Po wszystkim zajęłam się swoim pokojem. Rozwiesiłam dyplomy, ustawiłam kilka muzycznych nagród i dodałam parę plakatów na ściany. Było po dwudziestej pierwszej gdy z miską płatków usiadłam na łóżku z laptopem na kolanach. Powinnam być zmęczona podróżą, ale nie specjalnie chciało mi się spać. Przeglądałam różne strony internetowe a na samym końcu odwiedziłam prowadzonego przeze mnie fan page'a* i czytałam wpisy różnych ludzi. Były te chwalące i hejtujące,ale na te drugie nie zwracałam uwagi. To tylko słowa, które dodatkowo są wypisane na jakieś tablicy w internecie. Właśnie odpowiadałam na wiadomości,które dostałam gdy pojawiło się,że Rozalia dzwoni do mnie na Skype. Automatycznie odebrałam, ale nie ukazała mi się kuzynka. Na jej miejscu był..
M: Kastiel? Czego chcesz od komputera Rozalii? - Zapytałam bez zbędnych emocji.
K: Zaraz będziemy oglądać film,a zaciekawiła mnie osoba zapisana jako Kociak - ostatnie słowo powiedział drwiąco - Dodatkowo to profilowe - zaczął wzdychać jak panienka. Czego on chce? To tylko kot znaleziony w necie.
M: Jesteś kretynem czy tylko udajesz? Lysander, jak ty z nim wytrzymujesz -westchnęłam i spojrzałam na białowłosego. Dopiero teraz zauważyłam ,że ma jedno oko zielone a drugie żółte. Bardzo fajnie to wygląda, może wezmę z niego przykład i wykorzystam ten pomysł w swoim kostiumie. Przecież ciągle go ulepszam aby nikt mnie nie poznał, a tego szczegółu nawet nie zauważą z daleka.
L: Sam nie wiem, to chyba przyzwyczajenie - zaśmiał się i dostał w głowę od siedzącego obok buraka - Ej! Jestem tylko szczery - zaczął się bronić.
R: Co wy robicie łosie - do pokoju wparowała Rozalia z miską popcornu - O hej, długo już rozmawiacie?
M: Wystarczająco aby ten koleś mnie zaczął denerwować - zaśmiałam się.
R: Heh..Już widzę waszą dwójkę na szkolnym korytarzu jak się kłócicie - zaśmiała się.
M: Błagam powiedz, że ten dureń jest w innej klasie - jęczałam.
K: Kogo nazywasz durniem - oburzył się, ale nic nie zdążył dodać bo Roza usiadła między nimi i dźgnęła go w żebra.
R: Chcesz z nami obejrzeć film?
M: Zależy jaki, bo w Londynie złapałam wstręt do pewnego gatunku - zaśmiałam się.
K: Ciekawe jakiego, chętnie się dowiem - uśmiechnął się wrednie.
M: Może się kiedyś dowiesz byczku - zaśmiałam się.
L: Dlaczego byczek - Lysander uniósł brew.
M:Tak jakoś. Jego reakcje kojarzą mi się z bykiem, który chce uderzyć w cokolwiek w kolorze czerwieni - powiedziałam to tak aby sprowokować czerwonowłosego do wybuchu, ale ten tylko trochę poczerwieniał i posłał mi wściekłe spojrzenie,ale nic po za tym - Byłeś na kursie panowania nad gniewem? - Dodałam jeszcze.
K: Dosyć! Zaraz Ci przywalę -wstał i zaczął grozić komputerowi a ja i reszta towarzystwa wybuchnęliśmy śmiechem.
R: Możemy do niej jutro pójść jak tak bardzo chcesz - zaśmiała się Roza.
K: Wolę teraz - wyszedł z pomieszczenia - Idziecie czy nie!? - Krzyknął chwilę później.
R: Haha..Zaraz u Ciebie będziemy - zaśmiała się i rozłączyła. Będą pewnie szybko więc odniosłam i umyłam miskę. Zdążyłam powiadomić tatę i brata o moich gościach gdy zadzwonił dzwonek drzwi.Ojciec był sceptycznie nastawiony, ale gdy obiecałam spokój i ciszę jakoś się zgodził - Siema! Mówiłam, że zaraz będziemy - pomachała mi ręką przed twarzą z szerokim uśmiechem na twarzy.
M: Przecież ty zawsze dotrzymujesz słowa - uśmiechnęłam się i wpuściłam ich do środka - Mój pokój jest w tym samym miejscu co kiedyś Roza, ja zaraz przyjdę. Może znajdę coś do schrupania - powiedziałam i ruszyłam do kuchni. Ojciec zrobił zakupy gdy mnie nie było, ale nie wiem czy po za jakimiś płatkami czy podstawowymi produktami kupił jakieś słodycze. Wie, że je lubimy, ale w tej kwestii nas gani. Ma swoje zasady i nam je wpaja.
Na szczęście znalazłam jakieś chrupki, które razem z sokiem i szklankami zabrałam do pokoju. Gdy weszłam zobaczyłam oglądających moje ozdoby na ścianach nastolatków.
L: Pokaźna kolekcja nagród. Gratuluję sukcesów - uśmiechnął się do mnie.
M: Dzięki, ale to tylko te najdrobniejsze - odwzajemniłam uśmiech i postawiłam wszystko na biurku.
R: Znowu startujesz w tym konkursie - zapytała nagle Roza, która jako jedyna siedziała na moim łóżku.
M: Nie wiem. Ciągle jest to samo i już mi się to nudzi -odpowiedziałam i usiadłam obok.
R: Taa..Zwycięstwo się nie powinno nigdy nudzić - położyła się i gapiła w górę.
K: Jakie zwycięstwo - razem z Lysandrem usiedli naprzeciwko nas na dywanie. Po minie widziałam, że był bardzo ciekawy.
R: Moja kuzyneczka to gwiazda muzyczna i wygrywa wszystkie konkursy - ożywiona podniosła się i objęła mnie i uśmiechała się szeroko.
K: Muzyczna? Hahah! Pewnie słoń jej na ucho nadepnął - zaczął się nabijać.
M: Przez sen zagram od Ciebie lepiej na czymkolwiek - odgryzłam się a oni bezczelnie mnie wyśmiali - Co jest? Powiedziałam coś zabawnego?
K: Tak się składa, że gram na gitarze jak mistrz - przechwalał się z uśmiechem na ustach.
R: Ona Cię rozwali na skrzypcach - odbiła piłeczkę.
L: Skrzypce? Świetny instrument. Kiedyś chciałem się nauczyć, ale wybrałem klawisze i wokal.
M: No popatrz - uśmiechnęłam się cwaniacko.
R: Co jest? - Zapytała zbita z tropu.
M: Zaraz zedrę mu ten uśmieszek z twarzy - szepnęłam do niej nadal się szczerząc i wskazałam palcem Kastiela.
K: Co szepczesz? To niegrzeczne w towarzystwie - warknął.
M: Spokojnie, zaraz wszystkiego się dowiecie - wstałam i ruchem ręki kazałam im iść za mną, ale w ciszy. Roza podniosła się natychmiast, Lys także a Kastiel się obijał. Ruszyliśmy w kierunku mojej piwnicy.
K: Chcesz nas poćwiartować jak w horrorach? - Zaśmiał się.
M: Szkoda mi na to energii. Wolę Ci coś pokazać i zamknąć jadaczkę. Po za tym. Już nie chcesz mi przywalić? - Spojrzałam na niego przez ramię.
L: Minęło mu to w połowie drogi do Ciebie - zaśmiał się.
K: Od kiedy ty taki dowciapny jesteś? - Spojrzał na niego spod byka.
M: Każdego się tak czepiasz? A może okres Ci się spóźnia? - Zaśmiałam się a Roza wybuchła śmiechem. Kastiel natychmiast chciał mi coś zrobić,ale szybko się ogarnęłam i uciekłam wprost do mojego królestwa. Chwilę później i oni tam się znaleźli.
- Kurwa,co jest? - Usłyszałam za sobą zaraz po ich wejściu i zaśmiałam się.
M: Witam w moim królestwie! - Odwróciłam się do nich przodem i z szerokim uśmiechem rozwarłam ramiona.
L: To wszystko Twoje? - Spytał zaskoczony.
M: Tak. Umiem lub nadal się uczę grać na tych instrumentach - uśmiechnęłam się i spojrzałam na Kastiela, który z otwartymi ustami rozglądał się na boki - Co? Zatkało kakao?
K: C-Co? Nie. Nie spodziewałem się takiej ilości instrumentów - jego głupia mina zniknęła.
R: W tym tłumie nie widzę tylko jednej ważnej rzeczy. Wyrzuciłaś je - zapytała smutna. Pewnie chodzi jej o prezent, który razem z Amber dała mi przed wyjazdem. Nigdy bym się ich nie pozbyła.
M: Nie. Spokojnie są na honorowym miejscu - uśmiechnęłam się do niej.
K: W koszu na śmieci - prychnął.
M: Nie, tam - wskazałam mu drzwi prowadzące do sali nagrań. Po powrocie od Rozy również tam trochę zmieniłam po swojemu, ale i tak mam w planach drobne zakupy i dodanie kilku elementów to i ówdzie - Ciekawi? To zapraszam do środka - wyszczerzyłam się i gestem dłoni zaprosiłam do środka. Gdy tam weszli najpierw zaczęły się pytania, głównie od Rozalii, ale udało mi się ich uspokoić. W końcu postanowiliśmy, że tutaj posiedzimy więc przyniosłam przekąski z mojego pokoju. Jakim błędem było zostawienie ich samych, bo gdy wróciłam Kastiel przywitał mnie z dziwną miną trzymając w ręku coś czego nie powinien.
K: No,no kociak. Nie spodziewałem się, że masz tu takie stroje - uśmiechnął się szatańsko i zamachnął mi przed nosem moim przebraniem i peruką - Rozumiem, że pracujesz nocnie i chcesz być anonimowa - zaśmiał się a ja natychmiast wyrwałam mu to z rąk.
M: Skąd to masz? - Warknęłam zła.
R: Tu było - Roza wskazała mi karton, który stał w pobliżu konsoli.
M: Jake debilu miałeś to schować - mruknęłam pod nosem chowając wszystko do kartonu.
K: Czyli braciszek wie, że jesteś puszczalska - zaśmiał się a ja nie mogłam tego słuchać i przywaliłam mu z liścia - Co kurwa?!
M: Nie obrażaj mnie kretynie - warknęłam - To przebranie sceniczne dupku - warknęłam i schowałam rzeczy do pobliskiej szafki.
R: Jaka ze mnie kretynka - usłyszałam nagle lament Rozalii - Przecież ty się w to przebierasz do nutki - zrobiła face plama a ja się zaśmiałam.
L: O co chodzi? Przepraszam, ale to wszystko jest dwuznaczne - odezwał się Lys a Kastiel oparty o drzwi lustrował mnie wzrokiem.
R: Te rzeczy to kostium sceniczny mojej kuzyneczki - objęła mnie ramieniem z wielkim wyszczerzem a ja tylko prychnęłam i odwróciłam wzrok - Przykro mi, ale w tej sytuacji musisz powiedzieć kim jesteś - dźgnęła mnie w żebra. O nie, nie mam zamiaru zdradzać swoich sekretów ludziom, których ledwo co poznałam.
-------------------------------------
Do kitu, a zwłaszcza końcówka. Nie wiedziałam jak to napisać ;/
Kostium i peruka:
Przepraszam i pozdrawiam :)
*nie jestem pewna pisowni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz