wtorek, 8 lipca 2014

"Roxy" cz.4

Gdy lekcja się skończyła byłam wniebowzięta ,następny wf więc poszłam na dziedziniec i usiadłam na ławce pod drzewem. Włączyłam muzykę i odcięłam się od świata. Zamknęłam oczy, nie myślałam o niczym.

W pewnym momencie ktoś usiadł obok, ale zignorowałam to, było mi obojętne kto siedzi obok do pewnego momentu. W pewnym momencie ta osoba sobie pozwoliła i wyjęła mi jedną słuchawkę z ucha. Otworzyłam oczy i spojrzałam na tego osobnika, który dosyć że słucha mojej muzyki to jeszcze rozwala się na ławce jak nie wiadomo kto.

R: Czego chcesz ruda małpo?

K: Zapomniałem swoich więc dołączyłem - poprawił się i usiadł normalnie - Ty jesteś..?

R: Roxy za to ja już znam Twoje imię i nie musisz się wysilać żeby się przedstawić.

K: Tak Ci się podobam że już o mnie pytałaś? W sumie nie dziwie się każda dziewczyna w tej szkole na mnie leci - uśmiechnął się łobuzersko.

R: Ale nie ja. Rozalia mi coś o Tobie wspomniała, nie myśl że zainteresowałabym się taką małpą jak ty.

K: Coś Ci nie wieżę, ale dobra niech Ci będzie.

R: Nie jesteś w moim typie i tak po za tym mam wspaniałego chłopaka.

K: Ktoś Cie chciał? W to jeszcze bardziej nie mogę uwierzyć - zaśmiał się.

R: Co jesteś zazdrosny bo ty nie masz nikogo?

K: Już Ci mówiłem, że mam grona fanek - rozejrzał się - O i nawet jedna tu idzie. Powodzenia -wyszczerzył się, poklepał mnie po ramieniu i odszedł. Zobaczyłam że w moim kierunku zmierza wytapetowana blondyna, raczej nie była w dobrym humorze. Podeszła do mnie i od razu zaczęła mnie atakować.

- Zostaw mojego chłopaka w spokoju bo oberwiesz!

R: Kogo? Aaa.. Chodzi Ci o Kastiela? Spoko. On mnie nie interesuje, weź go sobie.

- Jakoś Ci nie wieżę. Co przed chwilą robiliście? Widziałam jak tu z Tobą siedział - oburzyła się.

R: Sam się dosiadł. Z resztą widzę ze nie warto tlenu na Ciebie marnować. Narazie - wstałam i chciałam odejść, ale złapała mnie za ramię .Nie jest zbyt silna więc szybko się jej wyszarpałam i ruszyłam w stronę sali gimnastycznej. Po drodze dopadł mnie chłopak z niebieskimi włosami -Alexy, przedstawił się i zaczął gadać jak najęty do puki nie spotkaliśmy dwóch innych chłopaków. Jeden z nich  -Armin to brat bliźniak niebieskowłosego a drugi  to ich kumpel Kentin. W drodze na salę dużo mówili i śmiali się ze wszystkiego i z niczego,Alexy ciągle nadawał, ale nie wiele udało mi się zapamiętać bo natłok informacji był za duży. Ci trzej są trochę inni, ale to plus dla nich bo są oryginalni.

Dzień minął mi dobrze. Po lekcjach pojechałam do domu, zjadłam obiad i odrobiłam lekcje.

Pierwsze dwa tygodnie minęły mi bez większych wydarzeń. Codzienne zajęcia w szkole, popołudniowe wyjścia z chłopakiem i raz Rozie i Alexemu udało się mnie wyciągnąć na zakupy, które były dla mnie katorgą. W szkole poznałam już całą klasę. Z kilkoma osobami złapałam dobry kontakt, ale mimo to z duża ilością prawie wcale nie rozmawiałam. Wśród tych osób był Nataniel, Melania i kilka innych sztywniaków. Amber kilka razy robiła mi awanturę o nic,  ja i Kastiel nie rozmawiamy, ogółem w szkole rzadko bywa, a ona coś sobie ubzdurała.

Dziś piątek, już po lekcjach. Całe szczęście. Zaraz po szkole podjechał po mnie Shon swoim samochodem i pojechaliśmy na lotnisko. Dzisiaj przyjeżdża mój kochany brat Kevin. Shon mi towarzyszy bo nie ma nic innego do roboty. Odkąd skończył szkołę nic dalej nie robi. Jest na utrzymaniu rodziców, dużo zarabiają więc nie ma z tym problemu. Opłacają mu wszystko i nawet jeszcze dają kieszonkowe, nie śpieszy mu się do znalezienia jakiejkolwiek pracy. Gdy brakuje mu do czegoś kasy to czasem dorobi jako DJ, ale nic po za tym. Chyba że wygra jakąś kasę w wyścigach, jest lekko duchem, nie przejmuje się niczym. Czasem zachowuje się jak prawdziwe rozpieszczone dziecko. Mam nadzieję że kiedyś dorośnie, ponieważ mimo że go kocham i jesteśmy już razem tyle czasu to może mi to kiedyś naprawdę zacząć przeszkadzać.

Samolot właśnie wylądował a ja nie mogę wytrzymać w miejscu .Łażę w te i z powrotem a mój chłopaka się ze mnie nabija. Nie rozumie tego co czuję ponieważ jest jedynakiem i  rodzinę ma na co dzień.

Cały czas patrzę w kierunku gdzie ma być Kevin. Chwila. Tak .Idzie. Mój braciszek. Wszędzie go rozpoznam. Wysoki, przystojny, umięśniony brunet. Nareszcie. Myślałam że tu zeświruję do reszty. Nie zważając na nic i nikogo pobiegłam w jego kierunku i rzuciłam mu się na szyję.

R:Braciszku tęskniłam!Co u Ciebie słychać?-wisiałam mu na szyi.

Kv: Hej. Ja też tęskniłem. Wszystko jest ok, lepiej ty mi powiedz jak tam nowa szkoła, ale może najpierw mnie puść bo zaraz się uduszę.

R: Przepraszam. Już Cie puszczam. O szkole pogadamy w domu chodźmy.

S: Cześć Kevin.

Kv: Siema .Nie wiedziałem że tu jesteś.

S :Przywiozłem ją, ale gdy Cie zobaczyła ja przestałem mieć znaczenie - zrobił minę zbitego psa. Mimo że widzieli się oni może ze trzy/cztery razy to dobrze się dogadują. Nie miałam problemów z brakiem akceptacji ze strony brata, owszem martwił się o mnie jak to brat, ale nie zabraniał nam spotykać się. Rozumie że to moje życie i że ja o nim decyduję a on mi tylko będzie pomagał w razie problemów i troszczył się o mnie.

Kv: Nie ładnie tak - pogroził mi żartobliwie palcem.

R:Dobra,dobra.Jedźmy do domu tam mi udzielicie wykładu.

Po dziesięciu minutach byliśmy w domu, Kevin był zmęczony podróżą więc poszedł się zdrzemnąć a ja i Shon zostaliśmy w salonie. Włączyliśmy telewizor i usiedliśmy przytuleni na kanapie.

S: Jak tam w Amorisie?

R:W miarę.Ludzie nie są źli.Zobaczymy jak będzie dalej.

S :Masz już jakiś wrogów? Bo z tego co pamiętam to szybko ich zyskujesz.

R: Dobrze mnie znasz. Już na samym początku jakaś pudrowana lala się mnie uczepiła, że niby jej chłopaka podrywam.

S: Podrywasz?

R: Pewnie że nie. To on się mnie uczepił. Już pierwszego dnia mi nie dawał spokoju. Dobrze że w szkole rzadko bywa to nie muszę się z nim użerać non stop.

S :Dobra rozumiem. Jak coś to powiedz to z nim pogadam jak facet z facetem. A teraz powiedz. Masz plany na jutro?

R: Ok. W sumie nie, ale chciałam spędzi trochę czasu z bratem.

S: Szkoda. To w takim razie może w niedzielę się gdzieś wybierzemy?

Kv: Nie musicie - o nie zauważyłam kiedy przyszedł - idźcie gdzieś razem. Będziemy mieli jeszcze czas na ploty Roxy. Z resztą lepiej żeby Cie nie było jutro bo mam małą niespodziankę.

S: To postanowione - wstał-będę po Ciebie około dwunastej. Cześć - dał mi buziaka i wyszedł.

R: Cześć - odwróciłam się do brata - Jaką masz dla mnie niespodziankę?

Kv: Nic Ci dzisiaj nie powiem - poszedł z powrotem na górę.

Dobra. Nie to nie. Nie będę naciskać. Wstałam, ubrałam buty i wyszłam z domu. Powoli się ściemniało, ale mimo wszystko szłam przed siebie. Nogi zaniosły mnie do parku. Usiadłam na ławce i zapaliłam papierosa  -rzadko palę bo nie chcę jeszcze umierać. Siedziałam i myślałam nad jutrzejszym dniem. Ciekawa jestem co szykują moi chłopcy.

Hau! Hau! - jakiś pies koło mnie lata i szczeka,ciekawe komu zwiał.




******************

Przepraszam za błędy, ale pisałam na tablecie i miałam mały problem.
Mam takie pytanie. Czyta to ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daughter Shadow pomoz mi odnalezc milosc