wtorek, 7 kwietnia 2015

#2

Pożegnaliśmy się z towarzystwem i pojechaliśmy do domu gdzie na początku czekała mnie mała pogadanka z ojcem. Ostrzegał, że tym razem nie będzie taki wyrozumiały jak w przypadku mojego ostatniego wyskoku. Ludzie no! Zniknęłam tylko na dwa dni, a dodatkowo nie byłam sama. Towarzyszył mi mój chłopak i kilku przyjaciół.To mogło by zmartwić,ale chłopaki traktują mnie jak swojego i żaden mnie nie tknie a mimo, że Dake bywa kretynem jest słodki tylko przy mnie. Taka chyba natura mężczyzn, że pod naszym, kobiecym wpływem bywają potulni jak baranki.

Po wszystkim zajęłam się swoim pokojem. Rozwiesiłam dyplomy, ustawiłam kilka muzycznych nagród i dodałam parę plakatów na ściany. Było po dwudziestej pierwszej gdy z miską płatków usiadłam na łóżku z laptopem na kolanach. Powinnam być zmęczona podróżą, ale nie specjalnie chciało mi się spać. Przeglądałam różne strony internetowe a na samym końcu odwiedziłam prowadzonego przeze mnie fan page'a* i czytałam wpisy różnych ludzi. Były te chwalące i hejtujące,ale na te drugie nie zwracałam uwagi. To tylko słowa, które dodatkowo są wypisane na jakieś tablicy w internecie. Właśnie odpowiadałam na wiadomości,które dostałam gdy pojawiło się,że Rozalia dzwoni do mnie na Skype. Automatycznie odebrałam, ale nie ukazała mi się kuzynka. Na jej miejscu był..

M: Kastiel? Czego chcesz od komputera Rozalii? - Zapytałam bez zbędnych emocji.

K: Zaraz będziemy oglądać film,a zaciekawiła mnie osoba zapisana jako Kociak - ostatnie słowo powiedział drwiąco - Dodatkowo to profilowe - zaczął wzdychać jak panienka. Czego on chce? To tylko kot znaleziony w necie.

M: Jesteś kretynem czy tylko udajesz? Lysander, jak ty z nim wytrzymujesz -westchnęłam i spojrzałam na białowłosego. Dopiero teraz zauważyłam ,że ma jedno oko zielone a drugie żółte. Bardzo fajnie to wygląda, może wezmę z niego przykład i wykorzystam ten pomysł w swoim kostiumie. Przecież ciągle go ulepszam aby nikt mnie nie poznał, a tego szczegółu nawet nie zauważą z daleka.

L: Sam nie wiem, to chyba przyzwyczajenie - zaśmiał się i dostał w głowę od siedzącego obok buraka - Ej! Jestem tylko szczery - zaczął się bronić.

R: Co wy robicie łosie - do pokoju wparowała Rozalia z miską popcornu - O hej, długo już rozmawiacie?

M: Wystarczająco aby ten koleś mnie zaczął denerwować - zaśmiałam się.

R: Heh..Już widzę waszą dwójkę na szkolnym korytarzu jak się kłócicie - zaśmiała się.

M: Błagam powiedz, że ten dureń jest w innej klasie - jęczałam.

K: Kogo nazywasz durniem - oburzył się, ale nic nie zdążył dodać bo Roza usiadła między nimi i dźgnęła go w żebra.

R: Chcesz z nami obejrzeć film?

M: Zależy jaki, bo w Londynie złapałam wstręt do pewnego gatunku - zaśmiałam się.

K: Ciekawe jakiego, chętnie się dowiem - uśmiechnął się wrednie.

M: Może się kiedyś dowiesz byczku - zaśmiałam się.

L: Dlaczego byczek - Lysander uniósł brew.

M:Tak jakoś. Jego reakcje kojarzą mi się z bykiem, który chce uderzyć w cokolwiek w kolorze czerwieni - powiedziałam to tak aby sprowokować czerwonowłosego do wybuchu, ale ten tylko trochę poczerwieniał i posłał mi wściekłe spojrzenie,ale nic po za tym - Byłeś na kursie panowania nad gniewem? - Dodałam jeszcze.

K: Dosyć! Zaraz Ci przywalę -wstał i zaczął grozić komputerowi a ja i reszta towarzystwa wybuchnęliśmy śmiechem.

R: Możemy do niej jutro pójść jak tak bardzo chcesz - zaśmiała się Roza.

K: Wolę teraz - wyszedł z pomieszczenia - Idziecie czy nie!? - Krzyknął chwilę później.

R: Haha..Zaraz u Ciebie będziemy - zaśmiała się i rozłączyła. Będą pewnie szybko więc odniosłam i umyłam miskę. Zdążyłam powiadomić tatę i brata o moich gościach gdy zadzwonił dzwonek drzwi.Ojciec był sceptycznie nastawiony, ale gdy obiecałam spokój i ciszę jakoś się zgodził - Siema! Mówiłam, że zaraz będziemy - pomachała mi ręką przed twarzą z szerokim uśmiechem na twarzy.

M: Przecież ty zawsze dotrzymujesz słowa - uśmiechnęłam się i wpuściłam ich do środka - Mój pokój jest w tym samym miejscu co kiedyś Roza, ja zaraz przyjdę. Może znajdę coś do schrupania - powiedziałam i ruszyłam do kuchni. Ojciec zrobił zakupy gdy mnie nie było, ale nie wiem czy po za jakimiś płatkami czy podstawowymi produktami kupił jakieś słodycze. Wie, że je lubimy, ale w tej kwestii nas gani. Ma swoje zasady i nam je wpaja.

Na szczęście znalazłam jakieś chrupki, które razem z sokiem i szklankami zabrałam do pokoju. Gdy weszłam zobaczyłam oglądających moje ozdoby na ścianach nastolatków.

L: Pokaźna kolekcja nagród. Gratuluję sukcesów - uśmiechnął się do mnie.

M: Dzięki, ale to tylko te najdrobniejsze - odwzajemniłam uśmiech i postawiłam wszystko na biurku.

R: Znowu startujesz w tym konkursie - zapytała nagle Roza, która jako jedyna siedziała na moim łóżku.

M: Nie wiem. Ciągle jest to samo i już mi się to nudzi -odpowiedziałam i usiadłam obok.

R: Taa..Zwycięstwo się nie powinno nigdy nudzić - położyła się i gapiła w górę.

K: Jakie zwycięstwo - razem z Lysandrem usiedli naprzeciwko nas na dywanie. Po minie widziałam, że był bardzo ciekawy.

R: Moja kuzyneczka to gwiazda muzyczna i wygrywa wszystkie konkursy - ożywiona podniosła się i objęła mnie i uśmiechała się szeroko.

K: Muzyczna? Hahah! Pewnie słoń jej na ucho nadepnął - zaczął się nabijać.

M: Przez sen zagram od Ciebie lepiej na czymkolwiek - odgryzłam się a oni bezczelnie mnie wyśmiali - Co jest? Powiedziałam coś zabawnego?

K: Tak się składa, że gram na gitarze jak mistrz - przechwalał się z uśmiechem na ustach.

R: Ona Cię rozwali na skrzypcach - odbiła piłeczkę.

L: Skrzypce? Świetny instrument. Kiedyś chciałem się nauczyć, ale wybrałem klawisze i wokal.

M: No popatrz - uśmiechnęłam się cwaniacko.

R: Co jest? - Zapytała zbita z tropu.

M: Zaraz zedrę mu ten uśmieszek z twarzy - szepnęłam do niej nadal się szczerząc i wskazałam palcem Kastiela.

K: Co szepczesz? To niegrzeczne w towarzystwie - warknął.

M: Spokojnie, zaraz wszystkiego się dowiecie - wstałam i ruchem ręki kazałam im iść za mną, ale w ciszy. Roza podniosła się natychmiast, Lys także a Kastiel się obijał. Ruszyliśmy w kierunku mojej piwnicy.

K: Chcesz nas poćwiartować jak w horrorach? - Zaśmiał się.

M: Szkoda mi na to energii. Wolę Ci coś pokazać i zamknąć jadaczkę. Po za tym. Już nie chcesz mi przywalić? - Spojrzałam na niego przez ramię.

L: Minęło mu to w połowie drogi do Ciebie - zaśmiał się.

K: Od kiedy ty taki dowciapny jesteś? - Spojrzał na niego spod byka.

M: Każdego się tak czepiasz? A może okres Ci się spóźnia? - Zaśmiałam się a Roza wybuchła śmiechem. Kastiel natychmiast chciał mi coś zrobić,ale szybko się ogarnęłam i uciekłam wprost do mojego królestwa. Chwilę później i oni tam się znaleźli.

- Kurwa,co jest? - Usłyszałam za sobą zaraz po ich wejściu i zaśmiałam się.

M: Witam w moim królestwie! -  Odwróciłam się do nich przodem i z szerokim uśmiechem rozwarłam ramiona.

L: To wszystko Twoje? - Spytał zaskoczony.

M: Tak. Umiem lub nadal się uczę grać na tych instrumentach - uśmiechnęłam się i spojrzałam na Kastiela, który z otwartymi ustami rozglądał się na boki - Co? Zatkało kakao?

K: C-Co? Nie. Nie spodziewałem się takiej ilości instrumentów - jego głupia mina zniknęła.

R: W tym tłumie nie widzę tylko jednej ważnej rzeczy. Wyrzuciłaś je - zapytała smutna. Pewnie chodzi jej o prezent, który razem z Amber dała mi przed wyjazdem. Nigdy bym się ich nie pozbyła.

M: Nie. Spokojnie są na honorowym miejscu - uśmiechnęłam się do niej.

K: W koszu na śmieci - prychnął.

M: Nie, tam - wskazałam mu drzwi prowadzące do sali nagrań. Po powrocie od Rozy również tam trochę zmieniłam po swojemu, ale i tak mam w planach drobne zakupy i dodanie kilku elementów to i ówdzie - Ciekawi? To zapraszam do środka - wyszczerzyłam się i gestem dłoni zaprosiłam do środka. Gdy tam weszli najpierw zaczęły się pytania, głównie od Rozalii, ale udało mi się ich uspokoić. W końcu postanowiliśmy, że tutaj posiedzimy więc przyniosłam przekąski z mojego pokoju. Jakim błędem było zostawienie ich samych, bo gdy wróciłam Kastiel przywitał mnie z dziwną miną trzymając w ręku coś czego nie powinien.

K: No,no kociak. Nie spodziewałem się, że masz tu takie stroje - uśmiechnął się szatańsko i zamachnął mi przed nosem moim przebraniem i peruką - Rozumiem, że pracujesz nocnie i chcesz być anonimowa - zaśmiał się a ja natychmiast wyrwałam mu to z rąk.

M: Skąd to masz? - Warknęłam zła.

R: Tu było - Roza wskazała mi karton, który stał w pobliżu konsoli.

M: Jake debilu miałeś to schować - mruknęłam pod nosem chowając wszystko do kartonu.

K: Czyli braciszek wie, że jesteś puszczalska - zaśmiał się a ja nie mogłam tego słuchać i przywaliłam mu z liścia - Co kurwa?!

M: Nie obrażaj mnie kretynie - warknęłam - To przebranie sceniczne dupku - warknęłam i schowałam rzeczy do pobliskiej szafki.

R: Jaka ze mnie kretynka - usłyszałam nagle lament Rozalii - Przecież ty się w to przebierasz do nutki - zrobiła face plama a ja się zaśmiałam.

L: O co chodzi? Przepraszam, ale to wszystko jest dwuznaczne - odezwał się Lys a Kastiel oparty o drzwi lustrował mnie wzrokiem.

R: Te rzeczy to kostium sceniczny mojej kuzyneczki - objęła mnie ramieniem z wielkim wyszczerzem a ja tylko prychnęłam i odwróciłam wzrok - Przykro mi, ale w tej sytuacji musisz powiedzieć kim jesteś - dźgnęła mnie w żebra. O nie, nie mam zamiaru zdradzać swoich sekretów ludziom, których ledwo co poznałam.


-------------------------------------
Do kitu, a zwłaszcza końcówka. Nie wiedziałam jak to napisać ;/
Kostium i peruka:


Przepraszam i pozdrawiam :)


*nie jestem pewna pisowni






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daughter Shadow pomoz mi odnalezc milosc