jest to prawdą. W każdym bądź razie, nie całą. Uwielbiam go jako przyjaciela, ale jeśli chodzi o moje uczucia do niego.. Ich nie ma - łzy zaczęły spływać po jej policzkach. - Ja go nie kocham. Dodatkowo boję się mu to powiedzieć - rozpłakała się na dobre.
- Spokojnie. Jestem pewna, że jakoś to zniesie. W każdym bądź razie nie jesteś niczemu winna - próbowała ją pocieszyć i uścisnęła mocniej jej dłonie. Nie wiedziała o co tamtej dokładnie chodzi, ale to jej przyjaciółka i nie chciała widzieć jej zalanej łzami.
- To jeszcze nie wszystko - zabrała jedną dłoń by otrzeć łzy, a potem spojrzała na brązowowłosą. Jak zareaguje na to co zaraz usłyszy? To pytanie nie dawało jej spokoju. Szczerze się bała, ale po wzięciu głębokiego oddechu kontynuowała. - Najgorsze jest w tym wszystkim, że moje serce bije dla kogoś innego. Głupie nie? - Zaśmiała się sama z siebie, a tak naprawdę była zrozpaczona. - Odkąd ta osoba pojawiła się w moim życiu nie mogę przestać o niej myśleć i płaczę w nocy. Najgorsze jest to, że jakiekolwiek moje znaki, które posyłam nie są zauważalne. Gdy widzę, że ona, moja miłość rozmawia z kimś innym, śmieje się, czy ktoś ją przytula.. Ja cierpię.. Nigdy bym się nie spodziewała, że poczuję coś tak mocnego do.. Kogoś o kim nigdy bym w ten sposób nie pomyślała.. - Głowę miała znowu spuszczoną w dół. Krążąc wokół imienia, nic nie zdziałasz - mówił jej głosik w głowie, ale ona inaczej nie potrafiła. Po prostu boi się tego, boi się siebie, a zwłaszcza tego co może zaraz usłyszeć jeżeli przejdzie do sedna.
- Roza - usłyszała cichy głos, a potem poczuła dłoń na podbródku i po chwili ujrzała piękne zielone oczy, które tak uwielbia. - Przyjaźnimy się i możesz mi powiedzieć wszystko, ale rozumiem, że nie chcesz więc.. - Tutaj urwała bo nie wiedziała co powiedzieć, a białowłosa wykorzystała moment i rzuciła się w jej ramiona głośno szlochając.
- Kocham Cię Su - powiedziała wtulając się w pachnące jabłkami włosy dziewczyny. W tych słowach było tyle prawdy i tyle bólu. Wie, ze przyjaciółka pewnie zrozumiała to inaczej, ale nie winiła jej za to. Przecież wszystkie przyjaciółki wyznają sobie miłość. Tylko, że Rozalia kochała ją inaczej. Kochała ją tak jak mówiła, że kocha Leo.
- Ja Ciebie też, ale proszę nie płacz już - tak jak myślała. Dziewczyna nie odczytała jej myśli, ale.. Czy to dobrze? Nie. Zdecydowanie, nie. Gdy Rozalia położy się dzisiaj w łóżku znowu wybuchnie płaczem i będzie się obwiniać, bo bała się to powiedzieć. Nie. Ona nie chce znowu płakać. Odsunęła się od dziewczyny i spojrzała jej w oczy.
- Nic nie zrozumiesz - szepnęła po czym złapała twarz dziewczyny w dłonie i wbiła jej się w usta. Czuła, że zszokowała Su, która chciała ją odepchnąć, ale ona nie chciała przestać. Łzy spływały po jej policzkach, a białowłosa napierała na nią coraz bardziej. Brunetka stawiała opór, bała się, ale pod wpływem przyjaciółki przestała. Rozalia nie i ze świadomością, że może właśnie niszczyć przyjaźń pogłębiła pocałunek. Zaskoczyło ją jednak tylko jedno. Gdy niemal wepchnęła język Sucrette do gardła tamta go oddała i połączyły się w namiętnym tańcu, który dla cierpiącej dziewczyny zadziałał jak lek. Serce biło jej jak oszalałe, ale nie ze strachu. Po prostu cieszyła się z tej chwili.
__________________________________________________
Na początek..
Żyję!
Co myślicie o tym shocie? Proszę szczere opinie. Napisałam go kiedyś i w końcu został wrzucony. Zakończenie jest jakie jest dlatego, kto wie, może nawet pokuszę się na pisanie kontynuacji. To już zależy od was.
Na blogu pojawił się szablon wykonany przez miszczowską Olkę, której dziękuję z całego serducha ;*
Jeżeli pojawią się jakieś (a nie powinny) problemy z czytelnością czy coś takiego to proszę abyście zgłaszali mi to w spamie. Będę wdzięczna.
Ostatnia sprawą jest, a właściwie są następne rozdziały. Ja naprawdę robię co mogę, ale wiadomo. Jak są chęci to nie można, bo coś tam a jak można i się nawet otworzy blogera to w głowie panuje kompletna pustka. Tak więc nie będę podawała terminu, ale jedno jest pewne. Rozdział musi się pojawić.
To tyle.
Mam nadzieję, że ktoś jeszcze tu zagląda i czeka.
Pozdrawiam ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz