piątek, 4 lipca 2014

"Roxy" cz.1

Siemka jestem Roxy, moje całkowite imię to Roksana Rose, ale wolę gdy mówią mi Roxy. Wyglądam jak przeciętna dziewczyna tylko włosy mam nie naturalnego koloru. Nie lubię swojego naturalnego i przefarbowałam się na czerwono czuje się w tym kolorze o wiele lepiej. Oczy mam czekoladowe a skórę bladą-słońce i ja się nie lubimy. Mam 17 lat, ale czasem w towarzystwie swoich rówieśników czuje się jakbym miała co najmniej trzydziestkę. Jestem dość poważna ze względu na swoje przeżycia w przeszłości. Opowiem wam ją tak dla lepszego rozumienia? Tak, może mnie zrozumiecie.
     
Otóż jakieś pięć lat temu moje życie było cudowne, mieszkałam z rodzicami Sarą i Markiem oraz ze starszym bratem Kevinem. Nasze życie było sielanką, gdy Kevin skończył naukę znalazł dobrą pracę w Niemczech i musiał wyjechać. Zostałam sama z rodzicami. Miałam z nimi dobry kontakt, z bratem zresztą też mówiliśmy sobie o wszystkim. Mimo jego wyjazdu nasz kontakt nadal był bardzo dobry. Dwa miesiące po jego wyjeździe nagle nasze życie się zmieniło. Rodzice wracając wieczorem do domu mieli ciężki wypadek samochodowy. Tata zginął na miejscu a mama w szpitalu po jakiś 2 godzinach walki. Byłam załamana, mój brat mógł być ze mną tylko miesiąc, jakoś udało mu się przekonać szefa i został na trzy miesiące. Został moim prawnym opiekunem. Przeprowadziliśmy się i próbowaliśmy jakoś ułożyć sobie życie, ale mój brat musiał wyjechać. Zostałam sama. Przyjeżdża raz na miesiąc na tydzień,wszystkie rachunki płaci i przesyła mi pieniądze. Po tym wszystkim się zmieniłam.Ze zwykłej nastolatki nie zostało nic,pozbyłam się łez.Zbyt wiele ich popłynęło. Postanowiłam że już nie uronię żadnej łzy, że będę twarda.
       
Poznałam Shona, jesteśmy parą od dwóch lat, łączy nas wszystko. Zamiłowanie do wyścigów motocyklowych, rocka, sztuk walki i innych sportów ekstremalnych. Bardzo go kocham i jestem z nim szczęśliwa. Zawsze jest przy mnie i możemy porozmawiać, dzięki niemu nie czuje się samotna gdy nie ma Kevina. Chodziliśmy do tego samego liceum, ale on jest starszy i je skończył a ja w połowie pierwszego roku musiałam zmienić szkołę gdyż tamtą nagle zlikwidowano. I tu zaczyna się nowy rozdział. Jutro mój pierwszy dzień w Amorisie - głupszej nazwy nie było? - w tej chwili szykuję swoją torbę na jutro, ale za dwie godziny mam spotkanie z chłopakiem. Nie mam problemu z doborem ubrań na nasze spotkania, ponieważ mamy swoje stałe miejsca.
   
  Skończyłam się pakować i poszłam do łazienki uszykować się na spotkanie. Oczy pomalowałam w ciemnych kolorach, na usta nałożyłam krwisto czerwoną szminkę a na poliki odrobinę pudru. Z włosami nie mam problemów, są długie do bioder i proste, koloru wulkanicznej czerwieni. Rozczesałam je i zostawiłam rozpuszczone. W pokoju wyjęłam z szafy ciemne, skórzane spodnie, bluzkę w czerwoną kratę z rękawami 3/4 i skórzaną kurtkę, a do tego glany.
     

Za pięć minut przyjdzie po mnie Shon, a ja w tym czasie usiadłam w salonie i włączyłam telewizor. Leci jakaś kiepska komedia.

R: Mam nadzieję że zaraz przyjdzie - spojrzałam na zegarek i w tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Za nimi stał mój chłopak z różą w ręku - rzadko daje mi kwiaty.

S: Cześć Roxy - pocałował mnie w polik.

R: Hej, proszę wejdź.

S: Nie będę się rozsiadać. Proszę to dla ciebie - podał mi różę.

R: Dzięki, z jakiej to okazji?

S: Bez okazji, tak jakoś .A co nie można? - wyszczerzył się.

R: Oczywiście że można dzięki. - odwzajemniłam uśmiech - Wstawię ją do wody i możemy iść.

S: Ok.

Po kilku minutach byliśmy w drodze, ale nie mam pojęcia dokąd jedziemy. Shon jest tajemniczy i nic nie mówi.

R: Proszę powiedz mi gdzie jedziemy.

S: Nie bo zepsuję niespodziankę.

R: Błagam Cieeee.. - zaczęłam się zachowywać jak małe, rozpieszczone dziecko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daughter Shadow pomoz mi odnalezc milosc