niedziela, 22 lutego 2015

"Roxy" cz.19

Pierwszy tydzień wyjazdu minął na wesoło.Gdy w końcu udało mi się wybić wszystkie głupoty z głowy Rozalii,było fajnie.We wszystko ją wtajemniczyłam.Opowiedziałam jej ok telefonie i mojej reakcji,no wszystko.Po tym zaczęła się dziwnie zachowywać,ale na szczęście nie paplała różnych teorii.

Na początku myślałam,że ten wyjazd będzie głównie edukacyjny,ale nauczyciele dawali nam mnóstwo swobody.Kilka razy byliśmy w jakiś muzeach i galeriach,ale większość czasu spędzaliśmy w górach i na spacerach. raz udało nam się zorganizować nielegalną imprezę u nas w pokoju, pomysłodawcą był oczywiście Kastiel.Była prawie cała nasza klasa. Lee i Charlotte nie chciały,a Nataniel..no cóż.Kastiel go nie chciał i dodatkowo aby nie naskarżył został zamknięty w szafie przez chłopaków.Alexy,Armin i Kentin razem z czerwonowłosym napadli go i uwięzili.Na szczęście Rozalia i Irys namówiły go aby był cicho i w tajemnicy przed resztą go wypuściły.Było naprawdę fajnie.Dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy.Ktoś-żeby nie wskazywać palcem,załatwił alkohol co skutkowało głupimi pomysłami. Przykładowo. Graliśmy w rozbieranego pokera,przez co wszystkie dziewczyny siedziały w bieliźnie. Mina Violetty była świetna.Prawie płakała,ale po drinku Alexego zaczęła się z nami dobrze bawić.

Prócz naszej alkoholowej eskapady były inne odpały.W trakcie wycieczki na miasto duet modowy A&R zaczął wszystkich przebierać.Ja wylądowałam w różowej sukience,a reszta dziewczyn za postacie z bajek.Najlepiej Roza załatwiła chłopaków.Wszystkich.Ubrała ich tak samo w różowe sukieneczki z dużą,słodką kokardą.Nie obyło się bez wyzywania,ale wszystkie jej pomogłyśmy w tym dziele.
Peggy robiła mnóstwo zdjęć i obiecała,że postara się każdemu dać je na płycie.Jednak ta dziennikareczka nie jest taka zła i żadne z tych zdjęć nie ujrzy światła dziennego.
                                                                     
 *               *               *
Rozalia wyszła do Lysandra,bo pokraka wczoraj na mieście podarł swój płaszcz i trzeba go zszyć.Irys też gdzieś się zapodziała a ja z nudów włączyłam komputer.Narzekałam na białowłosą a sama przy nim ślęczę.Trudno.Zalogowałam się na swoją pocztę i przeglądałam spam puki nie zobaczyłam maila od Morisa.Czego on znowu chce?Nie rozumie,że nie chcę z nim rozmawiać?Niechętnie otworzyłam wiadomość i zaczęłam czytać.


