Myślałam dość długo. Moje potrzeby fizjologiczne przestały dawać o sobie znać, ale przez ten czas mój mózg zaprzątały różne teorie. Były logiczne, absurdalne albo takie, których w życiu by się nikt nie spodziewał. Moje rozmyślanie przewał dotyk na plecach. Był zimny a moje ciało przeszedł dreszcz. Nie odwracałam się, wolałam aby wstał w milczeniu i później wszystko się wyjaśni.
K: Wiem, że nie śpisz - szepnął mi do ucha - Coś się stało, czy to ja wywołałem tą gęsią skórkę - jestem pewna, że ma ten swój ironiczny uśmieszek na twarzy.
R: Masz zimne ręce więc się nie dziw - mruknęłam praktycznie zakrywając usta poduszką.
K: Czyżby? Może to ja tak na Ciebie działam - mruknął mi do ucha. Czułam od niego jeszcze odrobinę alkoholu.
R: Odsuń się bo śmierdzisz i wyjaśnij co tutaj robisz - odpowiedziałam i odwróciłam się. Teraz byliśmy twarzą w twarz.
K: Co ja tutaj robię? Przykro mi, ale wiem tyle co ty. Roza też nic nie wie a Lysandra najszybciej wywiało zaraz o świcie. Próbowali mnie wyrzucić do siebie, ale tutaj jest ciepło, nadal spałem i jest całkiem wygodnie - mówiąc to jego ręce powędrowały na moją talię i przysunął mnie bliżej siebie. Zrobiło mi się gorąco a serce przyśpieszyło. Kilka milimetrów mniej a nasze nosy się dotkną - Boisz się czegoś? - Zapytał patrząc mi w oczy a ja odwróciłam wzrok - Nie rób tego tylko spójrz na mnie i odpowiedz - powiedział nadzwyczaj delikatnie jak na siebie.
R: Czego się mam bać? Po prostu chcę wiedzieć czemu tu spałeś i jak to się stało. Dodatkowo przypominam, że mój chłopak tutaj jest - odpowiedziałam starając się zatrzymać pojawiający się róż na policzkach. Jednak nadal na niego nie spojrzałam tylko opuściłam głowę tak, że jej czubkiem dotykałam jego brody a oczy zamknęłam.
K: Chcesz żebym Cie przytulił? - Zaśmiał się.
R: Mi nie jest do śmiechu - mruknęłam. On nic nie odpowiedział tylko nagle zabrał swoje dłonie, które po chwili były na moich ramionach i odsunął mnie od siebie. Teraz spanikowałam bo gdy tylko ujrzałam jego twarz ujrzałam szok a następnie wściekłość i szybko zabrał ręce.
K: Skąd te siniaki? Wcześniej ich nie miałaś - zmrużył oczy. Nie odpowiedziałam tylko odwróciłam się plecami do niego - Ej! Nie unikaj odpowiedzi. To on, prawda? Roxy - starał się opanować drżenie głosu, ale nie wychodziło mu to - Pokaż to i powiedz czy to ten dupek - zaczynał się niecierpliwić, ale nie reagowałam - Nie denerwuj mnie dłużej - złapał mnie i odwrócił na plecy. Syknęłam i starałam wrócić do poprzedniej pozycji, ale zatrzymał mnie i usiadł na moich nogach patrząc na mnie twardo z rękoma skrzyżowanymi na piersi - Mów.
R: Nie mam czego - warknęłam - Po prostu miałam mały wypadek.
K: To tak nie wygląda - uniósł brew.
R: Nie mam zamiaru o tym mówić. Zejdź ze mnie i zostaw mnie w spokoju.
K: Najpierw mi je wytłumacz - schylił się nade mną podpierając na rękach po obu stronach mojej głowy. Jego włosy lekko muskały moją twarz co mnie lekko irytowało.
R: Przeginasz - powiedziałam mu prosto w oczy - Co one Cie interesują?
K: Jesteś moją przyjaciółką i nie pozwolę żeby ten debil się na Tobie wyżywał - odpowiedział twardo - Wiem, że to on już potwierdziłaś moje słowa. Milczenie bywa odpowiedzią - powiedział i zszedł ze mnie po czym zaczął się ubierać.
R: Nawet nie waż się nic robić - powiedziałam siadając.
K: Mam poczekać aż Cie spoliczkuje - spojrzał jak na kretynkę - Nikomu nie pozwolę aby Cię uderzył - powiedział i wyszedł. Ja zaraz po nim wstałam i również dokonałam porannej toalety i ubrałam się. Cały dzień spędziłam w pokoju i nikt się nie dobijał. Gdy wieczorem pojawiła się Rozalia powiedziała, że była jakaś wycieczka i usprawiedliwiła moją nieobecność złym samopoczuciem. Byłam jej wdzięczna, ale nie przejmowałam się zbytnio nieobecnością i zaczęłam ją wypytywać o wczoraj. Nie dowiedziałam się więcej niż sama wiedziałam i poprosiłam białowłosą aby wypytała Lysandra, gdyż ja nie miałam ochoty opuszczać pokoju aby nie natknąć się przypadkiem na Shona czy kogoś innego. Niechętnie, ale zgodziła się.
R: Roza nawet nie wiesz co ja przeżywałam - rzuciłam się przyjaciółce w ramiona. Na całe szczęście Kastiel położył się tylko obok. Ja i moje domysły to jakaś pomyłka. - Boże jaka ze mnie idiotka - zaśmiałam się i uderzyłam w czoło.
Ro: Ja też miałam niezły ubaw jak tu panikowałaś - zaśmiała się ze mnie.
* * *
Dwa dni przesiedziałam w pokoju tłumacząc się zatruciem. Shon zaczął się dobijać, ale dopiero dzisiaj nabrałam ochoty na rozmowę z nim.
R: Zrozum, że nie chciałam nikogo widzieć.
S: Nikogo? Jakoś widziałem jak wychodził stąd Kastiel i Lysander - warknął.
R: Kiedy? Wczoraj? Racja. Byli tu, ale do Rozalii. Ja od jakiegoś czasu mam kiepski humor. Zgadnij przez kogo?! - Spojrzałam mu twardo w oczy.
S: Ty miałaś kiepski humor?! To mnie ostatnio ignorowałaś! Najpierw znikasz i nie odbierasz telefonu a później nie wychodzisz z pokoju. Fajnie się bawiłaś w klubie?! - Czy on powiedział to co właśnie usłyszałam?
R: Skąd wiesz gdzie byłam? - Zapytałam patrząc na niego spod byka. Jego mina nagle zmieniła się i był widocznie zniesmaczony moim pytaniem.
S: To nie ważne - odpowiedział - Pewnie się całkiem dobrze bawiłaś, bo z pokoju nie wychodziłaś dwa dni - prychnął.
R: Pomyśl, że nie miałam ochoty Cię widzieć po tym jak zrobiłeś mi to! - Pokazałam mu siniaki na ramieniu i spojrzałam mu twardo w oczy - Co? Będziesz się upierał przy swoim?!
S: Nie zrobiłem tego - warczał na mnie - To pewnie Kastiel jak się pieprzyliście - powiedział a ja nie wytrzymałam i uderzyłam go w twarz.
R: Nie obrażaj ani mnie ani mojego przyjaciela! - Krzyknęłam i cofnęłam się kilka kroków od niego.
S: Przyjaciela?! Pff..Nie żartuj ze mnie! - Krzyknął i podszedł bliżej - Ty i ten dupek jesteście blisko! Widziałem jak wchodził do Twojego pokoju a wyszedł rano - stał tuż przy mnie - Co robiliście całą noc?! Nie uwierzę, że tylko rozmawialiście - wbił we mnie spojrzenie.
R: Czego ty chcesz? O co Ci chodzi Shon? Nie jestem taka jak ty i nie zdradzam -odpowiedziałam.
S: Jestem pewna, że byłaś już z tym idiotą - warknął i złapał moje ramiona Znowu poczuła tam ból, a dodatkowo widziałam w jego oczach wściekłość - Powiedz. Spałaś z nim?! Przyznaj się! Zrozumiem. Chciałaś się na mnie zemścić - szarpał mną i krzyczał.
R: Jesteś bezczelny. Ja nie jestem taka jak ty! Zrozum, że mówię prawdę - również odpowiedziałam krzykiem.
~ROZALIA~
Mimo, że nie chciałam to zostawiłam Roxy samą z tym bucem i poszłam z Iris, Kim, Violettą i Peggy obejrzeć jakiś film.
K: Na co macie ochotę?
I: Komedię - zaproponowała.
V: Pomieszaną z romansem - dodała nieśmiało Viola.
P: Niee.. - zaczęła jęczeć - Puśćmy horror.
Ro: Chętnie, ale w takim razie muszę iść do pokoju. Mam tam kilka fajnych - powiedziałam i zostawiła je na chwile same.
L: Robisz coś teraz Roza? -Nagle obok mnie pojawił się Lysio i Kastiel.
Ro: Tak. Chcemy z dziewczynami obejrzeć jakiś horror i wracam po niego do pokoju.
K: Ooo..Chętnie dołączę i się pośmieję. Roxy będzie, czy nadal ma zamiar siedzieć w pokoju? - Zapytał.
R: Nie wiem,zaraz zapytam. Gdy wychodziłam rozmawiała z..- i tu urwałam gdyż z naszego pokoju było słychać nie małą kłótnię. Stanęłam jak wryta i gapiłam się w przestrzeń. Mam najgorsze przeczucia.
L: To z waszego pokoju - zapytał zaniepokojony.
K: Roza z kim ją zostawiłaś? - Zapytał wyraźnie zdenerwowany a ja nie mogłam wykrztusić słowa. Jak kretynka zostawiłam ją z tym idiotą. Mam nadzieję, że nie zrobi jej krzywdy - Kurwa Roza! - Krzyknął i pobiegł w stronę drzwi. Dopiero gdy Lys dotknął mojego ramienia wróciłam na ziemię i razem z nim podbiegłam na miejsce. Kastiel trzymał Shona za fraki a Roxy siedziała skulona w kącie. Natychmiast do niej podbiegłam. Była cała roztrzęsiona.
R: Roxy co jest? -Kucnęłam przy niej a Kastiel wyżywał się na tym bydlaku. Lys próbował go uspokoić,ale na marne - Roksana! Błagam powiedz coś! - Lekko ją szarpałam, ale ona na nic nie reagowała. Siedziała nieruchomo a wzrok miała utkwiony gdzieś w przestrzeni. Gdy chłopaki pozbyli się Shona Kastiel natychmiast podbiegł do roztrzęsionej dziewczyny.
K: Roxy. Roksana słyszysz mnie? - Mówił cicho i położył dłoń na jej policzku, wtedy cofnęła się jeszcze bardziej. Było tak za każdym razem gdy Kas chciał jej dotknąć. Unikała każdego dotyku.
L: Roxy.. - wyciągnął rękę w jej kierunku .
R: NIE DOTYKAJ MNIE! - Krzyknęła i natychmiast zerwała się z miejsca i uciekła z pokoju. Chciałam za nią pobiec, ale Lysander mnie zatrzymał. Zamiast mnie pobiegł Kas.
~KASTIEL~
Gdy zobaczyłem ją roztrzęsioną nie mogłem wytrzymać i rzuciłem się na tego idiotę z pięściami. Na jego szczęście Lysander zainterweniował i zamiast go zabić jedynie wyrzuciłem za drzwi. Stan Roxy mnie przerażał. Bała się, mnie i Lysandra. Unikała dotyku. Ten dupek musiał ją skrzywdzić, innej wersji nie widzę. Gdy tu wbiegłem uciekała w kąt i o niczym innym nie myślałem. Chciałem tylko aby oberwał za to co jej zrobił. Mimo, że nie wiem o co chodzi wiem,że to coś poważnego. Jej krzyk i ucieczka coś we mnie włączyły i natychmiast za nią pobiegłem. Byłem tuż za nią gdy jakieś drzwi nagle się otworzyły i wpadłem na nie. Zza nich wychyliła się wystraszona Irys, która gdy zobaczyła mnie leżącego na ziemi z krwią na twarzy jeszcze bardziej się wystraszyła.
I: O Boże! Kastiel! Przepraszam! - Natychmiast znalazła się przy mnie - Nie spodziewałam się, że ktoś tu będzie aż tak się śpieszył.
K: Nic mi nie jest. Spokojnie - wstałem i rozejrzałem się. Roxy zniknęła i szybko jej nie znajdę.
Ax: Wszystko ok? - Nagle z tego samego pomieszczenia wyszły bliźniaki.
Ar: Kastiel? - Spojrzał jak na idiotę - Irys Ci przywaliła? - Zaśmiał się nagle.
Ax: Na to wygląda - dołączył niebieski.
I: Wychodziłam i nagle usłyszałam huk, a potem zobaczyła to.. - tłumaczyła się i wskazała na mnie.
K: Goniłem kogoś, ale teraz ją Zgubiłem - warknąłem i nadal się rozglądałem - Pogadamy później - powiedziałem i biegiem ruszyłem w kierunku, w którym uciekała.
Kurwa! Nigdzie jej nie ma. Bardzo dobrze się schowała, bo przeszukałem każdy kąt włącznie z dachem i nigdzie jej nie było. Rozalia i Lys do mnie dołączyli i również szukali, ale bez skutku. Zaczynam się naprawdę martwić. Dodatkowo mijałem tego debila korytarzem. Miał całą twarz w plastrach co dało mi niewielką satysfakcję. Moje myśli ciągle krążyły wokół zaginionej.
-----------------------------------------------------------------------
Proszę o szczere opinie :)
Gdy tylko mnie oświeciło to usiadłam i zaczęłam pisać. Mam nadzieję, że nie wyszło mi źle...
Z przykrością stwierdzam,że jeszcze prawdopodobnie trzy części i opowiadanie dobiegnie końca. Oczywiście może mi wyjść jedną czy dwie więcej bo nie wiem jak to napiszę,ale faktem jest nadchodzący koniec.
Pozdrawiam :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz