poniedziałek, 2 lipca 2018

Urodziny, ah urodziny..

Dokładnie drugiego lipca 2014. roku o godzinie 12:47 pojawił się tutaj mój pierwszy post, a więc także historia z pisaniem. Od tego czasu naprawdę wiele się zmieniło..
Dzięki rozpoczęciu tej przygody poznałam sporą grupkę naprawdę fajnych osób, z niektórymi kontakt jest dalej, inni się usunęli i słuch o nich zaginął. Niezależnie do której grupy należysz ogromnie ci dziękuję..
Nie zawsze było kolorowo, mimo świetnej przyjaźni jaka powstała tylko za pomocą łącza internetowego i podniosła na duchu nie raz gdy człowiek tego potrzebował, zdarzały się momenty zgrzytów i nieporozumień. 
Jest to przykre, ale widać takie jest życie i nie wszystko jest kolorowe oraz trwa wiecznie.
Szkoda, bo do pewnego momentu było naprawdę cudownie.
W tym poście nie chcę świętować samych urodzin bloga i tego ile czasu to wszystko trwa, ale rozliczyć się ze wszystkim co dzięki niemu zyskałam i w ilu sprawach założenie tej strony okazało się dobrym posunięciem. 
Szkoła i matura już za mną, wspominałam już o tym chyba nie raz, a więc to chyba dobry moment by usiąść i wszystko przemyśleć. Przeglądając ostatnio zakładkę ''O mnie'' zdałam sobie sprawę jak wiele rzeczy się zmieniło oraz jak wiele zostało na swoim miejscu. 
Nadal jestem szkieletem odzianym w warstwę skóry z ciemnymi kłakami, brązowymi oczami i okularami na nosie, to nie uległo zmianie. Może tylko jeszcze więcej tkanki tłuszczowej ubyło, z kości na ości jak to mówią ^^
Pod względem podejścia do pewnych rzeczy, ludzi i zachowań było wiele zawirowań.. 
Osoby, które mnie znają i nie bały/ją się ze mną pisać mogą być zorientowane. Nie będę wymieniać imion ani nazw, ponieważ jeśli tutaj zajrzą i pokuszą się o czytanie, domyślą się. 
Nigdy nie lubiłam kłamstwa czy naginania faktów, jak zawał tak zwał, wolę szczerą prawdę niż głupie tłumaczenie, więc jeśli ktoś to robi wiedząc o moim wyczuleniu to marny jego los..
Życie na pewno nie jedną osobę jakoś skrzywdziło, bardziej lub mniej, nie jestem wyjątkiem. Pisaniem zajęłam się po kilku przykrych sytuacjach w moim życiu, niekoniecznie o nich musiałam wspominać, a pisanie tutaj i pewnego rodzaju wyżycie się na klawiaturze stało się dla mnie jakby terapią.
Poznani ludzie nawet nieświadomie mi pomogli odrywając moje myśli od tych szarych chmur będących w pewnej części nieba..
Kilka imion już mogło wylecieć, ale wspomnienia, częściowo nazwy i wiele innych zostaje, dlatego odnoszę się teraz do wszystkich, z którymi kiedykolwiek miałam styczność.
Przede wszystkim dziękuję za wciągnięcie mnie do tej szalonej grupy, której szczerze się obawiałam na początku. Ta aż niemal przesadna euforia potrafiła człowieka wystraszyć, ale była też bardzo zaraźliwa.
Dziękuję za zarwane noce, tysiące wiadomości, pobudki o szóstej rano, rozmowy video czy telefoniczne, nie da się tego zapomnieć, przynajmniej ja nie jestem w stanie. Taki typ, bardzo sentymentalna jestem..
Jak już wspominałam, nie zawsze było kolorowo, ale zdecydowanie pozytywnie wspominam ten natłok wiadomości, rozmów i dzielenia się swoim punktem widzenia.
Nasza mafia Ilesiek się trochę posypała, ale cóż.. Bycie ileśką to ryzyko zawodowe, nawet jakby ktoś chciał to mu to gdzieś tam w środku raczej zostanie. Banda zakręconych pozytywnie ludzi :D
Nawet pisałyśmy RP zanim to było modne, a więc to my wykreowałyśmy ten trend ^^
To już tyle czasu, a nawet nie wiem kiedy tak szybko zleciało.
Do dwóch osób mam tu szczególny sentyment, o ile można to tak nazwać..
I tak, napisałam dwóch, nie przewidziało się.
Wiecie jak jest i jak było, zwłaszcza że to z wami najwięcej czasu mi upłynęło i jest najwięcej wspomnień.
Dziękuje za głupotę z której można było się głośno śmiać aż załączyła mi się hiena i bezdech, za przegadane i zarwane całe noce, za ogromny spam, który czasem było ciężko nadrobić.
Na koniec dziękuję za samą obecność, ponieważ nie ważne jak, ale czyjeś wsparcie i nawet najmniejsza możliwość ponarzekania drugiej osobie daje bardzo dużo.
Wiem, że Ty o tym powiesz dokładnie to samo, ponieważ różne rzeczy działy się przez te lata.
Mimo tego jakie panują nastroje teraz o niektórych rzeczach nie da się zapomnieć, ważne też jest jednak by pewne rzeczy które były między nami zostały zamknięte w pudełeczku, które nigdy nie zostanie otwarte, no chyba że tylko w naszej obecności, bo takie pudełeczko to jak puszka Pandory ..
Lepiej nie będę się tutaj rozwodzić dużo więcej, bo nie chce wywlekać za dużo prywatnych spraw na wierzch. Cały czas jestem dostępna, a jeśli mamy kontakt i możliwość rozmowy to wolę to w ten sposób załatwić.
Czas napisać kilka słów do zwykłych czytelników, którzy się nie ujawniali/ją..
Miałam zupełnie inny zarys tego posta, a wyszło mi zupełnie coś innego. Wybaczcie, ale pisałam to pod wpływem chwili, ze słuchawkami na uszach i muzyką w tle, która nieco zmieniła mój nastrój.
Strasznie dużo tutaj tych podziękowań, ale niech dojdzie jeszcze odrobinka.
Ogromne dzięki i mocne uściski dla wszystkich czytających, nabijających wyświetlenia, komentujących, obserwujących i tak dalej.. Gdyby nie wy to nic by tutaj nie powstawało.
Początki zawsze są trudne, tutaj też tak było, potem były chwile szczytu a teraz przez moje niedbalstwo oraz małe wymarcie blogsfery na rzecz (nie chcę nikogo tutaj urazić) znienawidzonego przeze mnie Wattpada, jednak jak widzę w bloggerze to dalej ktoś wchodzi co jest zaskakujące oraz cieszy..
Ile to dokładnie lat oraz dni i sekund macie na dole w specjalnym dodatku, więc ciekawych zachęcam to zjechania w dół.
Wyświetlenia też raczej nie trudno przeoczyć, chociaż w porównaniu z innymi blogami odstaję dość sporo.
Kwestia komentarzy jest nieco trudniejsza..
Po prawej stronie w informacjach napisałam w skrócie o co chodzi. Jest pewna opcja od google, która bardzo mi się nie podoba i niestety nic nie da się z nią zrobić. Przez nią komentarze dodane za pomocą g+ po prostu wyparowały. Rzecz jasna gdzieś są, ale nie widoczne pod postem ponieważ ktoś przekombinował edytując swoje usługi..
Nie zapominam jednak o nich w żadnym wypadku, każdy ten komentarz ma swoją gablotkę gdzieś tam w serduchu, a miejsca jest wystarczająco więc nie bójcie się po sobie zostawiać śladu. Nikt tu nie gryzie..

Idąc ku końcowi wspomnę tylko o historiach, które tutaj udostępniłam.
One wszystkie już dawno są skończone gdzieś w mojej głowie czy na kartkach starych zeszytów i w każdej z nich znajduje się cząstka mnie.
Wyjawianie dokładnego jej położenia nie jest tutaj ważne, jeżeli ktoś zauważy to brawo, a jeśli nie to trudno, to nie jest takie ważne..

Miło mi będzie jeśli ktoś zostawi tutaj po sobie ślad obecności, i że jednak doczytał do końca a mój wywód nie był bezsensowny. Śmiało zadawajcie pytania jeśli chcecie mnie poznać, czy po prostu jesteście ciekawi. Mogą być anonimowe, chętnie odpowiem.
Na kilka potencjalnych napiszę wam odpowiedzi już teraz, nie bójcie się nimi wzrorować...

Czy dalej będę pisała?
Na pewno, ale czy tutaj i jak często to wielki znak zapytania. Wszystko zależy od zainteresowania moją twórczością przez czytelników. Poza blogiem próbuję pisać coś zupełnie nowego, mam pomysł na książkę i staram się go realizować, ale przede mną długa droga..
Skoro jestem po szkole, to co dalej?
Los pokaże, jak mi się życie ułoży. Może spełnią się marzenia operatorskie, może wypali książka, a może będę jak zwykły szary człowiek pracujący za najniższą. Na razie wolę nie zapeszać i skupiam się na tym co jest..
O kim mówiłam w zdaniach powyżej?
Tego nie ujawnię nawet na torturach. Wtajemniczeni wiedzą, przepraszam.
Jak można się ze mną skontaktować?
Najprościej przez hangouts, na którym jestem niemal 24/7. Nie ma co się obawiać, można śmiało pisać.

Życzę Wam i sobie wszystkiego dobrego, udanych wakacji i uśmiechniętych mordek, powodzenia w życiu oraz wszystkiego czego tylko zapragniecie. A Roksanie i spółce, od której się to wszystko zaczęło sto lat.

Zapraszam na torcika :)


Daughter Shadow pomoz mi odnalezc milosc