Wiem.Zawaliłem i jestem totalnym idiotą.Jednak dłużej tak nie potrafię.Bez Ciebie i Twojej bliskości nie potrafię żyć.Staczam się i robię sobie mnóstwo problemów.Po tym jak Cię straciłem wpadłem w złe towarzystwo.Teraz czuję tego skutki i wiem,że narkotyki nie rozwiążą moich problemów.Zmieniłem się i chcę prosić o drugą szansę.Wiem.Brak szans,ale daj mi się wytłumaczyć.To z Amber to zwykła głupota.Zakład,który przegrałem i przez to straciłem to na czym mi zależało.Z czystego kretynizmu zniszczyłem naszą miłość i związek dający mi szczęście.Kto by pomyślał,że przez alkohol nawtykam Ci tak bardzo,że stracę to wszystko.Jakim byłem kretynem.Nigdy nie zwracałem uwagi na to co mówię,a powinienem. Zawsze byłem na czyimś utrzymaniu i nie śpieszyło mi się do pracy.Teraz się Tobie dziwię,że byłaś ze mną tyle czasu.Ze zwykłym nierobem i leniem. Dla Ciebie postanowiłem skończyć ze złymi nawykami.Myślałem nad sobą i moim życiem. Możesz nie wierzyć,ale mam pracę (legalną) i zacząłem studia. To wszystko dla Ciebie.Z czystej miłości do Twojej osoby. Pamiętasz te wszystkie nas wspólne chwile?Momenty,w których byliśmy szczęśliwi? Ja tak i tęsknię za tym. Spójrz do kalendarza. Widzisz,który się zbliża? Dokładnie.Gdybyśmy byli razem mijały by właśnie trzy lata. Pamiętam. Nie musiałaś mi w żaden dyskretny,bardziej lub mniej,sposób mi przypominać. Sam wiemProszę Cię skontaktuj się ze mną. Musimy porozmawiać.Nie chodzi tu już tylko o mnie,ale także o Ciebie i Twoje bezpieczeństwo. Jestem takim dupkiem, że nawet teraz wciągnąłem Cie w moje bagno. Przepraszam.

Ps: W załączniku jest ważne video.Proszę obejrzyj je..
                                                                                                                                    Kocham Cię
                                                                                                                                            Shon
Po przestudiowaniu każdej linijki tekstu w moich oczach pojawiły się łzy.Niesamowite ile emocji we mnie teraz obudził.Smutek,żal,ale także miłość i tęsknota.Nadal coś do niego czuję, tego nie da się ukryć.Czy to miłość? Nie wiem.Cała roztrzęsiona włączyłam przesłany przez niego film.

~ROZALIA~

Ro: Dobra.Skończyłam.Następnym razem uważaj-skarciłam białowłosego oddając mu jego własność-Chciałam pogadać z Roxy a ile czasu straciłam na Ciebie.

L:Dziękuję.To przez Kastiela.Wepchnął mnie ma jakiś krzak i zahaczyłem.To nie moja wina.

Ro:Dobra.Wręczę Kastielowi rachunek-zaśmiałam się i ruszyłam do wyjścia,ale zatrzymał mnie głos Lysandra.

L:Zauważyłaś ich zmianę?-Zapytał patrząc tępo w ścianę.

Ro:Mówisz o Roxy i Kasie?-usiadłam obok niego.

L:Dokładnie.Są dla siebie strasznie mili.Ani razu się nie pokłócili.

Ro:To przez ich pewnego rodzaju postanowienie.Kastiel Ci nie mówił?

L:Nie.Nawet nie wspomniał.O co chodzi?-Spojrzał na mnie,a ja mu wytłumaczyłam tak jak Roxy mnie.Chciałam mu też powiedzieć o reszcie,ale o tym wiedział.

Ro:Widocznie to był dla niego ważniejsze-westchnęłam.

L:Nie dziwie się.Wypłakiwała mu się w ramię.Widział ją w takim stanie po raz pierwszy. Dodatkowo ja widzę tam drugie dno,a ty?

Ro:Nawet nie pytaj.Ja na początku myślałam,że są parą.Jak ich zastałam do podskoczyli wystraszeni i pomyślałam,że im przeszkadzam.Dopiero jak mi to wszystko wytłumaczyła zrozumiałam swój błąd-zaśmiałam się.Ciekawe jaką by byli parą?Słodką?Nie,ale zdecydowanie dobrą.Pasują do siebie.Trzeba im pomóc to zrozumieć.

L:Boję się co Co tam chodzi po głowie jak tak patrzysz-zaśmiał się.Dopiero teraz się zorientowałam,że na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Ro:Musimy im pomóc-powiedziałam wojowniczym tonem.Moja przyjaciółka nie będzie starą panną.

L:Lepiej się w to nie mieszać.Kastiel i tak..-nie zdążył skończyć,bo mu przerwałam.

Ro:Nawet wiem jak!-Szybko wstałam.Już wiem co zrobić.

~ROXY~

Dosyć!Dłużej tak nie mogę!Nerwowo zamknęłam laptopa i padłam twarzą w poduszkę i pozwoliłam płynąć łzą.Nie obejrzałam tego do końca.Nie mam wystarczająco siły na to. Wystarczy mi wrażeń.Postarał się,naprawdę.Nasza piosenka lecąca na tle naszych zdjęć i śmiesznych sytuacji na krótkich filmikach.Znalazł nawet jedno zdjęcie z moich pierwszych zajęć karate,gdzie powalił mnie na łopatki i pocałował.To były nasze początki i robił to za każdym razem gdy mógł.Mam teraz ochotę wrócić do tej chwili.Szkoda,że nawet nie wiem kiedy porzuciłam to hobby.Jedynie motocykl mi pozostał.Wszystko inne związane z Shonem porzuciłam.Nie mam nawet kontaktu ze starymi znajomymi. Laeti,Maya,Wiktor,Maxxie a nawet ta brunetka,kuzynka Wiktora,którą poznałam krótko przed zmianą szkoły.Niestety nie pamiętam jej imienia,gdyż rozmawiałyśmy tylko kilka razy.Miała takie szczęście i może spełniać swoje marzenia.Szczęściara.

Po kilkunastu minutach użalania się nad swoim życiem chwyciłam telefon.Mam nadzieję,że nie będę tego żałować.
                                                                        *               *               *
Wieczorem spałam gdy dziewczyny wróciły.Znaczy udawałam,żeby nie widziały,że płakałam. Tak udało mi się ominąć kolację i ich pytający wzrok.Dziś rano wstałam o wschodzie słońca, cała w nerwach.Napisałam jeszcze tylko wiadomość do brata aby zaniósł kwiaty na grób rodziców,bo dziś rocznica ich śmierci i uszykowana zeszłam na dół.Na szczęście zbyłam Rozalię tłumacząc się toaletą i poszłam sama.Widząc swoich przyjaciół zdenerwowałam się.Przecież oni mnie zabiją jak im powiem.To jasne.Musze milczeć.

Przybrałam sztuczny uśmiech,aby ukryć swój stres i przywitałam się z nimi po czym zajęliśmy stolik.Wszyscy zajadali. Kastiel i Lysander pochłaniali kanapki jedną po drugiej, Rozalia również miała apetyt a ja nie mogłam skończyć jednej kromki.To wszystko ze stresu.
Mam nadzieję,że martwię się na darmo i nie będzie tak źle.

Ro:Ziemia do Roxy-Rozalia zamachnęła mi przed twarzą swoją dłonią i wyrwała mnie z transu-Stało się coś?Jakaś dziwna jesteś.

R:Hmm?-Spojrzałam na nią-Nie.Przepraszam.Po prostu się nie wyspałam.

K:Żartujesz?Wczoraj przespałaś kolację-prychnął.

R:Zmęczona byłam i szybko zasnęłam-odparłam i wzięłam gryza kanapki.

Ro;Na pewno?Możesz na,m powiedzieć wszystko.

R:Spokojnie.Nic mi nie jest.Dzisiaj rocznica śmierci moich rodziców,to dlatego-próbowałam się usprawiedliwić.

Ro:Ohh..Przepraszam,ja..-nie skończyła gdyż odezwał się mój telefon.Gdy spojrzałam na telefon szybko wstałam,przeprosiłam ich i odeszłam aby odebrać.

R:Tak?

-Czarny Jeep,pod bramą główną.Nie przeoczysz.

R:Zaraz będę-odpowidziałam i się rozłączyłam.Spojrzałam w kierunku stolika.Byli ciekawi, ale  nie wróciłam.Pobiegłam tylko do pokoju po bluzę i wymknęłam się na zewnątrz.

Schowana za dużym drzewem czekałam na jego przyjazd.Cała się trzęsłam z nerw,ale starałam się to trzymać w sobie.Rozglądałam się dookoła,gdy nagle usłyszałam za sobą zachrypnięty głos Kastiela.Super. Jeszcze jego tu brakowało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daughter Shadow pomoz mi odnalezc milosc