sobota, 23 maja 2015

#3

Nie mam zamiaru się z nimi dzielić swoim życiem prywatnym. Spojrzałam wściekła na Rozalię, a ta posłała mi tylko jeden ze swoich uśmiechów. Przewróciłam oczami. Dobrze, że nie było tam maski. Wtedy bym mu przywaliła.

K: Spokojnie, będziemy milczeć - powiedział poważnie, a potem się zaśmiał - Dla znajomych taniej? - Nie wytrzymałam i jednym płynnym ruchem odwróciłam się i mu przywaliłam w twarz - Kurwa!

M: Jeszcze raz mi to zasugerujesz to będzie mocniej bolało - warknęłam patrząc mu prosto w oczy - Nie masz pojęcia na co mnie stać.

R: Spokojnie Mandy. Jak powiesz prawdę to będzie musiał Cie przepraszać - dotknęła mojego ramienia.

M: Nie Roza. Nie mam zamiaru nic tłumaczyć - powiedziałam zła i usiadłam na jednym z foteli.

L: To prywatne więc Cię rozumiem, a ty Kastiel powinieneś ją przeprosić - odezwał się spokojnie.

K: Nie wiem czy jest za co - prychnął.

M: Spoko. Z takimi kretynami miałam do czynienia codziennie - zgromiłam Kastiela wzrokiem. To prawda. W mojej poprzedniej szkole było pełno kretynów. Czasem się zastanawiam jakim cudem znalazłam tam tych kilku chłopaków, którzy są moimi przyjaciółmi i są świetni. Mam nadzieję, ze przyjadą razem z Dakotą.

R: Dobra. Nie to nie,ale pamiętasz co miałaś zrobić? - Zapytała z rezygnacją.

M: Miałam zagrać. Chwila - powiedziałam i wstałam po skrzypce. Są one za szybą gdzie weszłam i je wyjęłam. Chciałam je włożyć do gabloty, ale jest pewien problem. Nie mam jej. Sama wyśmiewam się ze swojej głupoty. Wyszłam z pomieszczenia ze skrzypcami - Gotowi?

K: Miałaś grać na gitarze - prychnął.

M: Najpierw udowodnię Ci co potrafię - krew zaczęła buzować w moich żyłach. Już widzę tą jego minę. Będzie jeszcze przepraszał. Zawsze udało mi się postawić na swoim i teraz nie będzie inaczej. Dzięki moim kolegom z Londynu potrafię być twarda. Bez niczego ułożyłam skrzypce i zaczęłam grać. Nie potrzebowałam nut. Włączyłam jakieś bity i dałam się ponieść muzyce. Grałam tak przez jakiś czas. Nie widziałam ich reakcji na twarzach bo pogrążona we własnym świecie zamknęłam oczy.

R: Jesteś boska - rzuciła się na mnie i przytuliła mocno.

M: Roza dusisz mnie.

R: Przepraszam - oderwała się ode nie i mogłam spojrzeć na chłopców. Lysander miał dziwny wzrok, ale w kąciku ust krył lekki uśmiech. Kastiel za to stał oparty o drzwi , a głowę miał spuszczoną w dół - Zatkało go - szepnęła mi do ucha, a ja się zaśmiałam.

L: Świetnie grasz. Nie spodziewałbym się, ze można to tak połączyć - pochwalił mnie, a ja uśmiechnęłam się lekko.

M: Dziękuję. To tak na szybko. Ostatnio na zaliczenie grałam coś trudniejszego.

R: Bo ty zdolniacha jesteś - uścisnęła mnie - Prawda Kastiel? - Spojrzała na byczka, a ten podniósł wzrok.

K; Całkiem nieźle - powiedział obojętnie.

R: Jesteś genialna i uważam, że powinnaś nagrać płytę. Ogółem wziąć się za muzykę na poważnie - zaczęła mi słodzić.

L: Roza ma rację. Powinnaś się dalej rozwijać - poparł ją.

M: Dzięki, ale nie mam na razie takich planów. Grywałam ze znajomymi, ale na szkolnych przedstawieniach czy dla zabawy w wolnym czasie. Nic po za tym.

R: Bo jesteś uparta. Chyba będą musieli znowu Cię podstępem dać do jakiegoś przesłuchania byś zmądrzała.

M: O nie! Nawet nie wiesz jak długo wypominałam to ojcu po wyjeździe. Jedynym moim pocieszeniem była możliwość rozwoju, a potem chłopaki się pojawili i było dobrze.

K: Chłopaki? Czyli moja teoria się sprawdza - prychnął pod nosem.

M: Nic się nie sprawdza - warknęłam - Skoro nic innego Ci nie przychodzi do głowy to chyba muszę zedrzeć Ci ten uśmieszek z twarzy kretynie - powiedziałam zła.

R: Nareszcie. Wcześniej powinnaś to zrobić - była strasznie podekscytowana.

K: To dawaj bo Roza zaraz ze skóry wyjdzie tak ją to jara - zaśmiał się.

M: Nawet nie masz pojęcia z kim masz do czynienia - uśmiechnęłam się tajemniczo. - Nie chcę sie przechwalać, ale jestem najlepszą gitarzystką jaką zapewne znasz - dodałam. Może to przechwałki, ale chcę mu dopiec. Udałam się więc po gitarę, a gdy tylko wróciłam zaczęłam grać. Najpierw kilka dźwięków na rozgrzewkę, a potem się rozkręciłam. Chłopcy chcieli przerwać po pierwszym utworze, ale Roza świadoma moich zamiarów ich powstrzymała. Kiedyś wysłałam jej mailem filmik i grałam dokładnie to samo. Ja się nudziłam, a ona chciała usłyszeć efekty mojej nauki w tej szkole i tak jakoś..

Gdy skończyłam pierwsze co to delikatnie przejechałam dłonią po instrumencie z delikatnym uśmiechem. Zawsze to robiłam po grze na gitarze. Skrzypce lekko muskałam ustami, ale też nie zawsze. Po wszystkim podniosłam wzrok na towarzyszy. Roza miała na twarzy wyszczerz, Lys wpatrywał się we mnie jakby nieobecnym wzrokiem, a nasz szanowny buntownik znowu stał oparty ze spuszczoną głową w dół. Z namaszczeniem odłożyłam gitarę i doleciała do mnie białowłosa rzucając mi się na szyję.

R: Jesteś boska! - Krzyczała, piszczała i jednocześnie mnie dusiła. Chyba chce mnie zabić, bo to się powtarza.

L: Świetnie grasz. Dodatkowo te utwory. Tam był Vivaldi? - Spojrzał na mnie uważnie z uniesioną brwią.

M: Wersja nowoczesna - zaśmiałam się.

K: Już słyszałem podobny styl grania - odezwał się - Razem słuchaliśmy Lys - podniósł wzrok na białowłosego przyjaciela.

L: Racja, ale nie pamiętam o kogo chodzi - podrapał się po karku - Inspirowałaś się kimś?

M: Nie. Po prostu znam tamte utwory bardzo dobrze i zdecydowałam się je zagrać - uniosłam brew.

K: Boże z kim ja żyję - westchnął i wzniósł oczy do nieba - Lys, ja mówię o Xenie.

L: Aaaa...tak. Już pamiętam. To ta z nutki nie? - Zapytał, a ja spojrzałam na Rozę. Chyba milczała, co? Mam nadzieję. Posłała mi piękny uśmiech i stanęła obok Lysandra.

K: Ta, ale skończmy temat bo ta tutaj chyba nie kuma - zaśmiał się spoglądając na mnie.

M: Bardzo dobrze ją znam - wypaplałam nagle, a moja siostrzyczka uwiesiła się na stojącym obok chłopaku i suszyła zęby.

K: To czemu stoisz jak kołek?

R: Bo wie o niej więcej niż ty - powiedziała trochę głośno, a ja zgromiłam ją wzrokiem. - No co? Ja ufam to ty też możesz.

M: Nie mam zamiaru wydawać swoich sekretów Rozalio - spojrzałam na nią z miną numer sto jedenaście , czyli milcz jeśli chcesz żyć i wzięłam do ust sporą liczbę chipsów.

R: Nie bądź jak Lysander! Sorry biały, jesteś supcio, ale dwóch takich to za dużo - zaczęła narzekać.

L: Zrozum, że nie każdy jest tak otwarty jak ty. Ja i Mandy nie koniecznie należymy do takich osób.

R: Nonsens. Ona się po prostu boi tego powiedzieć. Prawda? - Spojrzała na mnie znacząco. Może ma odrobinę racji, ale tylko mały procent. Reszta to jest po prostu bark zaufania. Powiedzielibyście komuś kogo znacie jeden dzień, że przykładowo byliście w więzieniu? Ja nie. Dlatego nie chcę mówić nic więcej na swój temat.

M: Zmieńmy temat, bo zaraz się zdenerwuję - powiedziałam na razie spokojna i usiadłam obok stojącej w stojaku gitary. Nagle obok pojawił się Kastiel. Zerknęłam na niego, a ten tylko puścił mi oczko i zabrał moją gitarę. Nic nie mówiłam, bo po co. On tylko ją zaczął oglądać i coś brzdękać. Chyba już mu się tu nudziło.

R: Niech Ci będzie, ale to się wyda gdy dzień konkursu nadejdzie - powiedziała zadowolona z siebie. Ja ją zaraz uduszę.

M: Przymknij się z łaski swojej - warknęłam. - Powiedziałam nie to nie. Co tu jeszcze chcesz?

K: Bitwa kociaków - zadrwił.

L: Spokojnie dziewczyny. Roza daj spokój. Mnie to tak nie ciekawi żeby ją zmuszać. Skoro ty wiesz to nie nalegaj. Mnie i Kastiela nie zna nawet dnia, więc czego się spodziewałaś?

M: Nareszcie ktoś z mózgiem - westchnęłam.

K: Coś nam sugerujesz?

M: Sam się domyśl - powiedziałam drwiąco. Rozalia wreszcie się poddała i zeszliśmy na neutralny temat. Byłam ciekawa szkoły dlatego zaczęłam o nią wypytywać. Czerwonowłosy nie był zbyt chętny do opowiadania, a jak już to gadał o jakimś przygłupie. Lysander prawie milczał bo to znowu moja kuzynka nadawała. Uwielbiam ją i w ogóle, ale przydałby się jakiś spowalniacz, wyciszacz czy nawet wyłącznik do niej. Potem z tematu szkoły zeszliśmy na zapominalstwo białowłosego kolegi, a następnie jakąś najnowszą kolekcję ubrań. Tutaj się wyłączyłam. Znam ją. Od małego uwielbiała zakupy, stroić się i bawić w projektantkę. Raz nawet "uszyła" sukienki z zasłonek, a tak naprawdę to je pocięła i zszyła zszywaczem. Pamiętam wtedy złość jej mamy gdy zorganizowałyśmy mały pokaz mody. Ja i nic nie świadoma Amber byłyśmy zszokowane tym, że Roza jednak nie mogła tego brać, a mój ojciec i brat mieli niezły ubaw.

R: Black Roses nadal szukają drugiej gitary i głosu? - Usłyszałam nagle i spojrzałam na białowłosą, która obserwowała na zmianę Kastiela i Lysandra. Chyba nie o wszystkim wiem albo pamiętam.

K: Nie - odpowiedział sucho - Okazało się, że Irys potrafi grać więc mamy gitarę, a bez głosu przeżyjemy.

L: Tak. Jeszcze spróbuję ją przekonać aby zaśpiewała, ale jak powie nie to nie będziemy jej zmuszać.

R: Mogę z nią pogadać, ale pewnie Mandy by się nadawała - powiedziała nagle, a ja się zakrztusiłam własną śliną.

K: Spokojnie - poklepał mnie po plecach - Pewnie tylko gra ci wychodzi i ja to rozumiem - dodał zaraz ze złowieszczym uśmieszkiem.

R: Xena nie daj sobą pomiatać! - Krzyknęła, a ja się natychmiast uspokoiłam - Upss..Wybacz. Nie mogłam się powstrzymać - zaczęła gdy tylko na nią spojrzałam. Szczerze przyznam, że boje się tego co za chwilę może się stać. Ona ufa tym chłopakom, ale ja się boję. Nie chcę by moja tajemnica wyszła na jaw. - Przepraszam. Nie chciałam - jej mina mówiła wszystko. Chyba szczerze już żałuje, ale to czy to był przypadek nie jest pewne. Dobra z niej aktorka.

M: Spokojnie Roza - podeszłam do niej. - Powinnaś siedzieć cicho, ale co się stało to się nie odstanie - westchnęłam. Przytuliłyśmy się i spojrzałam na chłopaków. Stali i przyglądali się nam. - Skoro zaczęłaś to możesz skończyć - powiedziałam poważni, a potem dodałam już nieco żartobliwiej - Ty ponosisz konsekwencje. - Na to się ożywiła i dostała jakiegoś dziwnego kopa energii. Chętnie bym jej trochę przejęła.

*               *               *

K: Że niby ona? Haha.. Roza jesteś zabawna.

R: Niby z czym?! To szczera prawda - kłócą się od jakiś pięciu minut. Ja w tym czasie weszłam za szybę, ale przez otwarte drzwi było wszystko słychać. Kastiel się nabij, a Lysander ciągle milczy. Serio to zaczyna denerwować. On żyje, czy umarł?

M: Daj spokój Roza - powiedziałam dla jaj do mikrofonu co było błędem bo białowłosa go przez przypadek włączyła i brzmiało jak jakiś głos z nieba. Zaskoczony byczek aż podskoczył i zatkał uszy, a nawet sztywny Lys się ruszył.

K: Moje uszy, kurwa.

M: Kurw to szukaj na trasie - powiedziałam i wyłączyłam sprzęt. - tak się tego bałam, ale widzę, że nie potrzebnie. Oni nawet nie wieżą - prychnęłam.

R: Musisz udowodnić.

M: Niby jak? Mam wyciągnąć wszystkie przebrania i urządzić pokaz mody? No chyba, że pomożesz mi poszukać wiesz czego. Nadal są w pudle, które schowałam. Miałam je ustawić tutaj, ale się wstrzymałam.

R: C-Co? Nie. Nie będziemy teraz robić bałaganu, ale powiedz. Znowu startujesz w Złotej Nutce?

K: Aby się ośmieszyć? Haha.. I tak nie ma szans z prawdziwą Xeną. Tamta dziewczyna wymiata, a Twoja kuzyneczka tylko ją uwielbia i chce być podobna - zaczął paplać.

R: Zmieniłam zdanie. Pomogę Ci je przynieść - powiedziała nagle twardo. Wtedy dostałam olśnienia i szybko pobiegłam do pokoju. Słyszałam jakieś wołanie, ale zignorowałam je i szybko wyjęłam z jednej z szuflad album. Z triumfem wymalowanym na twarzy wróciłam do pomieszczenia. - Co Cie tak wywiało?

M: Po to - podałam jej album. Było tam mnóstwo zdjęć i wszystkie ze mną w roli Xeny, a stronę dalej już w domu jak pozuję z nagrodą. Złota Nutka to wyjątkowy konkurs odbywający się co pół roku. To świetna szansa dla młodych muzyków. Następny będzie jakoś w marcu. Nagrodą jest zawsze statuetka w kształcie klucza wiolinowego oraz dwa tysiące, które ja oddaję na jakiś cel charytatywny. Z dumą przyznam, że posiadam już cztery takie nagrody na swoim kącie.

Rozalia otworzyła album i na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech. Najpierw podała go Lysandrowi, który uważnie przyglądał się każdemu zdjęciu. widziałam jak na moment zatrzymał się na grupowym. jestem tam razem z przyjaciółmi z Londynu, a Dake daje mi buziaka w polik. Tęsknie za tą zgrają. Gdy białowłosy skończył zdjęcia dotarły do Kastiela.

L: Nadaje się - powiedział do niego Lysander.
______________________________________________________________________

Przepraszam za długość i mam nadzieję,że się spodoba. Szczerze miałam pomysł i wgl, ale wena uciekała. Jak tylko wstałam (coś po dwunastej xd) to wzięłam się za pisanie i szczerze nie wiem jak mi to wyszło. Jeszcze nic nikomu nie dedykowałam, ale postanowiłam tutaj zrobić wyjątek.
Grzesiek Anzel - przepraszam, nie było tak długo, ale mam nadzieję, że tego nie skrzaniłam.

Ostatnio potrzebuję dawki weny więc szczerze liczę a wszą pomoc. Pozdrawiam również Weronikę, która jednak nas nie zostawia i nadal będziemy mogli podziwiać jej prace. ^^

Leciała w kółko, a ja pisałam xd


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daughter Shadow pomoz mi odnalezc milosc