Wchodząc na salę do moich uszu doszły dźwięki gitary,a w kącie zauważyłam małe światło od latarki. Domyślam się,że to Kastiel. Jeszcze nigdy nie słyszałam jak gra,to świetna okazja.Weszłam do środka tak cicho jak mogłam i usiadłam na pobliskim fotelu,który udało mi się wymacać.
Grał przez krótką chwilę, później słyszałam jak odkłada ją na bok.Postanowiłam wtedy podejść do niego.Wstałam i jak na złość potknęłam się o coś i upadłam,prosto na czerwonowłosego.
K:Kurwa!Co jest?!-Krzyknął,a ja poczułam ból w kostce i dziwne mrowienie policzków.Teraz na bank mnie zabije...
R:C-Cześć-wyjąkałam nadal leżąc na nogach chłopaka-Fajnie,że wpadłam,co nie?
K:O to ty.Już myślałem,że to jakiś zboczeniec-prychnął.-Masz zamiar tu leżeć resztę dnia?
R:Co?A tak,już wstaję.Chociaż nawet tu wygodnie-odpowiedziałam po czym zaczęłam się podnosić i usiadłam obok chłopaka.
K:To teraz powiesz czemu chciałaś mnie zabić?
R:Ja?Nigdy!To był tylko wypadek.Potknęłam się o coś.
K: Taa..Jasne.Rano próbujesz mnie utopić,a teraz to.
R:Ja?!To ty mnie wrzuciłeś do wanny!-Zbulwersowałam się.
K:Haha..To taka mała zemsta.Z resztą to było dawno.
R:Ale przed chwilą mi to wypomniałeś-ukłułam go w bok szczerząc się przy tym.
K:Serio chcesz zacząć tą wojnę?Jeśli tak to obaj wiemy,że nie masz szans-uśmiechnął się łobuzersko i szykował się do ataku.
R:Tylko spróbuj,a puszczę nagranie-zagroziłam,chociaż doskonale wiem,że teraz będę musiała duuużo kłamać.
K:Jakie nagranie?Chwila.Masz w kiblu kamerę i nagrałaś mnie pod prysznicem?Jeśli tak to tylko więcej fanek mi przybędzie słonko-zaczął żartować.
R:Co?Nie,nic z tych rzeczy.Przed chwilą je zdobyłam,całkiem przypadkiem.Wiesz jestem tu dłużej niż Ci się wydaje-odpowiedziałam,na co zesztywniał.Spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach jakby zrobił coś strasznego.
K:Co dokładnie słyszałaś i co nagrałaś?-Złapał mnie za ramiona i spojrzał mi głęboko w oczy.Widziałam,że był zdenerwowany.Nie jakiś wściekły,ale tak jakby zestresowany,że poznałam jakiś straszny sekret.
R:Tylko jak grałeś,a co?Było coś jeszcze?Nie powinnam czegoś wiedzieć?
K:J-Ja..-odsunął się i odwrócił wzrok.Wyraźnie chce coś ukryć,ale co?-Nie.Nic takiego.Po prostu trochę gadałem do siebie.
R:Powiedzmy,że Ci wieżę.A teraz do sedna.Po co chciałeś się spotkać?
K:Chciałam przeprosić,ale to chyba nieaktualne,co?Widzę,że już Ci przeszło-uśmiechnął się łobuzersko.
R:Chciałbyś.Nadal mam focha-prychnęłam.
K:Właśnie widzę po tym jak mnie szpiegowałaś.
R:Chciałam tylko posłuchać,bo nigdy przy mnie nie grałeś.
K:Zrobiło ci się przykro?-prychnął rozbawiony.
R:Nie tak,jak myślisz.Wracając do przeprosin.Już do tego przywykłam i nie widzę w tym większego sensu.
K:Właśnie o to mi chodzi.Uświadomiłem sobie to i chyba powinniśmy spróbować się powstrzymać od nich na jakiś czas.Wiesz spróbować żyć bez tego.
R:Wow.Nigdy bym się tego po tobie nie spodziewała.
K:Widzisz,jednak mam uczucia.
R:Haha..Mi o sposób myślenia chodziło,ale dobra.Przyjmuję wyzwanie.Cały wyjazd będziemy dla siebie milutcy jak nigdy.Niech Rozalii i Lysandrowi szczęki opadną-zaśmiałam się.
K:Miło.Tak o nas myślą?
R:Rozalia mi czasem sugeruje różne rzeczy.Wszystkie są absurdalne.
K:Na przykład?
R:Raz zasugerowała,że..-w tym momencie moją wypowiedź urwał telefon.Numer nie wyświetlił się,a po ostatniej przygodzie boje się odebrać.
K:Co jest?Nie odbierzesz?-Chyba zauważył,że coś jest nie tak.
R:Nie.Po ostatnich groźbach nie mam zamiaru odbierać od nieznanych.Ty to zrób jeśli chcesz-podałam mu telefon,a on bez niczego odebrał.
K:Halo?Nie.Jej kolega,a kto pyta?Sorry nie podam jej do telefonu jeśli się nie ujawnisz koleś.Zapytam-chyba zaczynał się irytować,ale spojrzał na mnie.-To jakiś koleś.Ponoć się znacie i musi z Tobą pilnie rozmawiać.Kojarzysz o co może chodzić?
R:Może o prace,ale chyba nie dawałam mu numeru.Dobra zobaczymy-wzięłam telefon od chłopaka-Słucham?
-Nareszcie mogę Cię usłyszeć.Co ten dupek sobie wyobraża,że rządzi Twoim telefonem?
R:Chwila moment.Kim jesteś,że będziesz go oceniać?
-Przepraszam.Jestem lekko zestresowany,bo ta rozmowa nie będzie łatwa.Jednak zanim powiem kim jestem obiecaj,że się nie rozłączysz.
R:Co?O czym ty kurna gadasz?-Zaczęło się we mnie gotować a czerwonowłosy widząc to posłał mi pytające spojrzenie.
-Proszę Roxy,obiecaj.Znam Cię.Nie złamiesz obietnicy.
R:No dobra,ok.Ale oczy ty gadasz?Kim jesteś,że mnie tak dobrze znasz?
-Zamy się oboje,ale sądząc moje ostatnie zachowanie pewnie mnie teraz nienawidzisz.Jednak muszę Cie ostrzec.
R:Przed kim?Przed sobą psycholu?!Powiedz kim do cholery jesteś!-Zaczęłam drgać gdy poczułam jak obejmują mnie silne ramiona Kastiela. Przyznam,że trochę się uspokoiłam,ale ten rozmówca jest jakiś dziwny.Dodatkowo kojarzę jego głos,ale nie mogę dopisać jego właściciela.
-Roxy może się spotkamy i porozmawiamy?Mogę zorganizować znów skok na bandżi-zasugerował a ja zdrętwiałam.Czyli to on,ale jak?Skąd?Czemu?Tyle pytań mam w głowie a odpowiedź jest po drugiej stronie słuchawki.
R:J-Jak?Po co dzwonisz?Mało Ci było,gdy mnie zwyzywałeś i zaatakowałeś przyjaciela?-Zapytałam,a po moim policzku leciała łza.Czułam ją,ale starałam się by mój głos był normalny a czerwonowłosy ni nie zauważył.
Sh: Przepraszam za tamto.Ja byłem pijany i nie mogłem wytrzymać,że przez tą sukę straciłem coś co kocham.Nadal czuję to co kiedyś.Nigdy nie przestałem.Wtedy to wszystko to był durny zakład,który przegrałem.Nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić.Naprawdę.Kocham Cię Roxy.Bez ciebie zaczynam się staczać i wpadam w kłopoty z każdym krokiem.Teraz boje się,że może Ci się coś stać.Zadarłem nie z tym z kim trzeba i mogą chcieć się zemścić na mnie znajdując Ciebie.Proszę spotkajmy się to Ci to wszytko wyjaśnię.
R:J-Ja nie mogę.
Sh: Proszę to tylko moment.Twój brat nie chce ze mną nawet słowa zamienić.Nawet dostałem po pysku.Proszę wyjdź.Porozmawiajmy.
R:Mnie tam nie ma.Wyjechałam.
Sh: Co?!Gdzie jesteś muszę się z Tobą szybko zobaczyć!
R:Nic z tego-rozłączyłam się i wtuliłam w przyjaciela po czym łzy zaczęły mi się cisnąć do oczu.Ten telefon otworzył wszystkie moje rany i choć w życiu się do tego nie przyznam to tęsknie za Shonem i naszymi wspólnymi chwilami.Tylko jak to by przyjęli inni?
---------------------------------------------------------------------
Jestem i żyję,ale tymczasowo nie mam czasu dla Roxy.Niestety do mojej głowy wpadają to coraz nowsze pomysły,ale dotyczące następnego opowiadania,które-zdradzę wam-jest w połowie napisane na papierze i wystarczy przelać to tutaj.Tak czy siak postaram się coś naskrobać i wstawić jak najszybciej. Mam nadzieję,że ktoś czeka na dalsze losy rudzielców. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz