niedziela, 13 lipca 2014

"Roxy" cz.6

Godzina 10:00. Mój budzik dzwoni i nie daje mi spać. Z wielkim trudem wylazłam z łóżka i wykonałam codzienną toaletę. Muszę się wystroić,mam dwie godziny zanim wpadnie Shon. Zanim jednak to zrobiłam zjadłam na śniadanie miseczkę płatków czekoladowych.

Po śniadaniu wyjęłam z szafy glany,czarną skórę i spodnie oraz biała,dłuższa,ścięta pod koniec ukośnie bluzkę z nadrukiem.

Musze jeszcze uszykować swój stojący w garażu motocykl.

 Ja i Shon mamy ten sam model tylko ja mam czarną a on czerwono-białą HONDĘ CBR1000RR FIRETABLE,umyłam ją i pojechałam zatankować do pełna.

Gdy wróciłam do domu była 11:30,a o 12 ma być Shon. Chciałam pogadać z Kevinem,ale nigdzie go nie ma. Jestem ciekawa jego niespodzianki.

Poszłam do pokoju,ubrałam się i umalowałam. Teraz siedzę w salonie i oglądam telewizję. Za pięć minut powinien być mój chłopak.

Usłyszałam dzwonek,tak jak myślałam za drzwiami stał Shon z uśmiechem na twarzy. Od razu się udaliśmy w drogę. Jechałam za chłopakiem ponieważ nie wiem dokąd jedziemy. Całą drogę się ścigaliśmy. Na najlepszym odcinku Shon nie ciał,jak się okazało trzeba było skręcić nagle w boczną uliczkę.

Byliśmy na torze z prawdziwego zdarzenia,wszędzie było słychać ryk silników i czuć zapach spalin unoszący się w powietrzu. To nie był jakiś mały tor tylko olbrzymia przestrzeń otoczona lasem, której końca nie widziałam. Jestem tu pierwszy raz ale bardzo mi się tu podoba.

R:Bombowe miejsce.

S:Dobrze że ci się podoba bo spędzimy tu cały dzień. Ja będę się ścigał,jeśli też chcesz to pójdę Ci skołuje przeciwnika.

R:Jeśli chce? Jasne że tak.

S:To zaraz wracam. Poczekaj tu na mnie-poszedł w kierunku jakieś małej budy i zniknął w tłumie. Rozglądałam się dookoła siebie jak dziecko,ale co mi tam. Chce poznać trochę to miejsce.

-Nie spodziewałem się tutaj takiego gościa-zaśmiał się jakiś chłopak. Odwróciłam się i zobaczyłam czerwonowłosego. Mam już powoli tego dosyć. Najpierw wczoraj w parku a teraz tu. Śledzi mnie czy co?

R:No widzisz. A ty co tutaj robisz?

K:Mówiłem Ci wczoraj o pewnym torze no nie? Więc przyjechałem w odwiedziny .A ty? Co tutaj robisz? Nic wczoraj nie mówiłaś.

R:Bo nie wiedziałam. Przyjechałam tu z Shonem.

K:Shon?Aaa..To niby ten Twój chłopak?-zaśmiał się.

R:Tak. Przyjechałam tu z chłopakiem,więc łaskawie zostaw mnie w spokoju-fuknęłam.

K:Zły humorek co? Chce poznać tego całego Shona. Kolegi nie przedstawisz-uśmiechnął się łobuzersko.

R:Jakoś nie mam ochoty-zrobiłam to samo opierając się o motocykl.

K:Dobra,dobra. Ja się nigdzie nie ruszam-spojrzał na mnie pytająco-To Twój sprzęt?

R:Tak ten jest mój a tamten Shona. Gdzie ty masz swój?

K:Stoi trochę dalej bo chciałem się przejść.Zaraz będę się ścigał ze znajomym,a ty masz taki zamiar?

R:Tak Shon poszedł mi kogoś znaleźć bo mi jako dziewczynie odmuwią.

K:Heh..to gdzie ten Twój chłoptaś-zaśmiał się. 

S:Już jestem jakaś laska się uparła na wyścig z Tobą zaraz po nas-przyszedł i objął mnie w pasie,chyba nie zauważył Kastiela-Działo  się coś?

R:W sumie to nie-spojrzałam w strone czerwonowłosego,który stał zaskoczony.

K:O kurka.Dawno się nie widzieliśmy Shon-otrząsnął się.

S:O siema Kastiel.Kupe czasu-przywitali się-To moja dziewczyna Roxy,a to..

R:My się znamy,nie musisz mi go przedstawiać.

S:Znacie się?Z kąd,jeśli można wiedzieć?

R:Ze szkoły.

S:Czyli..chwila.To o niego chodziło z tą laską?

K:Laską?Aaaa..chodzi o Amber.Co o mnie opowiadałaś?-zapytał z uśmieszkiem.

R:Nic ważnego,nie wyobrażaj sobie.Shon kiedy się ścigasz?

Nie odpowiedział,stał i myślał.Na pewno pamięta co mu mówiłam o Kastielu.

K:Ziemia do Shona.Halo jesteś?-pomachał mu ręką przed twarzą.

S:Co?Sory zamuliłem.To co Kas idziemy na tor.

K:Bardzo chętnie,ale może jakiś mały zakładzik?-wyszczerzył się.

S:Dobra.Ile stawiasz?

K:Nie chodzi mi o pieniądze.Ty pewnie dostaniesz jakąś nagrodę od dziewczyny,a ja?Niech Roxy da buziaka zwycięzcy.Co ty na to?

Błagam nie.Błagam nie.Jak się zgodzi to zabije go.Kastiel to robi specjalnie żeby mnie zdenerwować,ja to wiem.Błagam nie zgadzaj się.

S:Dobra.Niech będzie.

R:CO?!ZWARIOWAŁEŚ?!Nie zgadzam się.-to chyba jakieś żarty.Powiedzcie że to tylko sen.

S:Spokojnie-prubował mnie uspokoić.

R:SPOKOJNIE?KURWA JAK MAM BYĆ SPOKOJNA?!

S:A co jeśli obiecam Ci że wygram?

R:Nie wiem jak on jeździ więc nie uwieżę w tą obietnice.Z resztą mi tu chodzi o sam fakt że się zgodziłeś.

S:Nie martw się wygramy.

K:Dobra.Już się uspokoiłaś?Nie bulwersuj się tak to tylko buziak.

R:Tak,ale na myśl o tym że możesz wygrać zbiera mi się na wymioty-stanęłam z nim twarzą w twarz.

K:Przyznaj chcesz tego-powiedział tak cicho że tylko ja to słyszałam.Fuknęłam i odeszłam.

To chyba jakieś żarty.Ja mam być nagrodą.Shon jest zbyt pewny siebie.Kastiel na pewno ma jakiegoś asa w rękawie ponieważ nie wykazuje żadych emocji po za rozbawieniem z mojej reakcji.Jeśli ta małpa wygra to mój chłopak oberwie.Przysięgam.

                              ~Shon~

Zgodziłem się bo pamiętam co mi opowiadała.Chciałem zobaczyć jej,ich reakcję.Już propozycja Kasa mi uświadomiła że moje podejrzenia były prawdą.Ale byłem głupi.Pisałem ostatnio z nim na fejsie i pisał o jakiejś fajnej lasce,która niestety jest zajęta.A ja co zrobiłem?Kazałem mu olać jej chłopaka(mnie) i startować do niej.Szkoda że nie zapytałem o więcej szczegółów.

                              ~Kastiel~

Shon nie wie na co się pisze.Nie zna moich możliwości,jestem lepszy niż kilka lat temu.Dawno nie widział jak jeżdżę i myśli że wygra.Hah..Roxy to jego dziewczyna.Sam mi ją wpychał w ramiona.Dobra.Jak chce.Mam zamiar wygraćPo wyścigu będę uważniejszy,ale teraz nie ma mowy.Nie poddam się.Mam swojego asa w rękawie




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daughter Shadow pomoz mi odnalezc milosc