Właśnie wracał do domu. Dookoła panowała pustka. W jego domu również nikogo nie było. Wszyscy czymś zajęci, a on całkiem niedawno zakończył spotkanie z kimś dla niego ważnym. Wiedział jednak, że nic więcej z tego być nie może więc ograniczają się do przyjaźni. Wszedł w swoją uliczkę i podszedł do furtki. Jak zwykle u jego sąsiada coś się działo. Ten chłopak zawsze kogoś sprowadzi? - Pomyślał, a za chwilę usłyszał głos przez który przeszedł go dreszcz. Dyskretnie spojrzał w tamtą stronę. Stał z jakąś dziewczyną. Żegnali się. Jej głos, tak bardzo podobny do JEJ. Niemal identyczny, ale taki jakby..Przygaszony?
- Przyjdziesz jutro, prawda? Zrobię to dla brata - powiedziała.
- Pewnie. Nie martw się. Będę tak jak zwykle.
- Dziękuję - byli już niemal równo z podsłuchiwaczem więc ten założył kaptur i wszedł na swój teren. Jego ciekawość jednak dawała się we znaki i robił wszystko żeby zostać jak najdłużej i usłyszeć jak najwięcej.
- Nie ma sprawy. Spróbuj się uśmiechnąć. Wszystko będzie dobrze - potargał ją.
- Nie myślę tak pozytywnie jak ty Logan, przepraszam.
- Ro..Rozmawialiśmy. Nie możesz być ciągle w depresji - kucnął przed dziewczyną na wózku kładąc swojej ręce na jej kolanach.
- Tak. Wiem.. - szepnęła tak cicho, że stojący dalej chłopak nie usłyszał a pod pretekstem wywalenia śmieci z domu szybko poleciał do kosza, który był do połowy pusty. Super, teraz to pamiętało się o śmieciach - pomyślał i poszedł zanieść worek do kosza.
- Może cie odprowadzę żeby brat się nie martwił?
- Nie ma powodu żeby ktoś się rzucił na kalekę, ale jeśli chcesz - posłała mu słaby uśmiech i oboje ruszyli. Mijali ogrodzenie naszego bohatera, a Logan się przywitał przez co tajny agent nie był taki tajny i też kiwnął głową.
Gdy tylko odeszli poleciał do domu. Powyciągał zdjęcia, włączył komputer i szukał. Szukał czegoś co mu by pomogło. Nie znalazł. Był niema pewny, że to ona. Chwila. Ta dziewczyna.. Nagle zaczął szukać jednego zdjęcia. Tam było to widać idealnie. Chyba wiem kim jesteś dziewczynko - pomyślał, a drzwi od pokoju się otworzyły.
- Co ty wyprawiasz? Czemu tu panuje taki bałagan? - Zapytał wchodzący chłopak.
- Szukam czegoś. Chyba wpadłem na pewien trop i to prawdziwa bomba - wyjął kolejne zdjęcia, które trzymał w pudelku pod łóżkiem.
- Ale czemu przeglądasz te zdjęcia? Stało się coś?
- Tak. Szukam konkretnego. Byli na nim oboje, ale mi o nią chodzi.. - mówił, a jego towarzysz wstał i podszedł do biurka.
- Mówisz tym zdjęciu? - Zapytał machając fotografią, która zazwyczaj tam się znajdowała. - Taki pochłonięty tym jesteś, że zapomniałeś gdzie je masz - zaśmiał się, a poszukiwacz natychmiast wstał na nogi.
- Jesteś genialny - z łapał jego twarz w dłonie i pocałował go w czoło, a potem wziął zdjęcie i usiadł z nim na łóżku uważnie się przyglądając.
- Mógłbyś to teraz sprzątnąć - odezwał się drugi.
- Cicho! Teraz nie mogę. Myślę..
* * *
Wstał wcześnie rano. Zjadł śniadanie, ubrał się i siedział w oknie. Obserwował aż tamten wyjdzie. Siedział i siedział. Wołano go, a on siedział. Ktoś chciał pogadać, nadal siedział. Nie ruszył się z miejsca. Kilka razy zerwał się z miejsca chwytając plecak, w którym miał aparat. Niestety to wszystko było nie potrzebne. Fałszywe alarmy. Obiekt wychodził, ale nie po za posesje. Jedynie do kosza czy ogrodu. Nic więcej. Gdy obserwator już miał się poddać został mile zaskoczony. Wyszedł i tak jak on miał plecak. Był na chodniku i minął jego dom. Dopiero wtedy szpieg przeszedł do działania. Czuł się jakby kopiował brata. Przecież to on zawsze się skrada i bawi w szpiega. No może nie w życiu realnym, ale gry komputerowe też czegoś mogą nauczyć, prawda?
Przeszli już spory kawałek drogi. Logan na szczęście nie odwrócił się ani razu. Był śledzony. Dopiero jak zatrzymał się i wszedł na teren innego domu. Szpieg się zatrzymał. Stanął jak wryty. Przecież to niemożliwe - pomyślał. Gdy tamten zniknął za drzwiami podszedł bliżej. Teraz wiedział gdzie chodzi chłopak. Pozostało mu tylko się dowiedzieć, kto tam mieszka.
* * *
Wrócił do domu. Miał multum myśli, ale żadna z nich nie miała pokrycia. Szukał na razie informacji bez pomocy innych, ale nie wychodziło.
- Co tam? - Ktoś klepnął go w plecy, gdy siedział przy komputerze i szukał informacji.
- Szukam.. - nawet nie spojrzał.
- Fajnie, ale mógłbyś się przywitać. Nie jesteśmy sami - mruknął przybysz, więc ten oderwał się na chwilę i zobaczył rudą dziewczynę.
- Cześć Iris. Jak tam? - Uśmiechnął się do niej lekko i wrócił do komputera.
- U mnie w porządku, ale u ciebie chyba coś się stało. Prawda? - Stanęła obok opierając się o biurko.
- Tak jakby. Potrzebuję jej adresu - wskazał na zdjęcie. Dziewczyna jak i jego brat nie kryli zdziwienia.
- Po co ci? Jej brat tam już nie mieszka. Z tego co słyszałam to opuścił miasto - powiedziała.
- Nie ważne. Na razie nic wam nie mogę powiedzieć. Potrzebuję tylko adresu.
- No to tutaj go raczej nie znajdziesz - niebieskooki zamknął mu laptopa przed nosem. - Trzeba to zrobić inaczej. Najlepiej zapytać u źródła.
- Nie będę pytał nikogo z tej trójki. Przecież zaczną wypytywać i dodatkowo rozdrapie rany. Nie dzięki. - Zaprotestował.
- Alexy, tak nic nie znajdziesz. Trzeba to jakoś inaczej zrobić - powiedziała spokojnie nastolatka.
- Tylko musisz nas wtajemniczyć braciszku - zaśmiał się Armin.
- Uznacie mnie za szalonego - spojrzał po kolei na dwójkę.
- Jesteś taki, ale za to cie uwielbiamy - poczochrała go ruda.
- Ta.. - westchnął ciężko i zaczął opowiadać. Powiedział im wszystko co słyszał, widział i robił.
- Nieźle to pokręcone - ciemnowłosy usiadł na łóżku.
- No co ty? Sam nie wiedziałem - sarknął Smerf.
- Spokojnie. Coś się wymyśli, ale jest problem - Iris spojrzała nieco smutno. - Czy jesteś pewien Alexy? To poważna sprawa.
- Mam osiemdziesiąt procent pewności. Dostanę adres i zobaczymy czy miałem rację - powiedział i spojrzał na zdjęcie. - Jeżeli to prawda to ona się będzie tłumaczyć, a oni przestaną chodzić jak struci.
Brat spojrzał na niego. Nigdy nie widział go tak zdeterminowanego i gotowego do działania. Uśmiechnął się lekko. Skoro ten głupek to i ja - pomyślał, a następnie wstał i trzepnął go w ramię.
- Zaraz coś wykombinujemy - powiedział i spojrzał na swoją dziewczynę, która siedziała i patrzyła w telefon. - Masz jakiś pomysł mała?
- Hm? - Podniosła wzrok. - Myślałam żeby napisać do Rozalii, ale to raczej kiepski pomysł.
- Racja. Ona nie powinna wiedzieć. Będzie coś podejrzewać - różowooki wstał i podszedł do okna. - Jest ktoś kto by mógł nam powiedzieć.
* * *
- Nie wierzę, że ten kretyn dał się tak podejść - śmiał się Armin gdy z karteczką, na której był napisany adres wracali do domu.
- Wątpię żeby to twoje głupoty go przekonały skarbie - powiedziała dziewczyna przytulając się do niego.
- A niby co? Alexy, groziłeś mu jak zostaliście sami? - Spojrzał na brata.
- Nie. Po prostu użyłem dobrych argumentów - wzruszył ramionami. Przecież nie może im powiedzieć, że gdy dzwonił do blondyna wspomniał coś o Amber. Oni nie chcą by ktoś wiedział więc on się w to nie pchał, a w razie co może jeszcze coś wycisnąć z Nataniela.
- Proszę, jaki tajemniczy - zaśmiał się jego bliźniak. - No dobra. Kiedyś mi powiesz, na razie cie zmuszać nie będę. - Ścisnął lekko dziewczynę, a na twarzy miał uśmiech. - Kiedy tam pójdziesz?
- Jutro. Przez noc się na to przygotuję - powiedział.
- A to chociaż ten sam adres? - Zapytała cicho Iris.
- Nie wiem. Nie spojrzałem. Wolę się dowiedzieć jutro - odezwał się raz i resztę drogi przemilczał. Trafili do domu. On od razu udał się do łazienki, a jego brat jeszcze półtorej godziny posiedział z dziewczyną. Gdy tamta poszła siedzieli jak to często mieli w zwyczaju w salonie. Gotowi do spania, ale jeszcze nie szli. Armin siedział i grał na PlayStation, a Alexy tępo patrzył na zgiętą kartkę z adresem.
- Rozwiń. Będziesz już wiedział - brat oderwał się na chwilę od gry.
- Nie, Armin. Dowiem się jutro. Coś czuję, że szykuje się ciekawy dzień.
Tak jak powiedział tak i zrobił. Posiedział jeszcze chwilę z bratem i poszedł do łóżka. Kręcił się jeszcze jakąś godzinę zanim zasnął. Gdy tylko się rano obudził był z lekka zestresowany. Sam nie wiedział czemu. Zrobił to co powinien i poczekał do dwunastej. Nie chciał działać od rana mimo, że miał nerwy, i to nie małe. Południe wybiło, a chłopak opuścił dom i wsiadł do taksówki. Zamówił ją aby to kierowca pierwszy rozwinął kartkę, a podczas drogi był zajęty bawieniem się komórką. Nie patrzył na drogę. Dopiero gdy wysiadł zobaczył dom. Zakołowało mu się w głowie. Więc to tutaj. To ten sam dom - pomyślał i zebrał się do kupy. Powoli podszedł do drzwi. Zapukał. Serce zaczęło bić jak szalone. Musiał chwilę czekać, a gdy się otworzyły..
- Co ty tu robisz?
Tak jak powiedział tak i zrobił. Posiedział jeszcze chwilę z bratem i poszedł do łóżka. Kręcił się jeszcze jakąś godzinę zanim zasnął. Gdy tylko się rano obudził był z lekka zestresowany. Sam nie wiedział czemu. Zrobił to co powinien i poczekał do dwunastej. Nie chciał działać od rana mimo, że miał nerwy, i to nie małe. Południe wybiło, a chłopak opuścił dom i wsiadł do taksówki. Zamówił ją aby to kierowca pierwszy rozwinął kartkę, a podczas drogi był zajęty bawieniem się komórką. Nie patrzył na drogę. Dopiero gdy wysiadł zobaczył dom. Zakołowało mu się w głowie. Więc to tutaj. To ten sam dom - pomyślał i zebrał się do kupy. Powoli podszedł do drzwi. Zapukał. Serce zaczęło bić jak szalone. Musiał chwilę czekać, a gdy się otworzyły..
- Co ty tu robisz?
_______________________________________________
Jak obiecałam, trzy rozdziały. Koffam ;*
Dedyk dla Emiś i Olki żeby nie pomijać.
Dziękuję za gifa ;)
Loffki, kiski i tak dalej xd :*
Wiem, że rozdział nie jest jakiś wybitny,
ale niestety taki musi być..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz